Kto nami rządzi? Premier Tusk czy premier Donald? I od czego zależy, który danego dnia wyjdzie na mównicę? Są jak ogień i woda

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Z lewej poważny premier Donald (12 października 2012 r.),  z prawie rubaszny premier Tusk (30 grudnia 2012 r.), fot. PAP
Z lewej poważny premier Donald (12 października 2012 r.), z prawie rubaszny premier Tusk (30 grudnia 2012 r.), fot. PAP

Ilu premierów mamy w Polsce? Łukasz Warzecha zażartował ostatnio, że trzech:

Jeden niby rządzący, ale tak naprawdę głównie haratający w gałę (Donald Tusk), jeden bezpartyjny, techniczny kandydat (Piotr Gliński) oraz jeden kandydat partyjny kabaretowy (Tadeusz Cymański). W tym wypadku chodzi o profesora Glińskiego, bo to on został w mijającym tygodniu zaprezentowany publiczności.

CZYTAJ TAKŻE: Warzecha: Premier tygodnia, Piątka tygodnia, Zapewnienie tygodnia. "Piątka została przybita już dwa lata temu, ale dopiero teraz została ujawniona"

Być może premierów jest trzech. Ale tak na pewno, na twardo, to jest dwóch. Podobni jak jednojajowi bliźniacy, tak samo się ubierający, tych samych gestów używający. Tembr i ton głosu - też identyczny.

Ale jednak są bardzo różni. Jeśli chodzi o gospodarkę, o podejście do państwa, o uznanie, że świat nie jest dziecinną paideją - to jak ogień i woda.

I nigdy nie wiemy, który danego dnia się objawi.

Jak ich nazwać? Roboczo proponujemy: premier Donald i premier Tusk.

Zobaczcie państwo sami, że tego nie da się pogodzić:

 

Premier Donald, 12 października 2012 roku:

Chciałbym państwu powiedzieć – bo chyba wszyscy mamy tę świadomość historyczną w głowach i w sercach, ja mam ją w sposób niezwykle intensywny i przeżywam ją każdego dnia – że my od lat, mniej więcej od 20 lat, ścigamy się z historią, ścigamy się o kolejne lata pokoju i spokoju, dobre relacje z sąsiadami, możliwości rozwoju, korzystania z pieniędzy europejskich i umacniania się w kulturze zachodu. Od 20 lat ścigamy się z czasem, bo historia rzadko kiedy dawała nam tyle czasu. Naprawdę może być tak – nie za rok, może za pięć lat – że kiedyś ta historia swoje szpetne oblicze może znowu pokazać tu, w tej części świata, bo zawsze tak się działo. I chcę powiedzieć, że wtedy musimy być gotowi, musimy być przygotowani.

Premier Tusk, 24 sierpnia 2010 roku:

Reformy dla nas mają sens tylko wtedy, kiedy zachowując elementarną odpowiedzialność za budżet, dają ludziom satysfakcję z życia tu i teraz, a nie satysfakcję doktrynerom albo wyłącznie przyszłym generacjom. Czujemy się odpowiedzialni za ludzi, za Polaków,  którzy żyją tu i teraz, a nie w dalekiej przyszłości.

 


Premier Donald, 12 października 2012 roku:

Skończyliśmy prace nad ustawą, która budzi wiele emocji, nad ustawą o gazie łupkowym. (...) wiemy, jakie nadzieje Polacy wiążą z naszym narodowym źródłem energii. Gaz łupkowy to także bezpośrednie inwestycje spółek Skarbu Państwa: PGNiG, Orlenu, Lotosu, KGHM, Tauronu, to także budowa trzech kopalń. Zakładamy, że do 2016 r. te inwestycje osiągną poziom 50 mld zł. Ta ustawa musi stać się przedmiotem naszej wspólnej debaty, bo ustawa o gazie łupkowym nie może być własnością rządu tego ani przyszłych, ponieważ ma być tym zabezpieczeniem energetycznym i finansowym dla wszystkich Polaków.

Premier Tusk, 28 marca 2011, po rozpoczęciu procesu sprzedaży Lotosu, pytany, czy jego rząd dopuszcza oddanie tej firmy koncernom rosyjskim:

Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. Nasi sąsiedzi są również od tego, abyśmy robili z nimi wspólne interesy.

 

 

Premier Donald, 12 października 2012 roku:

Kiedy chcemy skupić się dzisiaj na bezpieczeństwie rodziny, to wiemy – ja to dobrze wiem i dlatego przedstawię za chwilę stosowne propozycje – że trzeba przerwać te wieloletnie cząstkowe i nieprzynoszące właściwych efektów działania. To jest jedyny obszar, co do którego przejdzie mi przez gardło słowo „rewolucja”, ale takiej rewolucji na rzecz dzietności, na rzecz bezpieczeństwa matki, która decyduje się wraz z ojcem na urodzenie dziecka, Polska jednak potrzebuje, bo dotychczasowe działania nie przynosiły nam pożądanego efektu.

Premier Tusk, 30 grudnia 2010 roku, pytany o zagrożenie demograficzne:

Bomby demograficznej nie rozbroi nikt, poza nami samymi. My możemy napisać 150 ustaw, zbudować 65 systemów emerytalnych, a bomba demograficzna po polsku nazywa się: za mało dzieci. A skoro za mało dzieci, to nie trzeba pisać ustaw, tylko wziąć się do zupełnie innej roboty. Redaktor pyta, jakiej konkretnie? No odsyłam do... do czego?

Rzecznik rządu Paweł Graś: Wyjaśnimy po konferencji panu redaktorowi. (śmiech)

Do czegoś, do kogoś...

 

 

Premier Donald, 12 października 2012 roku:

(...) przygotowaliśmy narzędzie bankowe i wymagające także dodatkowych instrumentów w postaci specjalnej spółki pod program zatytułowany „Inwestycje polskie”.  (...) powinniśmy zbudować w ten sposób taką dźwignię na rzecz inwestycji i kredytowania polskiej gospodarki, jak już wspomniałem, do 40 mld zł do roku 2015 i ok. 90 mld zł, licząc przez sześć lat.

(...) przedstawimy Wysokiej Izbie propozycję przedłużenia urlopu macierzyńskiego z pół roku, jaki miały matki dostać już w roku następnym – pamiętacie państwo, ten okres miał się wydłużyć do pół roku i miał się zatrzymać na pół roku – proponujemy przedłużenie urlopu macierzyńskiego do roku.

(...) zdecydowaliśmy się także na dodatkowe 320 mln zł na przedszkola w roku 2013 (Oklaski) i nie będziemy chcieli na tym poprzestać.

Premier Tusk, komentując propozycje gospodarcze Prawa i Sprawiedliwości, 2 września 2012 roku:

Od czterech lat nie tylko w Polsce borykamy się z największym kryzysem od czasów wojny i każda diagnoza i recepta, która dotyczy sytuacji gospodarczej czy finansowej, nie może abstrahować od tego wydarzenia. Też bym chciał móc opowiadać, co w Polsce można zrobić, zamykając oczy i zasłaniając uszy, przed tym co zalewa świat, Europę i Polskę, czyli przed tym krzykiem obawy i strachu przed skutkami kryzysu.

Moja kolejna refleksja po tym wystąpieniu [Kaczyńskiego - red.] to bardzo duża wiara w możliwości państwa. Powiedziałbym trochę archaiczna. To przemówienie przypominało mi wystąpienia socjaldemokratów europejskich sprzed mniej więcej 30 lat. One są nacechowane wiarą, że jak się zbuduje urzędy i wyposaży się urzędników w jeszcze większą władzę, to oni rozwiążą takie problemy jak mieszkania, miejsca pracy. Moim zdaniem to jest złudzenie.

 

Który premier naprawdę nami rządzi, a który tylko pokazuje się czasem przed kamerami? Który jest prawdziwy?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych