Żarty się skończyły. Duchowni Kościoła katolickiego piszą poruszający list w sprawie Muzeum Śląskiego zawłaszczanego przez RAŚ. Piszą w obronie polskości

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Kościół katolicki włącza się do walki o obecność Polski na Śląsku. Nie pierwszy raz w ostatnim czasie.

Ksiądz prof. Jerzy Myszor, ksiądz dr Damian Bednarski, ksiądz. dr Leszek Makówka oraz ksiądz dr Henryk Pyka napisali właśnie ważny list do marszałka województwa śląskiego Adama Matusiewicza z PO. Sprzeciwiają się w nim scenariuszowi planowanej wystawy w tworzącym się Muzeum Śląskim.

„W tej wystawie Ślązak jest Ślązakiem tylko pod jednym warunkiem, gdy przestaje czuć i myśleć po polsku. Otrzymaliśmy scenariusz poprawny politycznie, zgodny z obowiązującą obecnie modą. W tej wersji projekt wystawy jest bardzo jednostronny, jest raczej projektem ideologicznym, aniżeli propozycją obiektywnej refleksji nad dziejami Śląska.”

- czytamy w liście.

Jak pisze „Dziennik Zachodni”, hierarchowie odnieśli się krytycznie do myśli przewodniej ekspozycji, którą zaakceptowało jury pod przewodnictwem prof. Ewy Chojeckiej. Księża wskazują, że:

"W narracji scenariusza przewijają się słowa ks. Emila Szramka o narożnikowym charakterze Górnego Śląska (tezy ks. Emila Szramka o Górnym Śląsku jako pomoście, nagrodzie, pobojowisku i narożniku)."

Zdaniem księży, autorzy wystawy zmieniają sens myśli ks. Szramka, gdyż on pisał przed wybuchem II wojny, że Śląsk w przeważającej części jest cmentarzyskiem polskim

Autorzy listu do marszałka województwa pytają:

Czy proces wynaradawiania z polskości nie zostawił pobojowiska?

Duszpasterze odnieśli się też do fatalnego przedstawienia kwestii plebiscytu na Śląsku po odzyskaniu niepodległości po pierwszej wojnie światowej. Jak podkreślają „była to pierwsza w historii możliwość ekspresji polskiego ducha mieszkańców tej ziemi, co ekspozycja pomija.”

Inne braki projektowanej wystawy wytknięte przez księży w liście, to np. brak wzmianki o twórczości Gustawa Morcinka (sic!), brak śladu o kwestii Zaolzia i wojny polsko-czeskiej. Rzuca się w oczy przemilczenie losów Polaków, którzy po podziale Śląska musieli pozostać po niemieckiej stronie granicy.

Istotną kwestią, na którą zwrócili uwagę autorzy krytycznego pisma, jest fakt, że twórcy wystawy przejęli niemiecki sposób określenia przymusowych wysiedleń. W odniesieniu do ludności niemieckiej stosują słowo „wypędzenia”, zaś opisując los Polaków używają słowa „repatriacja”.

O obecny kształt merytoryczny Muzeum Śląskiego zacięcie walczy Ruch Autonomii Śląska. Ich przedstawiciele, będący w koalicji na Śląsku z Platformą Obywatelską, forsują na dyrektora placówki, jej obecnego szefa – Leszka Jodlińskiego. RAŚ stawia sprawę na ostrzu noża i straszy zerwaniem koalicji z partią Donalda Tuska, jeśli Jodliński nie zostanie ponownie dyrektorem muzeum na następną kadencję.

Nawet wśród polityków PO pojawiły się głosy, że autonomiści posuwają się za daleko w prezentowaniu swej wizji historii Śląska. A ta wizja nie jest tylko „regionalna” - jak to chcą przedstawić działacze RAŚ, ale mocno eksponuje niemieckość, zwłaszcza w jej antypolskim aspekcie, o czym świadczy chociażby wyżej opisany list hierarchów katolickich do marszałka województwa.

Sławomir Sieradzki

CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Piotr Semka: Dla RAŚ kontrola nad muzeami i instytucjami kulturalnymi to punkt wyjścia do dominacji nad kulturą pamięci regionu

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Metropolita śląski przeciwko fałszowaniu historii w Muzeum Śląskim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych