Jeśli rządowy PR przez cztery lata jest dla władzy wszystkim, jeśli nic, żadne wydarzenie nie stopuje tej maszynerii, a każda sytuacja jest używana propagandowo staje się oczywiste, że władzy nie wierzymy. Każde jej działanie rozpatrujemy więc pod kątem zagadek: co chce ukryć, co chce przykryć?
Tak jest i teraz, kiedy premier Donald Tusk niespodziewanie przyspiesza formowanie nowego rządu i zapowiada reformy. Jak napisał Rafał Ziemkiewicz w "Gazecie Polskiej", nikt, kto chce być poważny, po tym rządzie nie spodziewa się już niczego. Nie dziwię się. Takie dominuje poczucie.
A jednak, radziłbym na chwilę wyłączyć ów uzasadniony sceptycyzm i spojrzeć na działania i plany rządu uważnie. Tym razem mogą zrobić coś na serio, choć oczywiście wcale nie to, co zapowiedzą. Ale nie ulega dla mnie wątpliwości, że pewien ruch, jakieś cięcia i reformy, nastąpią. Ogłoszona przez ministra finansów Jacka Rostowskiego zapowiedź przygotowania trzech wariantów budżetu, w tym jednego zakładającego kolejną podwyżkę podatków, jest sygnałem przygotowywania społeczeństwa na ciężkie czasy.
Mamy też wyraźne wyciszenie rządowej propagandy "zielonej wyspy". I wreszcie to przyspieszone formowanie rządu... Co się dzieje? Pogłoski z kręgów władzy mówią o spodziewanym kryzysie zaufania do polskich obligacji w związku z kryzysem strefy euro. A za tym pójdzie wzrost kosztów obsługi długu publicznego i osłabienie złotego.
Gdy pada Grecja, możemy się niepokoić. Kiedy padają Włochy, zyskujemy pewność, że oberwą także peryferia. Czyli my.
Donald Tusk przespał ostatnie cztery lata. Z sukcesem jechał na gapę, korzystał z naturalnych premii choćby w postaci własnej waluty (co jest zasługą śp. Lecha Kaczyńskiego, który szaleńczy marsz ku strefie euro zablokował, płacąc za to ogromną cenę!). Teraz rachunek za przejadanie danego czasu zostanie wystawiony.
I choć nawet opozycja uwierzyła w siłę skuteczność rządowego PR i siłę wsparcia medialnego PO, to mam wątpliwości czy ten zakręt ekipa Tuska przejdzie suchą nogą. Gdy ludzi spotyka pogorszenie warunków życia, zaklęcia "estetyczne" przestają działać.
Ale nie cieszmy się z perspektywy ukarania pychy i lenistwa. Cena dla kraju, nas samych i naszych bliskich, może być bardzo duża. Szkoda Polski, że w czasie gdy można było coś zrobić, przygotować kraj na kryzys, miała tak nieodpowiedzialne i leniwe władze, tak bardzo zakochane w medialnym lusterku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/121720-szkoda-polski-ze-w-czasie-gdy-mozna-bylo-cos-zrobic-miala-tak-leniwe-tak-zakochane-w-medialnym-lusterku-wladze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.