W niezwykle interesującej i zapewne znanej wielu naszym czytelnikom książce pt. „Hańba domowa” znajduje się arcyciekawy wywiad z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem. Dla przypomnienia - Jacek Trznadel przeprowadził w książce serię rozmów z pisarzami na temat postaw literatów w okresie stalinizmu.
Cytaty w moim tekście pochodzą właśnie z Rymkiewicza. Dodajmy – z Rymkiewicza przepytywanego w roku 1985, zatem ponad dwadzieścia lat temu, a jednak tak do bólu aktualnego w swoim przekazie. Poeta w następujący sposób dzielił się doświadczeniami z wczesnych lat komunizmu:
Od strony propagandy dochodziło coś zupełnie innego, wpajano w nas przeświadczenie, że historii nie ma, że nie ma przeszłości. Że przeszłość jest w ogóle nieważna. Że ją likwidujemy, skreślamy jako okropną, wsteczną i nikczemną. Wszystko, co ludzkość przeszła, jest do odrzucenia jako okropny śmietnik historii. A od nas zaczynała się nowa, świetlana przyszłość ludzkości, którą mieliśmy zbudować. Zaczynała się od nas historia, która nie miała już być historią, bo oczywiście miała stanowić jedno wieczne teraz ludzkiego szczęścia
- mówił Rymkiewicz.
Przy całej świadomości tego, że historia nie powtarza się w skali 1:1, przy całej nieporównywalności obu rzeczywistości, trzeba przyznać, że odpryski tego myślenia są obecne dzisiaj; może nawet znacznie mocniej wpływają na nasze myślenie. My (mówiąc „my” mam na myśli moje pokolenie) też mieliśmy i w jakimś stopniu dalej mamy to przeświadczenie, że historii już nie ma, że narody przestały ze sobą rywalizować, że definicje suwerenności i podmiotowości lub ich braku to pojęcia wtórne, a zachodnia demokracja to przeznaczenie każdego państwa.
Dziś coraz więcej z nas powoli budzi się z tego przyjemnego stanu. Ale równolegle Rymkiewicz mówi o pewnej nieścisłości, niekonsekwencji systemu swojej młodości:
Jednocześnie marksizm pomyślany wówczas jako nauka uczył, że przeszłość, historia, istnieją i że są bardzo ważne. (…) Mogę zresztą powiedzieć o pewnej dobrej stronie wychowania w marksizmie. Dało mi to przeświadczenie, że jest historia i że jest ona czymś niesłychanie ważnym. Oczywiście, historia podawana była na poziomie ocenzurowanym. (…) Natomiast samo poczucie historyczności świata, życia ludzkiego, miałem dzięki przejściu przez marksizm
- oceniał poeta z Milanówka.
U nas podobnej nauki nie ma, a obecność i rola historii jest raz po raz zmniejszana. W kraju, w którym historycy sprawują najwyższe posady w państwie, trzeba było tak mocno – bo głodówką – zwracać uwagę na niekorzystne zmiany w szkolnictwie i walczyć o ich ograniczenie.
CZYTAJ WIĘCEJ: To oni byli bohaterami roku szkolnego 2011-2012. Przyjdzie jeszcze taki dzień, że państwo polskie okaże im wdzięczność
My jesteśmy pokoleniem z dziurami w pamięci – wielu z nas zdało maturę, a nawet skończyło studia bez przeczytanej książki, mało tego – bez przeczytanej gazety. Wielu z nas mylą się najprostsze daty, nie znamy najprostszych faktów z polskiej historii i literatury; nie mamy fundamentów, bez których nie da się wykonać jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego. Alarmują o tym rok w rok profesorowie i wykładowcy akademiccy, którzy mając do czynienia z nowo przyjętymi studentami coraz częściej postulują wprowadzenie tzw. zerowego roku, na którym te dziury byłyby łatane.
A nauka historii, jakkolwiek często niedoskonała, rodzi się gdzieś oddolnie – choćby w kibicowskich ruchach, które choć ciężko określić jako jednoznacznie pozytywne, to jednak przynoszą dużo dobrego. Ale ta nauka, choć obecna w tak niewielkich środowiskach, nawet tu budzi niechęć i negatywne emocje. A przecież to tylko substytut tego, co dziać się powinno w szkołach i szeroko rozumianym systemie, i czego na dłuższą metę nie da się w sposób oddolny zastąpić.
CZYTAJ TAKŻE: Kibice Śląska Wrocław pamiętają o Żołnierzach Wyklętych. "Gazeta Wyborcza" nazywa to polityczną indoktrynacją
CZYTAJ WIĘCEJ: Nie dacie rady. "I tylko żal, że to wszystko musi się odbywać poza systemem, na własną rękę"
Wreszcie trzeci, w mojej ocenie najistotniejszy, cytat z Rymkiewicza, przepraszam za jego długość, ale żal było mi ucinać choć jedno zdanie:
Rozmawiałem niedawno z kimś nieco starszym ode mnie, kto powiedział mi, że dla niego szesnaście miesięcy Solidarności jest największym historycznym przeżyciem w jego życiu. I najważniejszym dla jego sposobu myślenia. Mogę się z tym zgodzić. Dla Polski jest to na pewno najważniejsze wydarzenie od roku 1945, największy zryw narodowy i fakt historyczny. Natomiast jeśli chodzi o moje małe, prywatne życie, to rok 1956 – chociaż widzę dzisiaj, jak wtedy nami manipulowano, widzę całą małość, całą nędzę tamtych czasów – był najważniejszym wydarzeniem mojego życia. Ze względu na to, kim jestem, i co tamten czas ze mnie zrobił. To wypadło akurat na tę chwilę, kiedy stałem się dorosłym człowiekiem. (…) Gdybyśmy zapytali w tej kwestii Adama Michnika, to pewnie powiedziałby, że dla niego najważniejszy był marzec 1968 roku, że to go ukształtowało, i że on czuł się w wolnym kraju, kiedy szedł manifestować pod Teatr Narodowy w okresie zdejmowania „Dziadów”. Może wtedy poczuł się całkowicie wolnym człowiekiem, tak się domyślam. Dobrze byłoby go o to spytać. (…) Ja w 1956 roku zrozumiałem, że jestem wolny, ze swoistej istoty wolny, i mogę robić, co chcę. Oczywiście, nie mogę powiedzieć, że później zawsze tak robiłem, to byłoby za piękne, ale świadomość, że jestem wolny i że moja wolność zależy tylko ode mnie, uzyskałem wtedy, i to było przeżycie dwudziestolatka, więc niesłychanie silne. Pamiętam też, że słuchając przemówienia Gomułki, śmiałem się, ponieważ już wiedziałem, że oni kłamią. Nie wierzyłem ani jednemu słowu, wiedziałem, że skończy się to tak, jak się skończyło. I to była bardzo wczesna wiedza, bardzo cyniczna, wobec tego nawet dość nieprzyjemna, szczególnie, że temu wierzono, że wtedy i młodzież, i intelektualiści dali się temu ponieść
- opisywał Rymkiewicz.
Przeczytałem dziś recenzję książki pt. „Kompendium patriotyzmu”, lektury w której Dominik Zdort zadał pięciu ważnym postaciom polskiej rzeczywistości pytania o esencję czegoś nieuchwytnego – polskości, patriotyzmu. Książki Zdorta (jeszcze) nie czytałem, recenzji Pawła Wrońskiego w „Gazecie Wyborczej” nie spodziewałem się innej, jednak warto zwrócić uwagę na jedno zdanie:
Zaraz potem nad ojczyzną rytualnie pochyla się kolejny rozmówca Zdorta poeta Wencel, który odpowiada na pytanie o "sens katastrofy smoleńskiej dla Polaków" (sic!).
To „sic!” zdradza więcej niż tysiąc wyśrubowanych artykułów i felietonów. Niektórym naprawdę nie może pomieścić się w głowie, że ktoś może pochylić się nad sensem wydarzeń 10/04. Oni jeszcze nie wiedzą, zupełnie szczerze nie zdają sobie sprawy, że dla wielu z nas to była cezura, która nie tylko wyostrzyła podziały, ale zredefiniowała myślenie. Rozumiem, że inni mogą odbierać 10/04 jako kolejne, tym razem tragiczne, wydarzenie z historii. Ale wielu z nas będzie wspominać tę datę jak Rymkiewicz 1956, jak Michnik 1968, jak ludzie „S” 1980. Raz jeszcze podkreślę – przy pełnej nieporównywalności tych wydarzeń, bo przecież to zupełnie inne daty o całkiem innym charakterze i emocjach, jakie wzbudziły. Ale Smoleńsk 10/04 wpisze się w tę listę. Choćby po prostu dlatego, że – jak pokazuje historia - każde pokolenie potrzebuje takiej daty.
Niektórzy przykleili się do 1989 r. i Okrągłego Stołu, do 2004 r., po dziś dzień ciesząc się z wejścia Polski do Unii Europejskiej, w pełni identyfikując się z kolejnymi okrągłymi zdaniami Jerzego Buzka i twittami Róży Thun. Szczytem ich ambicji jest pokojowy Nobel dla UE. Cóż, można i tak.
Dla innych, w tym niżej podpisanego, tą cezurą stanie się 10/04. Jeszcze nie wiemy, jak bardzo i w jaki sposób ta data na nas wpłynie, bo to proces wciąż aktualizowany przez wydarzenia i informacje, jak ujął to Rafał Ziemkiewicz, katastrofy posmoleńskiej. Ale to na Krakowskim Przedmieściu nauczyliśmy się, jak wygląda naród, to w posmoleńskich relacjach na linii Polska – Rosja poznaliśmy powagę i znaczenie polityki, to wśród tłumów z biało-czerwonymi flagami czuliśmy się – jak Rymkiewicz w 1956 i Michnik w 1968 – naprawdę wolnymi.
I choćbyście mieli w tej sprawie inne zdanie, to uszanujcie, proszę, nasze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/142819-trzy-cytaty-rymkiewicza-z-1985-r-wielu-z-nas-bedzie-wspominac-1004-jak-rymkiewicz-1956-jak-michnik-1968-jak-ludzie-s-1980
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.