Brytyjski analityk w 1971 roku napisał: dostrzeżenie właściwej natury europejskiego projektu zajmie Brytyjczykom 30 lat

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Skąd się bierze narastające poczucie braku wpływu na świat, widoczne w całej Europie, przejawiające się m. in. w głosowaniu na partie protestu, tak lewicowego jak i prawicowego? Dlaczego niemal we wszystkich krajach spada frekwencja w wyborach? Innymi słowy, dlaczego wśród wyborców narasta poczucie alienacji? Czy tylko z powodu kryzysu i - szerzej - globalizacji?

Interesującej odpowiedzi udziela komentator brytyjskiego dziennika "The Daily Telegraph" Christopher Booker, przypominając dokument (memorandum), napisany ponad 40 lat temu przez anonimowego, wysokiego rangą urzędnika brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Dodajmy, że w roku 1971 Wielka Brytania negocjowała przystąpienie do Wspólnego Rynku (EWG), czyli dzisiejszej Unii Europejskiej.

Dokument zatytułowany "Suwerenność i Wspólnota" ("Sovereignty and the Community") został ujawniony dopiero po 30 latach od powstania, po zdjęciu klauzuli tajności; był to bowiem dokument przeznaczony dla wąskiego kręgu odbiorców.

Główna teza dokumentu głosi: dostrzeżenie właściwej natury europejskiego projektu zajmie Brytyjczykom 30 lat. Gdy jednak już to uczynią, "będzie za późno, by wyjść".

Analityk nie ma też wątpliwości - przypomnijmy, w roku 1971-ym! - że europejska wspólnota zmierza w kierunku unii gospodarczej, fiskalnej i monetarnej, ze wspólną polityką obronną i zagraniczną. Przystąpienie do tego projektu oznacza więc "największe poddanie brytyjskiej suwerenności w dziejach".

I dalej: skoro prawo unijne ma pierwszeństwo przed prawem krajowym, więcej i więcej władzy będzie przekazywane nowej biurokracji z centralą w Brukseli. W rezultacie rola parlamentu narodowego będzie szybko malała, prowadząc do "powszechnego poczucia alienacji w stosunku do rządu".

Co ciekawe, w tej sytuacji analityk brytyjskiego MSZ zaleca politykom, by nie pogarszali sytuacji, przypisując niepopularne decyzje dalekiemu, niekontrolowalnemu centrum decyzyjnemu. Politycy wszystkich partii powinni więc starannie ukrywać fakt, że niepopularne decyzje mają swoje źródło w Brukseli. Tylko w takiej sytuacji - argumentuje analityk - możliwe będzie utrzymanie iluzji, że brytyjski rząd wciąż zachowuje suwerenność - "przynajmniej w tym stuleciu", czyli do chwili, gdy opuszczenie wspólnoty nie będzie już możliwe.

Booker komentuje:

Innymi słowy, autor dokumentu, urzędnik państwowy, doradzał naszym politykom, by zawarli zmowę na rzecz ukrycia prawdziwej natury tego, do czego prowadził nas Heath [Edward, ówczesny premier], ukrycia skali tego, że Wielka Brytania nie będzie już demokratycznym krajem, ale krajem w istocie rządzonym przez niewybranych, nieodpowiedzialnych przed nikim urzędników.

Jednym ze sposobów wykreowania iluzji, że nowy system wciąż ma charakter demokratyczny, proponował ów anonimowy urzędnik, może być danie ludziom możliwości głosowania na nowych przedstawicieli na poziomie europejskim, regionalnym i lokalnym. Kilka lat później rzeczywiście powstał Parlament Europejskim, namnożono także lokalnych ciał przedstawicielskich złożonych z anonimowych, niewiele znaczących "przedstawicieli" ludu.

Zdaniem Bookera, ów anonimowy urzędnik wykazał się nie lada inteligencją wskazując na  alienację narodów jako nieuchronny skutek odgórnego, biurokratycznego jednoczenia Europy:

Widzimy obecnie ziejącą przepaść pomiędzy rządami opartymi na konsensusie i nowej nomenklaturze a nami, czyli resztą, świadomą, że jesteśmy demokratycznie bezsilni.

Dlatego właśnie narasta nieufność, a często i niechęć do władzy, na które to zjawiska władza - sama bezsilna - nie ma i mieć nie może skutecznej odpowiedzi. Pozostaje więc szukanie kolejnych środków zastępczych, imitujących demokrację, takich jak choćby hasło wspólnych, paneuropejskich list do PE.

Brytyjczycy, mający prawdziwą demokrację we krwi jak żaden inny naród europejski, wciąż jeszcze cierpią patrząc na rządy niewybieralnej unijnej biurokracji. My, w swojej większości, tego zasadniczego fałszu, tej kradzieży demokratycznej mocy narodów, już tak ostro nie dostrzegamy.

Być może dlatego, że europejskie superpaństwo, otaczające swoich obywateli "troskliwą i serdeczną opieką", budują ludzie, którzy słowa "demokracja" używają zamiast przecinka.

CZYTAJ TAKŻE: Indukcja - przyspieszenie. Specjalnie dla wPolityce.pl Konrad Szymański o kolejnym etapie - unii politycznej

CZYTAJ TAKŻE: Polacy nie mogą być "normalnymi Europejczykami". Powinni być raczej "Izraelczykami"

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych