Spekulacyjna bańka na polskich obligacjach. Kryzys nie tylko nie zniknął z Europy, ale się wręcz pogłębia

Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

Pułapka na obligacjach

Czyżby Polska stała się ostatnio tak dobrze zarządzana, tak zamożna i potężna gospodarczo jak Niemcy, Stany Zjednoczone czy Szwajcaria? Niestety, nie staliśmy się też kolejną bezpieczną przystanią dla cudzych pieniędzy. Pomimo, że  zapewnia nas o tym MF chwaląc się, że polskie obligacje sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Dziś rentowność 10-letnich obligacji to już „tylko” 4,2 proc., choć jeszcze w lutym 2011r. były to 6,4 proc., a przecież w Polsce nie dzieje się najlepiej. Wręcz przeciwnie, wszystkie wskaźniki makroekonomiczne wyraźnie się pogarszają i to szybko.

Nadal pożyczamy prawie najdrożej w Europie – podobnie było w 2011r. W 2013r. grozi nam recesja, silny wzrost bezrobocia, załamanie dochodów podatkowych i nadal znaczący wzrost polskiego zadłużenia, które zbliżyło się już do 900 mld zł. Ilość gorącego pieniądza na świecie i w Europie jest dziś ogromna, prawie 1 bln euro tylko w Europie po decyzjach EBC w ramach programu LTRO. Kapitał spekulacyjny szuka szybkich pewnych dużych zysków. Nie znajdzie ich oczywiście w ujemnych często stopach skarbowych papierów wartościowych Niemiec, Szwecji czy Holandii. Niewiele da się zrobić na 10-letnich obligacjach Francji, Niemiec, Holandii, a nawet Czech. Nasi sąsiedzi za swoje 10-latki płacą tylko 1,69 proc., my za nasze nowe 10-letnie długi 4,2 proc.

Trudno się dziwić, że polityka „carry trade” święci u nas prawdziwe triumfy. Rośnie więc popyt na polski dług. Od początku roku rentowność 10-letnich obligacji polskich znacząco spadła o ponad 1,5 proc. Ten popyt na SPW generuje dodatkowo RPP, która nadal utrzymuje bardzo wysokie stopy procentowe NBP na poziomie 4,5 proc. Jedne z najwyższych, nie tylko w UE, ale i w Europie. Zapowiedź kolejnych cięć stóp jeszcze nakręca spirale spekulacji na polskich papierach dłużnych. Przypomnijmy – w rękach zagranicy, polskich obligacji jest już na blisko 190 mld zł – to olbrzymia kwota. To wszystko nie świadczy o niesłychanych sukcesach polskich finansów publicznych, jak chce rządowa propaganda – tylko o wielkich potrzebach pożyczkowych i uzależnieniu Polski od dopływu kapitału zagranicznego z jednej strony, z drugiej zaś o ewidentnym już pompowaniu bańki spekulacyjnej na polskich obligacjach. A łaska pańska międzynarodowych rynków finansowych i kapitału spekulacyjnego, na pstrym koniu jeździ. Chwilowa hossa może więc szybko przerodzić się w wieloletnią bessę i załamanie. Dziś to ewidentna pułapka. Tak już było w Polsce w pierwszej fazie odsłony kryzysu europejskiego od sierpnia 2008r. do stycznia 2009r.

Dziś mamy powtórkę  z rozrywki i przygotowanie do równie spektakularnego odwrotu inwestorów  z polskiego rynku. Również i tym razem mocnemu pęknięciu bańki spekulacyjnej na polskich obligacjach może towarzyszyć silne osłabienie złotego. Kryzys nie tylko nie zniknął z Europy, ale się wręcz pogłębia. Rekordowo niskie rentowności notują przecież też obligacje innych krajów w kłopotach; Włoch, Hiszpanii, Węgier czy Irlandii. Gwałtowny odpływ inwestorów i chęć realizacji zysków pod koniec roku może przekłuć ten obligacyjny balon, wtedy najbardziej poszkodowane będą te najbardziej płynne rynki, a więc rynek polski w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Wyprzedaż polskich obligacji zawsze poprzedza gwałtowne osłabienie polskiej waluty. Jeszcze trwa rajd zagranicznego – spekulacyjnego kapitału na naszym rynku obligacji to 3-4 mld zł miesięcznie, ale meta wydaje się być coraz bliższa. Dziś najbardziej przebojowy polski towar – to właśnie polski dług. Prawdziwy to hit eksportowy, tyle że dług publiczny Polski zbliżył się już do 900 mld zł, a w 2013r. może się znacząco zbliżyć do 1 bln zł.

Jeszcze jedziemy windą w górę, jeszcze trwa bal, jeszcze spekulacyjne stada wilków ucztują nad Wisłą, ale nawet podmuch obaw o stan strefy euro, zwykła plotka o nowych żerowiskach może je szybko wypłoszyć z „zielonej wyspy” z dramatycznymi dla nas konsekwencjami. Jesteśmy niewątpliwie coraz bliżej pęknięcia bańki na polskich obligacjach, poszkodowanych może być tym razem znacznie więcej niż kilka lat temu.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.