Ruch Autonomi Śląska w natarciu. Już po raz szósty marsz zwolenników tej organizacji przeszedł ulicami Katowic

Ulicami Katowic przeszło ok 3 tys. zwolenników autonomii Górnego Śląska. To najliczniejszy jak dotąd pochód zorganizowany przez tę organizację. Porozumienie Środowisk Patriotycznych zorganizowało manifestację w obronie polskości tego regionu.

W przeszłości pozwoliliśmy, aby nas ze Śląska wypędzono. Opuszczaliśmy Śląsk nie zmieniając
miejsca zamieszkania. Starsi pamiętają to uczucie. Bezradnie przyglądaliśmy się jak nasz region się zmienia. Ubywało tego ducha, który sprawiał, że tu właśnie czuliśmy się u siebie, że tę
przestrzeń postrzegaliśmy jako własną. Ale dziś wracamy i odzyskujemy Śląsk

-  mówił lider Ruchu, członek zarządu woj. śląskiego Jerzy Gorzelik.

Z katowickiego placu Wolności manifestanci przeszli ponad dwukilometrową trasę przed gmach Sejmu Śląskiego, który w dwudziestoleciu międzywojennym był siedzibą władz autonomicznego wówczas Województwa Śląskiego. W pochodzie nieśli olbrzymią, długą na 100 m i szeroką na 3 m flagę w śląskich, żółto-niebieskich barwach. Takie kolory dominowały też w ubiorze manifestantów, wśród których wiele było rodzin z dziećmi. Po marszu uczestniczyli w rodzinnym pikniku.

Skandowano hasła:"Górny Śląsk; autonomia" Inne głosiło: "Autonomia jest wspaniała - Śląsk jest syty,
Polska cała".

Około godziny 13. czoło pochodu zetknęło się z kilkudziesięcioosobową grupą zwolenników Porozumienia Środowisk Patriotycznych opowiadających się za polskością Śląska.  "Tu jest Polska" - krzyczeli i odtwarzali nagranie polskiego hymnu.  Obie manifestacje oddzieliła policja. Do incydentów nie doszło.

Tegoroczny , szósty już marsz, zorganizowany przez RAŚ był najliczniejszy w historii tego rodzaju pochodów.   Marsz Autonomii tradycyjnie odbywa się w okolicach 15 lipca, kiedy przypada rocznica (w tym roku 92.) nadania w 1920 r. części Górnego Śląska autonomii przez polski Sejm Ustawodawczy.

Zdaniem Gorzelika przeciwnicy autonomii Śląska, do których zaliczył prezydenta Bronisława Komorowskiego - argumentują  "że jest ono egzotyczne, a więc nie na miejscu, i anachroniczne, a więc nie na czasie". I polemizował:

Pierwsza z tych tez obraża polską tradycję, bowiem integralnym elementem tej tradycji jest
przedwojenna autonomia woj. śląskiego, natomiast druga teza obraża ludzką inteligencję, ponieważ wystarczy przyjrzeć się historii Europy w ostatnich kilkudziesięciu latach by zrozumieć, że ta teza jest z gruntu fałszywa

- przekonywał lider RAŚ, który z ramienia Ruchu jest członkiem zarządu woj. śląskiego.

RAŚ przygotował plakat z nazwami i symbolami kilkudziesięciu europejskich regionów, które w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat zyskiwały, odzyskiwały lub poszerzały autonomię (w marszu uczestniczyli m.in. Katalończycy i reprezentanci Kraju Basków). Ruch dedykował tę publikację prezydentowi i jego doradcom, oczekując "merytorycznej dyskusji" z władzami na temat swoich postulatów.

Zdaniem Macieja Odorkiewicza ze Stowarzyszenia Solidarni 2010, jednego z organizatorów manifestacji na rzecz polskości Śląska  działalność RAŚ jest jednym z objawów rozpadu państwa polskiego.

Widzimy, że rządzący Polską oddają prerogatywy państwa z jednej strony lokalnym grupom nacisku, a z drugiej strony czynnikom zagranicznym. Podejrzenia o naciski zewnętrzne widać również w działaniach RAŚ. Organizacja ściśle współpracuje z bawarską inicjatywą na rzecz Górnego Śląska. Otrzymuje od niej silne wsparcie. Te organizacje współdziałają. To samo w sobie nie jest oczywiście niczym złym, ale to wszystko zaczyna się układać w ciąg zdarzeń, zmierzających do rozbijania polskiego państwa. To nakazuje nam daleko posuniętą ostrożność

- uważa Odorkiewicz.

ansa/pap/ Dziennik Zachodni

więcej na temat RAŚ czytaj  z w rozmowie z Maciejem Odorkiewiczem