I Van Rompuy, oczywiście
Jeśli jesteś zadłużony na 10 tysięcy, których nie możesz spłacić bankowi, to masz problem. Jeśli na 10 miliardów, to problem ma bank. Jeśli na więcej, dużo więcej, na przykład na kilkaset miliardów – to problem oprócz banku ma Angela Merkel, Nicolas Sarkozy i Herman Van Rompuy, którego rozpoznawalność przy okazji kryzysu greckiego o tyle wzrosła (z wcześniejszych 2 proc. nawet w Brukseli!), o ile zredukowano dług Aten w bankach komercyjnych, tj. o połowę.
Targi o to, ile mają banki stracić na greckich obligacjach, trwały do czwartej rano. A do północy – przepychanki, kto ma przejść przez ulicę: europejscy przywódcy (i Van Rompuy, oczywiście) do bankowców, którzy obradowali w budynku vis a vis, czy przedstawiciel kół finansowych do kierowniczej pary Unii Europejskiej.
W całym tym brukselskim bałaganie gdzieś się zawieruszył Jacek Vincent Rostowski. Bo to przecież niemożliwe, żeby go nie zaprosili? Ministra finansów kraju sprawującego prezydencję w UE? Kraju o którego premierze z taką atencją wyraża się Angela Merkel, Nicolas Sarkozy (i Van Rompuy, oczywiście)? Kraju, który zgodnie z zapowiedzią rzuconą kilka lat temu przez tegoż premiera w pociągu jadącym do Krynicy Górskiej już od 2011 powinien być w strefie euro i dzielić problemy kanclerz Niemiec, prezydenta Francji, że już na tych dwóch osobach poprzestanę, iżby nie spowodować kolejnego, lawinowego wzrostu rozpoznawalności szefa Rady Europejskiej.
A tak niewiele brakowało, żeby Bronisław Komorowski, którego zdaniem wejście do strefy euro trzeba wyłączyć z bieżącej walki politycznej, mógł powtórzyć za premier Słowacji: nie weźmiemy udziału w kolejnym programie pomocy dla Grecji, bo nas nie stać.
A kogo stać? Wiadomo. Tylko patrzeć jak Sarkozy niczym współczesny Marco Polo ruszy do Chin po pieniądze. Po drodze zatrzymując się w Moskwie. Skądś trzeba będzie ten co najmniej bilion euro na Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej wziąć. Przymykając oko na to, co Chińczycy robią w Tybecie, nad czym ubolewa „Gazeta Wyborcza”.
Słusznie ubolewa. Szkoda tylko, że znaczna część mediów nie okazała takiej wrażliwości na los Czeczenów. Lewicowa opinia publiczna na Zachodzie martwi się, że Chińczycy mogą w zamian za wsparcie zażądać zaprzestania krytyki łamania przez nich praw człowieka. A co z Rosją, kiedy tupnie nogą? Nic, przecież nie musi nawet tupać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/121073-maciej-lopinski-w-brukselskim-balaganie-zawieruszyl-sie-jacek-vincent-rostowski-to-przeciez-niemozliwe-zeby-go-nie-zaprosili
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.