Budżet stagflacyjny, nierealny i polityczny. "Taki rozwój sytuacji prowadzi do gnicia instytucji publicznych i organów państwa"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

Stagflacja, tego słowa boją się jak ognia komentatorzy życia gospodarczego w naszym kraju. Tymczasem budżet uchwalony wczoraj wskazuje, że rząd taki właśnie scenariusz rozwoju kraju zamierza realizować w 2013 roku. Przypomnijmy, że stagflacja to spowolnienie gospodarcze przy utrzymującej się wysokiej inflacji. Rząd założył wzrost PKB na poziomie 2,2%, podczas gdy stopa inflacji miałaby jednocześnie wynieść 2,7%. Zatem w realnych wartościach gospodarka wg zaproponowanego projektu budżetu ma się w 2013 roku skurczyć. Dodatkowo, rzeczywista inflacja będzie wg mojej oceny o wiele wyższa, choćby ze względu na zaplanowane podwyżki cen energii w Polsce, a także wzrost cen żywności na świecie, efekt skoordynowanych planów UE i USA nieograniczonego dodruku pieniądza.

Rząd był w pełni świadomy, że budżet, który przedstawia nie zostanie zrealizowany. Świadczy o tym najdobitniej fakt, że przeforsował go na dzień przed ogłoszeniem danych GUS za wrzesień. Gdyby poczekał ten jeden dzień okazałoby się, że założenia budżetowe są po prostu śmieszne i niemożliwe do zrealizowania. Gospodarka bowiem wyhamowuje w zastraszającym tempie. Spada sprzedaż detaliczna liczona z miesiąca na miesiąc, a w ujęciu realnym również w stosunku rok do roku. Jednak to skala spadku zamówień w przemyśle, aż o 13% rok do roku warunkuje w sposób alarmujący przyszły stopień spowolnienia gospodarczego. Już teraz można przewidzieć, że wzrost PKB będzie znacznie niższy w trzecim kwartale niż budżetowe 2,2% na 2013 rok, a w czwartym kwartale spadnie najprawdopodobniej w okolice 1%.  Procesy gospodarcze mają swoją bezwładność. Wielce optymistycznym wydają się w związku z tym założenia, że gospodarka odbije się od dna w drugiej połowie 2013 roku. Tak w mojej ocenie niestety nie będzie.

Co jednak stanowi, że przedstawiony budżet, nierealny do wykonania, ma charakter mocno polityczny, więcej, dramatycznie szkodliwy dla Państwa. Rząd Tuska założył w nim realny wzrost (powyżej stopy inflacji) nakładów na administrację państwową przy jednoczesnym spadku wydatków na edukacje czy inwestycje. Wymowa tych zapisów jest w mojej ocenie jednoznaczna. Mówiąc dosadnie: „rządzący wszem i wobec ogłosili, że będą trzymać się koryta za wszelką cenę, nawet za cenę przekupstwa”. Czy administracja publiczna da się na tę obietnicę nabrać? Źle bardzo, świadczyłoby to o stanie kraju, a wręcz zawyrokowało o podważaniu filarów naszej państwowości. Bowiem już teraz można zaobserwować powrót podziałów na „my i oni”, które dobrze jeszcze pamiętamy z czasów komuny. Taki rozwój sytuacji prowadzi zawsze do gnicia instytucji publicznych i organów państwa. Te zamiast zajmować się celami do których zostały konstytucyjnie powołane, ograniczą się wyłącznie do funkcji cerberów pilnujących, by rządząca krajem sitwa przypadkiem nie utraciła cennych stołków.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych