Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg przyznał, że śledczy mieli wiedzę, iż Rosjanie bez pytania Polaków o zgodę sami przeprowadzają sekcje zwłok.
Na pytanie, czy obecnych – i planowanych kolejnych czterech – ekshumacji można byłoby uniknąć, jeśli otworzono by trumny w Polsce, stwierdził, że to „gdybanie”.
W momencie sprowadzania ciał do Polski nie było żadnych przesłanek wskazujących na to, że dokumentacja, która napłynie z Rosji, będzie zawierała te nieprawidłowości, które stały się podstawą do decyzji o ekshumacji i ponownego badania sekcyjnego. Nie było takich przesłanek.
Myślę, że ci, którzy dzisiaj oceniają prokuraturę, powinni sobie przypomnieć atmosferę ówczesnych dni. I to, jak wszystkim w kraju – tak naprawdę, to państwo znacie tę atmosferę pewnie lepiej niż ja, bo ja byłem w tym czasie w Smoleńsku – jak wszystkim w kraju zależało na tym, żeby dokonać pochówku osób, również rodzinom, najbliższym.
Przesłanką merytoryczną do niepodjęcia takiej decyzji było to, że nie było żadnych zastrzeżeń.
Wzruszające, ale prokuratura nie ma prawa poddawać się żadnej atmosferze i nie powinna atmosferą tłumaczyć zaniedbań. Płk Szeląg przypomniał, że śledczy działali w oparciu o międzynarodową konwencję o współpracy w sprawach karnych. Dodał, że jeszcze 10 kwietnia złożyli stosowny wniosek o pomoc prawną:
Tego typu ustalenia (nie sprecyzował, jakie – przyp. red.) były przedmiotem rozmów z przedstawicielami Komitetu Śledczego w nocy z 10 na 11. I nie dlatego w nocy, że pod osłoną nocy dzieją się złe uczynki, tylko dlatego, że po prostu to była pierwsza możliwa sposobność rozmowy z przedstawicielami Komitetu Śledczego.
To szokujące! Dopiero kilkanaście godzin po katastrofie polscy prokuratorzy mogli porozmawiać z rosyjskimi? Tak wyglądała ta współpraca tuż po tragedii? Po dwóch i pół roku, jakby przez przypadek, poznajemy jak dojmująca była bezradność naszych śledczych.
Ale to nie wszystko. Pułkownik zdradził więcej:
Poinformowano nas, że część sekcji już się odbyła, część trwa w tej chwili, a część będzie wykonana w najbliższym czasie. I zapewniano nas, że będzie wykonana ze wszystkimi międzynarodowymi standardami, a dokumentacja niezwłocznie zostanie przekazana stronie polskiej.
I co nasi pułkownicy zrobili? Zaprotestowali? Domagali się uczestnictwa Polaków w sekcjach? Nic z tych rzeczy. Pokiwali głowami i zawierzyli rosyjskim zapewnieniom.
Nie mieści się to w głowie tym bardziej, że tej samej nocy w Smoleńsku odbyła się sekcja zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którą obserwował ówczesny Naczelny Prokurator Wojskowy (wówczas jeszcze – przed awansem – pułkownik) Krzysztof Parulski. Na własne oczy widział, jak wyglądają te „międzynarodowe standardy”: nie dokumentowano sekcji fotograficznie, a na stole razem z ciałem prezydenta leżał fragment ciała innej ofiary (co było łatwo rozpoznawalne po kawałku munduru). Jedyną reakcją Parulskiego był wówczas telefon do ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego. Do dziś bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego Parulski dzwonił do ministra, który od 10 dni nie był już prokuratorem generalnym i nie miał żadnych uprawnień do poznawania szczegółów czynności śledczych.
Wracając do konferencji płk. Szeląga, warto zwrócić uwagę, jak żartobliwie tłumaczył on nieobecność prokuratorów w czasie moskiewskich sekcji:
Między Smoleńskiem a Moskwą jest określona odległość. Żaden z polskich prokuratorów nie ma umiejętności bilokacji – mimo tego, że staramy się być naprawdę merytorycznie przygotowani – czyli jednoczesnego pobytu w dwóch miejscach.
Ja przepraszam, nie uczestniczyliśmy. Ubolewam, że być może państwo nie byli uczestnikami tamtych wydarzeń w Smoleńsku i nie byliście świadkami tego, co się działo, w jaki sposób pędziło to wszystko. Dzisiaj natomiast bardzo łatwo ferujecie określone oceny. Ale taka jest, przyznaję oczywiście i w żaden sposób nie mam powodu kwestionować, taka jest państwa rola, również do krytycznej oceny naszej pracy. Byle merytorycznej.
Na tym konferencja się zakończyła, rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa ogłosił, że inne pytania należy przysyłać mailem i panowie wyszli.
To fakt, jest za co prokuraturę krytykować. Zwłaszcza, że dowiadujemy się o kolejnych, niezrozumiałych z punktu widzenia dobra tego postępowania ich działaniach (albo raczej braku działań).
Kluczowe jest pytanie, czy poinformowali rząd, o tym, że Rosjanie nie czekają z sekcjami na Polaków?
Czy wiedziała o tym dzielna Ewa Kopacz, w tym czasie kompletująca ekipę polskich specjalistów z zamiarem uczestnictwa w sekcjach?
CZYTAJ TAKŻE:
znp
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/140434-plk-szelag-niechcacy-ujawnia-jak-to-bylo-z-sekcjami-zwlok-w-moskwie-prokuratura-wiedziala-ze-rosjanie-wykonuja-je-sami