Część 1 - tu.
- Jakie jeszcze problemy umykają nam w tej kampanii?
- Może nie tyle umykają, ile mówi się o nich nieprecyzyjnie. Jest problem reglamentacji wolności, a przy okazji braku równości wobec prawa.
- Jakieś przykłady?
- Mało zauważony przypadek sędziego z Szamotuł, który de facto zalegalizował przypadek sterylizacji pani Wioletty Szwak bez jej zgody. To jest ta sama pani, której wcześniej próbowano odebrać córeczkę. Prokuratura zachowała się w porządku, ale sędzia Legawiec postępowanie umorzył. Z uzasadnieniem, że wobec pewnych grup społecznych ochrona ich praw, na przykład prokreacyjnych. nie istnieje.
- Czym jest dla Pana ten przypadek?
- Pójściem w ślady teorii eugenicznych, modnych w niektórych krajach w pierwszej połowie XX wieku. Pan pisał kiedyś o "przemyśle pogardy" jako postawie politycznej. Moim zdaniem ta postawa schodzi w dół i zaczyna dotyczyć niektórych środowisk społecznych. Pani Szwak nikt nie bronił tak jak Alicji Tysiąc. Bo ona nie pasuje do schematu, jest po prostu uboga i niezbyt lotna.
- To jest przykład na nierówność wobec prawa.
- Są inne przykłady na ograniczanie wolności. Weźmy pana Pawła Zyzaka. Napisał całkiem dobrą pracę historyczną i będąc młodym obiecującym człowiekiem, zapłacił za to karierą. Bo napisał, że Wałęsa mógł sikać do chrzcielnicy. A minister Kudrycka straszyła kontrolą Uniwersytet Jagielloński. W jakim kraju my żyjemy?
- Tu już mamy historię typowo polityczną.
- Tak, ale dotykającą ludzi, którzy nie są politykami. Mamy problem z wolnościami obywatelskimi. Takie historie jak ograniczenie dostępu obywateli do informacji też są tego przykładem. To jest temat na debatę polityczną i prawicowa opozycja jest siłą, która nie pozwala Platformie pójść jeszcze dalej.
- W innych sferach można z kolei odnieść wrażenie, że szczególny typ wolności ułatwia nieustanne urażanie pewnych grup. Na przykład katolików.
- To prawda, i to nie jest tylko sprawa zatrudnienia pana Darskiego w telewizji publicznej. Niech pan zwróci uwagę na serię obraźliwych dla religii okładek. Tu nie chodzi o wątek antyklerykalny, on jest w polskiej tradycji zakorzeniony. Ale sfery sacrum nie dotykano na wet w czasach komunizmu. Wyśmiewano księży, ale nie krzyż czy eucharystię.
-Ten wątek pojawiał się już na początku lat 90. Okładka "Wprost" z Matką Boską czy z ukrzyżowanym biznesmenem.
- Ale nieprzypadkowo szybko z niego zrezygnowano. Przy czym najciekawszy był tu przypadek nowego pisma "Wprost przeciwnie". Bo oni nie stawiali sobie za cel walki z Kościołem, zatrudnili przecież pana Terlikowskiego. A jednak to oni zakpili sobie z eucharystii. Ci co tę okładkę zatwierdzali, nie wiedzieli co robią. Po prostu III Rzeczpospolita wychowała sobie ludzi, dla których taki kod kulturowy jest czymś naturalnym. To nawet mniej wina szkoły, bardziej opiniotwórczych instytucji oraz mediów. Oni sądzą, że tak trzeba się zwracać do wykształconej publiczności, nawet tej konserwatywnej.
- To wymaga reakcji?
- Tak, choć bardziej na poziomie prepolitycznym. Doszło do sporu biskupa Meringa z księdzem Bonieckim na temat Nergala. Rację ma biskup, ale rzecz nie w zawstydzeniu salonowego księdza. Za normalny zaczyna być uznawany taki typ dyskursu, w którym szyderstwo, bolesna kpina z sacrum jest czymś normalnym. To jest zresztą sprzeczne z ładem liberalnym. Adam Smith, teoretyk liberalizmu, twierdził, że trzeba szanować rozumną wrażliwość każdego. Ta rozumna wrażliwość to dziedzictwo historyczne, zwyczaj, ale naturalnie i religia. Brak poszanowania sacrum to przejaw załamywania się ładu społecznego. Społeczności katolickiej grozi to, że nie reagując na brak poszanowania swoich uczuć, nie będzie szanowała samej siebie.
- Na czym ta reakcja miałaby polegać.
- Perswazje moralne czy demaskacje intelektualne nie mają większego sensu, chyba że stoi za nimi poczucie siły. A jaka siła jest możliwa? Katolicki konsument dysponuje siłą ekonomiczną. Wszystkie te pisma czy programy telewizyjne mają przecież swoich reklamodawców. Najpierw należy ich po bratersku upomnieć. W przypadku programu z panem Darskim chodzi o firmę Sony.
- Ale katolicy nie są zorganizowani, a obrońcy Nergala czy człowieka, który zakłócał procesję w stroju motyla uznają sprzeciw wobec ich ekscesów za przejaw. To się udziela nawet biskupom.
- Jest tu kłopot i boję się, że odpowiedzią będą z kolei zjawiska typu księdza Natanka. Pasterze nie powinny opuszczać upokorzonych wiernych. Katolicy powinni pokazać swoją siłę. Przecież mają katolickie tygodniki, rozgłośnie. To one powinny organizować wiernych.
- Do czego?
- Nawet nie organizując akcję niepłacenia abonamentu, bo to niewielka część dochodów mediów. Należy ostrzec reklamodawców, że ich spotka bojkot. Reklamodawcy nie są zainteresowani walką z sacrum, a robieniem pieniędzy. Jestem gotów nakleić na samochód hasło: "Chodzę na mszę, nie kupuję Sony". Miliony tego nie zrobią, ale dziesiątki tysięcy - tak.
- Świat polityki ma tu coś do zrobienia?
- Coś ma, bo na przykład istnieje problem postępowania prokuratury wobec przypadków obrażania katolickiej wrażliwości. Partie prawicowe mogą też dostarczać kadr do rozmaitych akcji. Ale partie jako całość powinny się od tego trzymać z daleka. Ja nie wiem, czy w duszpasterstwie dominikanów jest więcej zwolenników PiS czy PO. W tej sprawie powinna się pogodzić z Radiem Maryja.
- Wierzy Pan, że katolicy się zmobilizują, a reklamodawcy się przestraszą?
- Wierzę w potencjalną siłę tych środowisk. Kiedy napisałem na swoim blogu tekst o możliwości bojkotu, natychmiast dwie nieznane mi wcześniej firmy ubezpieczeniowe odnotowały to na swoich portalach. Odnotowały to z zaniepokojeniem. Możemy być silni. Powiedziałem sobie: dobrze ryjesz, stary krecie.
- Jak Pan tłumaczy pasywność Platformy w tych kwestiach, a nawet takie wystąpienia jak to Sławomira Nowaka o "ziomalu"? Strach przed Palikotem?
- Odpowiem anegdotą. Znalazłem się parę miesięcy temu na mszy odprawianej przez znanego emerytowanego kardynała. Po mszy cała grupa osób została do niego zaproszona na obiad. I tam pewna pani poseł z PO wyróżniała się wyjątkową ruchliwością. Myk myk, przesuwała się wzdłuż stołu, coraz bliżej kardynała. W końcu patrzę, a ona jest już przy samym gospodarzu. Niedługo potem ta sama posłanka zgłosiła akces do zespołu parlamentarnego, który miał wspierać Palikota.
- Jakie stąd wnioski?
- To są środowiska przepojone bezgranicznym oportunizmem. Lgną tam, gdzie jest siła. Jednego dnia to może być kardynał, drugiego - Palikot.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/119825-przemysl-pogardy-schodzi-w-dol-stosuje-sie-go-wobec-rozmaitych-srodowisk-spolecznych-wywiad-piotra-zaremby-z-ludwikiem-dornem-cz-2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.