Wypowiedź ministra Rostowskiego wywołała falę komentarzy w kraju. SLD domaga się przedstawienia informacji na posiedzeniu Sejmu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

Europa jest dziś w niebezpieczeństwie, a jeśli rozpadnie się strefa euro, to i UE tego szoku długo nie przetrwa.

- ostrzegł minister finansów Jacek Rostowski podczas debaty w PE na temat kryzysu euro. Chwalił prezesa EBC i sprzeciwił się Europie dwóch prędkości.

Za wszelką cenę musimy ratować Europę.

- apelował środę w Strasburgu polski minister, który zabrał głos w imieniu polskiego przewodnictwa w Radzie UE.

Nie łudźmy się, gdyby euro miało się rozpaść, to Europa długo tego szoku nie przetrwa.

Rostowski pochwalił Europejski Bank Centralny i jego prezesa Jean-Claude'a Tricheta, mówiąc, że gdyby nie interwencje EBC w sierpniu tego roku, kiedy bank skupował na rynkach dług zagrożonych państw euro, "to dziś nie patrzylibyśmy z trwogą na nadchodzący huragan, lecz bylibyśmy nim już ogarnięci".

W tamtych gorących dniach EBC i prezes Trichet uratowali Europę.

- oświadczył.

Minister nakreślił przed eurodeputowanymi negatywne konsekwencje rozpadu strefy euro - zarówno gdyby wypadł z niej biedny, zadłużony kraj, lub gdyby chciał z niej wyjść kraj bogatszy. Powołując się na obliczenia szwajcarskiego banku UBS powiedział, że w tym pierwszy wariancie PKB takiego kraju spadłby o 40-50 proc. w pierwszym roku, a w kolejnych latach o około 10-20 proc. Natomiast w przypadku wyjścia z euro bogatego kraju, jego PKB spadłby początkowo o 20-25 proc., natomiast potem na stałe byłby niższy o około 10 proc. niż jest obecnie.

Ponadto Rostowski zaapelował, by w ramach 17 państw należących do eurolandu szukać tylko rozwiązań, mających na celu ratowanie strefy euro, natomiast wszystkie dalsze kroki dotyczące zarządzania gospodarczego i zbliżania polityk budżetowych państw powinny się odbywać w gronie całej UE.

Polska, wobec tego, jako prezydencja i jako państwo, w pełni popiera wszelkie wysiłki, aby pokonać ten kryzys przez dalszą integrację strefy euro, ale musimy pamiętać, że (...) nie powinien ten proces być wykorzystywany do tego, aby stworzyć Europę dwóch prędkości.

- zastrzegł.

Rostowski przywołał na koniec swą niedawną prywatną rozmowę z "prezesem wielkiego polskiego banku", pracującym w ministerstwie za czasów transformacji w Polsce. Miał on mu powiedzieć, że po takich wstrząsach gospodarczych i politycznych, jakie teraz dotykają Europę, "rzadko się zdarza, by po 10 latach nie było także katastrofy wojennej". I - jak mówił minister - ten prezes banku dodał, że "poważnie się zastanawia nad tym, by uzyskać dla dzieci zieloną kartę w USA".

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso powiedział tego dnia w Parlamencie Europejskim, że KE jeszcze jesienią przedstawi różne opcje emisji euroobligacji, o które - jako receptę na kryzys strefy euro - apeluje coraz więcej ekspertów i polityków.

Dodał, że "niektóre z tych opcji będą mogły być wdrożone w ramach traktatu, a niektóre będą wymagały zmiany traktatu".

Szef KE zastrzegł jednak, że "nawet zmiany w traktacie nie będą mogły zastąpić pewnej pracy" jaka czeka kraje członkowskie. Wymienił w tym kontekście przeprowadzenie przez Grecję koniecznych reform gospodarczych, szybkie przyjęcie przez Parlament Europejski i Radę UE pakietu nowego prawa wzmacniającego zarządzanie gospodarcze strefy euro i Pakt Stabilności i Wzrostu (tzw. sześciopak) oraz wdrożenie "do końca września" przez państwa UE decyzji ze szczytu eurogrupy z 21 lipca. Podczas tego szczytu przywódcy państw strefy euro określili zasady wdrożenia drugiego pakietu pomocowego dla Grecji oraz zmienili zasady funkcjonowania Europejskiego Mechanizmu Pomocowego, aby mógł on służyć do interwencji na rynku wtórnym.

Barroso zaapelował też do państw UE o pogłębienie integracji gospodarczej i budżetowej UE. "Głębsza integracja jest częścią rozwiązania" - przekonywał.

W ramach G20 i na innych forach powiedziano nam, że świat czeka na zjednoczoną Europę (...) jesteśmy w stanie działać razem, ale fakty są takie, że nasz sposób podejmowania decyzji w ramach unii gospodarczej i monetarnej nie pozwala pokazać naszej pełnej siły.

- powiedział szef KE.

Właściwym sposobem na sprostanie tej złej koniunkturze jest pogłębienie tej integracji na podstawie metody wspólnotowej. Teraz potrzebujemy nowego impulsu, jednoczącego impulsu, to jest +moment zjednoczenia+, nie bójmy się tego słowa.

- dodał Barroso.

Słowa ministra Rostowskiego wywołay falę komentarzy w kraju:

Mocne słowa, zresztą minister Rostowski zawsze słynął z mocnych, barwnych, wyrazistych słów. Myślę, że to jest dosyć twarda odpowiedź na to, co pojawiło się w komunikacie Komisji Europejskiej o możliwościach eliminowania ze strefy euro Grecji. To jest głos, aby (...) nie tworzyć klimatu wzajemnej nieufności. Uważam, że w ten sposób można tłumaczyć słowa ministra Rostowskiego.

- powiedział na środowej konferencji prasowej w Sejmie wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski.

Również rzeczniczka sztabu PO Małgorzata Kidawa-Błońska przyznała, że minister finansów użył "dość mocnych słów".

Ale przypominam, że mówił je na forum Parlamentu Europejskiego, bo dla nas i dla całej Europy ważna jest jedność. Jedność Europy, stabilność euro, to jest gwarancja dobrego rozwoju i stabilizacji świata. Jeżeli chcemy mieć wpływ na to, jak się rozwija cały świat, musi być u nas stabilna gospodarka, stabilny pieniądz. Europa musi mówić jednym głosem i rzeczywiście mocno zaakcentował to minister Rostowski.

- dodała Kidawa-Błońska.

Klub SLD chce, by na rozpoczynającym się w czwartek, ostatnim w tej kadencji, posiedzeniu Sejmu minister finansów Jacek Rostowski przedstawił informację na temat sytuacji finansowej UE.

Jak ocenił na środowej konferencji prasowej poseł Sojuszu Stanisław Wziątek, słowa szefa resortu finansów, które padły podczas debaty w PE, są "za daleko idące i nieuprawnione".

Europa w niebezpieczeństwie - to główne przesłanie ministra Rostowskiego. Pan minister jako oficjalny reprezentant polskiej prezydencji straszy Polskę, Polaków, Europę i Europejczyków. To jest przesłanie, które zostanie zapamiętane z naszej prezydencji.

- mówił Wziątek.

Dodał, że jeżeli faktycznie te słowa zostaną zapamiętane, to "nie wróży to naszemu krajowi wielkiego honoru i perspektywy pokazywania, że Polska ma swój pomysł, propozycje jak wyjść z kryzysu".

Europie i Polsce nie jest potrzeby defetyzm. Nie możemy doprowadzić do tego, żeby zabrakło w Europie i w Polsce nadziei i optymizmu. Odpowiedzią na sytuację kryzysową jest właśnie optymizm i energia działania, konkretny plan, którego brakuje Platformie Obywatelskiej i polskiemu rządowi. Odpowiedzią jest więcej integracji europejskiej, więcej europejskiego solidaryzmu.

- podkreślił poseł SLD.

Pytał też, czy jeśli Rostowski mówi o tym, że grozi nam wojna, to czy on - jako przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej - powinien zwrócić się do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Wziątek zaapelował do Rostowskiego, by pokazał "plan, żeby Europę wyprowadzić z kryzysu".

Prosimy o to, aby minister Rostowski przedstawił takie dane, które nie będą rozdwojeniem jaźni, które będą spójne i będą pokazywały, jaka jest rzeczywiście sytuacja, bo być może pan minister ukrywa dane i przedstawia nam, w Polsce, zieloną wyspę, a w Europie grozi katastrofą.

- zaznaczył szef sejmowej komisji obrony narodowej.

Poinformował też, że klub SLD zwrócił się w środę z wnioskiem do marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, by w ramach informacji bieżącej, Rostowski przedstawił, jaka jest aktualna sytuacja finansowa UE i dlaczego, jako minister finansów, używa takich słów, jakie padły w środę w Strasburgu.

Sam marszałek Sejmu nie chciał komentować wypowiedzi Rostowskiego, bo - jak tłumaczył - nie zna jej ani jej kontekstu.

 

PAP/Bar

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych