Dla „Wyborczej” nie ma świętości. Drwi ze śp. Krzysztofa Zalewskiego: „Uważał się za eksperta lotniczego”

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Nie pierwszy raz mamy okazję przekonać się, jak wysokie standardy obowiązują w redakcji z Czerskiej. Portal gazeta.pl publikuje sylwetkę śp. Krzysztofa Zalewskiego, zamordowanego wczoraj w Warszawie dziennikarza, eksperta lotniczego i wydawcy pism poświęconych wojskowości.

Artykuł został napisany tak, by za wszelką cenę zostawić w czytelniku pewien niesmak. Oto bowiem dowiadujemy się, że tragicznie zmarły znany był z tego, że jako wydawca fachowych magazynów (nazwanych tu „hobbystycznymi”) startując w wyborach do Sejmu z listy Prawa i Sprawiedliwości (niegodziwość!) śmiał rozsyłać do klientów prywatnego wydawnictwa prośby o poparcie swojej kandydatury (karygodne, nieprawdaż?).

Kwintesencją stylu „GW” jest poniższy fragment, opatrzony śródtytułem „Uważał się za eksperta lotniczego”:

Zalewski uważał się za eksperta lotniczego. "Wielokrotnie wypowiadałem się w telewizyjnych serwisach informacyjnych oraz publicystycznych" - pisał i precyzyjnie wyliczał, jakie to były media: "Wiadomości", "Teleexpress" TVP 1, "Panorama" TVP, TVP Info, Polsat, TVN, TVN 24, Telewizja Trwam.

Koncentrował się na oskarżaniu strony rosyjskiej, w tym kontrolerów lotu, o doprowadzenie do katastrofy, pomijając błędy popełnione przez polskich polityków, dowódców i lotników.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że powody takiego właśnie skonstruowania tego obrzydliwego tekstu są polityczne, a zwłaszcza związane ze sposobem, w jaki Krzysztof mówił o katastrofie smoleńskiej.

Najwyraźniej myślącego inaczej od towarzystwa z Czerskiej można nawet parę godzin po jego śmierci wyszydzać i stygmatyzować ulubionymi politycznymi łatami.

Krzysztof zdawał sobie sprawę z tego, jak jest odbierany przez medialny mainstream i wielu kolegów z lotniczej branży. Nie przejmował się tym i wciąż zwracał uwagę na nieścisłości w oficjalnej wersji przyczyn katastrofy.

I nie ma się co dziwić, że pomijał – ku żalom „Wyborczej” – rzekome błędy popełnione przez polityków czy dowódców (jak rozumiemy, że chodzi o nieśmiertelną na Czerskiej tezę o naciskach prezydenta i gen. Błasika), bo z dotychczasowych ustaleń śledczych oraz wiedzy nieoficjalnej wynika, że nie mają one podstaw.

Chyba, że ktoś patrzy na przyczyny katastrofy smoleńskiej spod biurka Tatiany Anodiny.

PRZECZYTAJ, jak śp. Krzysztofa Zalewskiego wspomina Michał Fiszer.

znp

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.