Nie znam człowieka, ale wiele wskazuje, że Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego powinien wysłać swojego rzecznika prasowego Marcina Kozłowskiego na jakieś szkolenie medialne, a może i na studia specjalistyczne. Tym bezpieczniejsze, że już bez nieprawomyślnych wykładów profesora Zdzisława Krasnodębskiego. Oto bowiem UKSW w odpowiedzi na teksty portalu wPolityce.pl i "Naszego Dziennika" dotyczące zakończenia przez tę uczelnię współpracy z cenionym socjologiem wystosował oświadczenie, które polecam wykładowcom sztuki komunikowania jako przykład jak komunikować się nie należy.
Pan Kozłowski stwierdza m.in.:
Działając na podstawie art. 31 ustawy z dnia 26 stycznia 1984r. Prawo prasowe (Dz. U. Nr 5, poz. 24 z późn. zm.), w odpowiedzi na nieprawdziwe informacje podawane na łamach prasy przez prof. Zdzisława Krasnodębskiego, a dotyczące trybu i przyczyn rozwiązania jego stosunku pracy z Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, w imieniu Rektora oraz władz Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych oświadczam, co następuje:
1. ustanie stosunku pracy między prof. Z. Krasnodębskim a UKSW nastąpiło z inicjatywy i na pisemny wniosek prof. Z. Krasnodębskiego na zasadzie porozumienia stron;
2. pragniemy wyrazić swój sprzeciw i oburzenie z powodu sugerowania opinii publicznej innych wyimaginowanych przyczyn zakończenia współpracy z profesorem Z .Krasnodębskim. Nieprawdą jest, że poglądy polityczne i publicystyka profesora Z. Krasnodębskiego były przyczyną rozwiązania stosunku pracy z Panem profesorem. Insynuowanie takich przesłanek jest nieetyczne i nierzetelne oraz godzi w dobre imię władz Uniwersytetu. Nieprawdziwa jest również informacja o rozmowie na temat politycznych zapatrywań profesora Z. Krasnodębskiego. Zakazywanie wyrażania swoich poglądów jest sprzeczne z ideą Uniwersytetu, jego misją i celem, niemniej uważamy, że politycznych wypowiedzi nie należy używać w kontekście swojej pracy na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, gdyż Uniwersytet jest jednostką apolityczną, niepodporządkowaną żadnej opcji politycznej;
Wynika z tego ni mniej ni więcej, że zdaniem pana rzecznika Kozłowskiego wystarczy mieć kwit złożenia przez kogoś dymisji, rezygnacji z pracy itp. by dowodzić, że zrobił to sam, więc problemu nie ma. Śmiem twierdzić, że to koślawe w III RP rozumowanie. Można bowiem kogoś zmusić do odejścia. Wystarczy brak dobrej woli, zastosowanie nie używanego w stosunku do innych regulaminu itp..
Dalej w oświadczeniu pan rzecznik Kozłowski przechodzi do wyjątkowo perfidnego ataku:
3. Profesor Z. Krasnodębski wnioskował o rozwiązanie stosunku pracy, ponieważ nie mógł pogodzić obowiązków nauczyciela akademickiego na różnych uczelniach, czego efektem był brak możliwości podporządkowania się obowiązującym zwyczajom i normom prawa wewnętrznego UKSW, polegającym na:
a. opuszczaniu posiedzeń Rady Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych;
b. nieuczestniczeniu w posiedzeniach Instytutu Socjologii, w którym był zatrudniony;
c. braku bieżącego kontaktu ze studentami,
d. nieterminowym wystawianiu ocen studentom, którzy z tego powodu nie mogli ubiegać się o stypendia za wyniki w nauce;
4. dokumenty potwierdzające powyższe twierdzenia znajdują się do wglądu w dziekanacie Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych;
5. mając na uwadze podtrzymywanie zdrowych zasad funkcjonowania Uczelni, w której wszyscy pracownicy traktowani są równo oraz kierując się troską o dobro studentów, Jego Magnificencja Rektor UKSW ks. prof. dr hab. Henryk Skorowski przychylił się do prośby prof. Zdzisława Krasnodębskiego o zakończenie współpracy z UKSW;
6. dalsze posługiwanie się przez prof. Z. Krasnodębskiego insynuacjami oraz rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji, stanowiących naruszenie dóbr osobistych osób piastujących funkcje organów UKSW, spowoduje podjęcie stosownych czynności prawnych mających na celu zaprzestanie i usunięcie skutków takich naruszeń.
Z tego co cytujemy powyżej wynika, że nie ma większego nicponia niż pan profesor Krasnodębski. Co prawda ludzie go obserwujący i znający jego dorobek wiedzą, że to wyjątkowo pracowity, błyskotliwy i mądry człowiek, a przede wszystkim niezwykle prawy. Co prawda Uniwersytet w Bremie jakoś nie narzeka na stosunek pana profesora do studentów. Niektórzy mogliby też zapytać czy UKSW aby na pewno ma nadmiar wykładowców tej miary... I czy nie działa tak nerwowo z powodu stwierdzeń, że nie reagowano na sygnały o możliwym masowym kopiowaniu przez studentów prac z Internetu?
Ale rzecznik Kozłowski o tym akurat milczy, on swoje wie i taką jakąś dziwną frazą nam te groźby pseudoprawne (żeby tak skazywano za insynuacje, to żaden dziennikarz nie chodziłby na wolności :-)) wykłada.
Powiem teraz poważnie i wprost: zrobiono świństwo, a teraz nieładnie próbuje się zastraszać tych, którzy problem dostrzegają. Trudno, niech mnie pan rzecznik i obecne władze UKSW (poprzedni rektor zginął w Smoleńsku...) zaskarżają, ale taka jest właśnie prawda. I naprawdę, nie przystoi ten styl i ten ton poważnej uczelni, na dodatek mającej patrona w postaci Prymasa Tysiąclecia.
Przypadek usunięcia z UKSW profesora Zdzisława Krasnodębskiego pokazuje, że w tym systemie nie ma przypadków
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/121631-sprawy-prof-krasnodebskiego-cd-zrobiono-swinstwo-a-teraz-nieladnie-probuje-sie-zastraszac-tych-ktorzy-o-tym-mowia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.