„Tusk znalazł się w pułapce przyjaźni z Merkel. Zbyt wiele zainwestował w szczególne stosunki polsko-niemieckie”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Radek Pietruszka
Fot. PAP / Radek Pietruszka

Prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości komentuje w „Fakcie” doniesienia o szczegółach poniedziałkowej rozmowy Donalda Tuska z szefem parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem. Jak mówi europoseł, polski premier „chciał wypaść na dobrego, oddanego Europejczyka”.

Przypomnijmy – według Schulza, Tusk miał zadeklarować chęć wejścia Polski do strefy euro w 2015 roku. Członkowie polskiej delegacji temu zaprzeczali twierdząc, że Schulz się przesłyszał. Zdaniem prof. Legutki to mało prawdopodobne.

- Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schultz, który ujawnił tę informację to bardzo inteligentny, znający parę języków człowiek. Wydaje mi się, że ani się nie przesłyszał, ani źle nie zrozumiał. Skądinąd bardzo interesujące jest to, że ta data padła z ust szefa PE, a nie z ust szefa polskiego rządu. Rozumiem, że premier i jego koledzy poczuli się niezręcznie i zaczęli prostować te informacje.

- Pana zdaniem premier złożył taką deklarację?

– Sądzę, że taka data padła. Schultz to człowiek, który rozumie co się do niego mówi. To była pewnie polityczna deklaracja, w czym się specjalizuje pan premier – chciał wypaść na dobrego, oddanego Europejczyka. W kraju powiedziałby pewnie co innego. W czasie obecnego kryzysu nie można składać takich deklaracji. To są deklaracje wyłącznie polityczne.

Prof. Legutko odnosi się też do tezy, jakoby Francja poszła na dalekie ustępstwa wobec Polski:

To nie są jednak znaczne ustępstwa. Poza tym proszę zwrócić uwagę na nieostry język, który się tam pojawia – nadzwyczajne okoliczności, które umożliwiają ominięcie zapisów. Nasza obecność na szczytach eurogrupy ma polegać na przedstawieniu opinii bez prawa głosu. Nie ugraliśmy więc nic.

Na tym przykładzie widać jak złe skutki przynosi rezygnacja z aktywnej polityki regionalnej, którą proponował w swoim czasie prezydent Kaczyński. Miraż przyjaźni z Niemcami, które naciskały na gesty proniemieckie i dystansowanie się od interesu regionu daje takie efekty. Tusk znalazł się w pułapce przyjaźni z Merkel - pani kanclerz robi co chce, natomiast polski premier nie bardzo może się sprzeciwić, bo zbyt wiele zainwestował w szczególne stosunki polsko-niemieckie. Gdyby była wspólnota państw regionu nasz głos byłby silniejszy, a zapisy w pakcie byłyby efektywniejsze dla Polski.

Cała rozmowa w "Fakcie".

znp

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych