Napieralski: mamy znakomitych ekonomistów. Minister Rostowski to jest przy nich, jak powiedziałby młody człowiek - "małe miki"

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Grzegorz Napieralski, poseł SLD w porannej rozmowie w Salonie Politycznym Trójki ostro zaatakował ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego, wytykając mu kłamstwa i niekonsekwencje w prowadzeniu polityki finansowej państwa. Według Napieralskiego wyliczenia programu PiS, które przedstawił Rostowski nie są warte uwagi.

Pan obecny minister finansów kiedyś atakował Sojusz Lewicy Demokratycznej, teraz tak robi z PiSem. Jest tak mało wiarygodny przy tym, co robi, co mówi, że naprawdę nie warto go już słuchać. Bo pamiętam, kampanię wyborczą parlamentarną, kiedy atakował SLD za tzw. "sprawiedliwe becikowe", to był nasz pomysł na ratowanie finansów dlaczego ludzie bogaci mają dostawać becikowe? Powiedział, że to jest głupi pomysł, że my chcemy zabierać becikowe… Co to w ogóle za idea? Pierwszy pomysł rządu Donalda Tuska po wygranych wyborach - sprawiedliwe becikowe. Więc to jest człowiek, który nie ma naprawdę żadnego autorytetu. Ja w ogóle nie wiem, dlaczego Donald Tusk go trzyma w rządzie. Mianuje się jakimiś tytułami naukowymi, których nie ma. A jeżeli chodzi o ekonomistów, to mamy znakomitych ekonomistów, i tych w parlamencie, i tych poza parlamentem. (…) Mamy zaplecze eksperckie bardzo duże. Minister Rostowski to jest przy nich, jak powiedziałby młody człowiek - "małe miki".

Według Napieralskiego przez "złą i nieprzemyślaną politykę" finansową ministra Rostowskiego tracą wszyscy Polacy.

(…) Podliczył propozycje PiS, nam też wyliczał w kampanii wyborczej, nic się z tych jego wyliczeń nie sprawdziło. (…) Jeżeli mamy mówić o piramidzie finansowej to ministerstwo finansów to piramida finansowa. Taki drugi Amber Gold, nic nie wiemy, co się tam dzieje. Od kilku ładnych lat. Pan minister finansów raz mówi, że wszystko jest w porządku, potem mówi, że musimy podwyższyć podatki, bo nam brakuje pięć miliardów złotych. Minister finansów mówi "wszystko jest w porządku", a potem zabierają pieniądze z OFE, bo brakuje w budżecie państwa. Ostatnio chyba w sierpniu Donald Tusk mówił, że sa trudne, ale stabilne dobre czasy, a potem minister finansów mówi "no, deficyt budżetowy będzie większy". Bo mu znowu gdzieś zniknęło kilka miliardów złotych. No, co za facet?!

źródło: polskieradio.pl/Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych