I chciałbym, i boję się... Aleksander Kwaśniewski krytykuje rząd Tuska i daje sygnał, że w sytuacji krytycznej może przejąć władzę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

To chyba miał być kolejny odcinek sagi pt. "Namawianie Aleksandra Kwaśniewskiego na schylenie się po władzę". Najpierw opublikowano sondaż, z którego wynikało, że Polacy chętnie widzieliby byłego prezydenta na stanowisku szefa polskiego rządu. Później wiele deklaracji: takich jak te w wykonaniu Ryszarda Kalisza czy Michała Kamińskiego pojawiało się w prasie i telewizji.

CZYTAJ WIĘCEJ: Michał Kamiński wieszczy powrót Kwaśniewskiego. "To człowiek o niegasnącym potencjale"

CZYTAJ TAKŻE: Kalisz o kompetencjach Kwaśniewskiego – ewentualnego premiera: jak się idzie z nim ulicą, to wokół się od razu gromadka robi

"Gazeta Wyborcza" przeprowadzając dziś wywiad z byłym prezydentem raz po raz sufluje mu tezy i odpowiedzi, z których wynikałoby, że Kwaśniewski jest gotów. Że chce. Ale ten wije się, a to krytykując Tuska, a to dystansując się od pomysłów sugerujących mu wypowiedzenie otwartej wojny premierowi, a to puszczając oko, że tak naprawdę gdy przyjdzie moment, to będzie gotów. Ale po kolei.

Kwaśniewski już na początku rozmowy zaznacza:

Nie ustawiajcie mnie w roli totalnego krytyka rządu, bo nim nie jestem. W dodatku alternatywa po prawej stronie jest dla mnie nie do przyjęcia, a po lewej - nie może powstać

- mówi prezydent, co jednak nie przeszkadza mu chłodno ocenić poczynania rządu Donalda Tuska choćby w przypadku afery Amber Gold.

Ciekawa jest jednak teoria Aleksandra Kwaśniewskiego jeśli chodzi o najbliższą przyszłość Platformy Obywatelskiej:

Rządu Tuska nie zmiotą z powierzchni sondaże, Amber Gold czy "rząd" prof. Glińskiego. Prawdziwym zagrożeniem może być zapaść gospodarcza. W tym wypadku możliwy jest scenariusz przyspieszonych wyborów. Ale wcześniej jest do wykorzystania inna opcja: zmienia się lidera. Słynne hasło: "Partia ta sama, ale nie taka sama", liderowi dziękujemy za trud,jego zasługi są wielkie itd. Pozostaje pytanie: kiedy to zrobić?

- ocenia Kwaśniewski.

Gdy jednak dziennikarki "Wyborczej" dopytują, kto mógłby zastąpić premiera Tuska i suflują nazwisko Kwaśniewski, były prezydent szybko się koryguje:

Muszę złożyć jedno oświadczenie: panie mnie tak naciągają, ale ja nie uczestniczę w obalaniu Tuska, bo w moim przekonaniu on się trzyma mocno. Dzielenie skóry na Tuski jest zdecydowanie zbyt wczesne. (...) Polacy mają do mnie sentyment, dobrze wspominają, co mnie cieszy. Ale taki kandydat jak ja byłby potrzebny dopiero w sytuacji dramatycznie kryzysowej, nadzwyczajnej, musiałby mieć poparcie szerokiego spektrum politycznego. Jeśli sytuacja jest krytyczna - wtedy nikt nie ma prawa odmówić pomocy

- tajemniczo stwierdza Kwaśniewski.

Pozostała część rozmowy dotyczy ślubu Oli Kwaśniewskiej. Oszczędzimy państwu zachwytu byłego prezydenta nad organizacją ceremonii i wesela. Ale warto odnotować jeden wątek. Dziennikarki "Wyborczej" dopytują:

- Pan, agnostyk, w kościele...

- Nie jestem antyklerykałem. Jestem człowiekiem uczciwie niewierzącym. Zawsze doceniałem rolę Kościoła związaną z ładem moralnym, społecznym, tradycją i nie widzę innej instytucji, która mogłaby Kościół zastąpić w tej roli

- tłumaczy Kwaśniewski.

maf/Gazeta Wyborcza

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych