"Miejsca wybuchów" czy "strefy pożarów"? Zamieszanie wokół ekspertyzy zamówionej przez prokuraturę wojskową. Raport Millera zmanipulowany?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. smolenskzespol.sejm.gov.pl
Fot. smolenskzespol.sejm.gov.pl

"Gazeta Polska Codziennie" porusza dziś kwestię ekspertyzy, jaką prokuratura wojskowa zamówiła u jednej z amerykańskich firm. Rzecz jasna chodzi o sprawę wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej i tego, co stało się w Smoleńsku.

Na zdjęciach satelitarnych dołączonych do ekspertyzy jest mowa o "prawdopodobnych miejscach wybuchów", a całość ekspertyzy zatytułowano "Strefy wybuchów". Jak się okazuje, eksperci, którzy tworzyli raport Millera wzięli ekspertyzę pod uwagę, ale miejsca, w których mowa jest o wybuchach podpisali jako... "strefy pożarów".

Możliwe, że została sfałszowana ekspertyza, a pan premier, organy państwa zostały wprowadzone w błąd

- mówi cytowany przez "GPC" przewodniczący zespołu parlamentarnego zajmującego się katastrofą smoleńską, Antoni Macierewicz.

Zapewne i tę kwestię chcą podnieść eksperci i przedstawiciele zespołu na debacie, którą wczoraj zaproponował Antoni Macierewicz. Dyskusja z osobami reprezentującymi komisję Millera miałaby się odbyć na jednym z warszawskich uniwersytetów.

CZYTAJ WIĘCEJ: Propozycja debaty ws. Smoleńska to duża szansa. To okazja, by w tej sprawie - tak dzielącej Polaków - pójść do przodu

CZYTAJ TAKŻE: PiS proponuje publiczną debatę z członkami komisji Millera w sprawie katastrofy smoleńskiej. "Taka debata jest niezbędna do wyjaśnienia tragedii"

Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"

lw

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych