Czy seria głodowych protestów, rozpoczęta w Krakowie, ogromny nacisk społeczny, protesty historyków obronią nauczanie w polskich szkołach podstawowego kodu kulturowego naszego narodu? Czy też Ministerstwo Edukacji Narodowej dopnie swego i wprowadzi w to miejsce w liceach postmodernistyczne czytanki?
Dziś o godzinie 14.00 w Warszawie otwiera się w tej sprawie niewielkie okienko szansy. Z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego zbiera się tak zwany okrągły stół historyków, na którym mają się spotkać przeciwnicy i autorzy reformy.
Historia w szkole i w życiu" - to temat poniedziałkowej debaty eksperckiej w ramach Forum Debaty Publicznej.
Prezydent z uwagą obserwuje debatę, jaka się toczy wokół nowego programu nauczania historii w szkołach
- powiedział Doradca Prezydenta RP prof. Tomasz Nałęcz. Zaznaczył, że prezydenta niepokoi polityczny charakter tego sporu.
Dlatego - argumentował prof. Nałęcz - podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim nie będzie polityki, będzie spotkanie autorów nowej reformy programowej i jej krytyków.
Warto jednak pamiętać, że stanowisko Bronisława Komorowskiego, choć historyka, było do tej pory mocno rozczarowujące. Już po rozpoczęciu głodówek stwierdził on, że "zadaniem numer jeden jest uczynienie z ucznia polskiej szkoły mocnego konkurenta na rynku pracy".
Jakie więc są nadzieje? Dlaczego strona protestująca zdecydowała się przyjąć zaproszenie? Zapytaliśmy o to prof. Andrzeja Nowaka, który już od kilku lat alarmuje, że władza szykuje radykalne ograniczenie nauczania historii i języka polskiego w liceach. Profesor Andrzej Nowak odpowiada:
Liczę, że może będzie to jakiś początek poważnej rozmowy o skutkach tej nieprzemyślanej reformy nauczania w liceach. W szczególności liczę na to, że uda się znaleźć tymczasowy choć ratunek dla tej młodzieży, która wkracza już od września w mury liceów i będzie narażona na skutki tej nieprzemyślanej reformy, zwłaszcza w obszarze nauczania historii. Mamy tutaj, mówię o grupie szerokiej, w tym 100 profesorów historii, którzy protestowali już trzy lata temu, nadzieję na wprowadzenie tymczasowych rozwiązań szkodliwość tych działań ministerstwa ograniczających.
Jak mógłby wyglądać ten kompromis?
Sedno propozycji sprowadza się do tego, żeby uczynić obowiązkowym w 2 klasie jeden z dziewięciu modułów nauczania - tego, gdzie można dyskutować o sprawach obywatelskich na podstawie najważniejszych faktów w naszej historii. Za co cenimy Polskę? O co się spieramy? Tam można by zawrzeć podstawowy kanon polskiej historii. To nie wymaga żadnych zmian podręczników, nie trzeba rewolucji, wystarczy jeden podpis ministra. Do tego pomysłu przychylili się jako do tymczasowego rozwiązania organizatorzy i uczestnicy protestu głodowego w Krakowie.
Celem jest uratowanie choć minimum kodu kulturowo-historycznego, którym posługiwaliby się wszyscy absolwenci polskich liceów. Bo to właśnie zostało zniweczone przez nową podstawę programową, gdzie wszystko jest do wyborów w 2 i 3 klasie.
Naprawdę liczy pan profesor na kompromis? Do tej pory nie było żadnych sygnałów otwarcia na rozmowę, a prezydent też mówi, że "zadaniem numer jeden jest uczynienie z ucznia polskiej szkoły mocnego konkurenta na rynku pracy".
Nie wiem, przed dzisiejszym spotkaniem na pewno nie chce odmawiać nikomu dobrej woli. Liczę, że się znajdzie. Ta dobra wola jest potrzebna nie nam, ale naszym dzieciom! One muszą się uczyć historii w wymiarze w którym szkoła da im choć minimum wiedzy o naszej przeszłości.
Jeszcze jedna sprawa. Pada dużo szyderstw wobec osób, które bezinteresownie głodowały i głodują w obronie nauczania historii. Jak pan profesor te komentarze odbiera?
Te szyderstwa budzą moje zażenowanie. Przypominam sobie z czasów mojej młodości szacunek z jakim ludzie uczciwi odnosili się np. do głodówki, którą w 1977 roku podjął m.in. Ozjasz Szechter, ojciec Adama Michnika, wspólnie z innymi uczestnikami w kościele Św. Marcina w obronie robotników i ludzi KOR. Była ona związana ze sprawami obywatelskimi.
Dzisiaj, kiedy opozycjoniści, ludzie mający ponad 50 lat, decydują się na to żeby np. w Krakowie 12 dni żyć wyłącznie o wodzie, spotykają ich szyderstwa premiera, który mówi, że dla zdrowia dobrze zrezygnować czasem ze śniadania... Czy artykuły "Gazety Wyborczej" i Tygodnika "NIE", które przypominają dokładnie ton artykułów z "Trybuny Ludu" z 1977 roku, odpowiadających na głodówkę w kościele Św. Marcina. Czytając to można się czuć tylko zażenowanym.
Nie byłoby potrzeby tego dramatycznego protestu gdyby w ciągu minionych trzech lat władza podjęła rozmowę z protestującymi środowiskami. Nie podjęła. Wszystkie inne środki protestu zawiodły. Został ten ostatni protest bezsilnych czyli głodówka.
opr. gim
ZOBACZ JAK PROF. TOMASZ NAŁĘCZ, DORADCA PREZYDENTA, ZAPOWIADA DZISIEJSZE SPOTKANIE
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130618-dzis-okienko-szansy-w-walce-o-obrone-historii-a-moze-to-tylko-pozory-o-tym-nasz-wywiad-z-prof-andrzejem-nowakiem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.