O smutnym obrazie polskich mediów oraz publicznej debaty napisano wiele. Jednak wciąż wydaje się, że za mało. Bowiem każdy dzień i tydzień przynosi nowe fakty i nowe przykłady zupełnej demoralizacji osób nadających ton polskiej przestrzeni publicznej. Mamy obecnie kampanię wyborczą. Powinien być to czas podsumowywania dokonań rządu i pytania partii o ich pomysły na Polskę. Tymczasem przez ponad tydzień media w kraju prowadzą zupełnie jałowe „śledztwo” na temat wypowiedzi – skądinąd w złym stylu i chyba nieprzemyślanej – posła PiS Adama Hofmana. I robią to idąc za fałszywą linią narzuconą im przez Donalda Tuska. Premier wbrew logice uznał bowiem, że poseł PiS chciał obrazić polskich chłopów. I media prowadzą bezsensowną debatę o stosunku PiS do polskiej wsi. Czy rzeczywiście Polska nie ma większych problemów?
Oczywiście, że ma. Jednak one nikogo dziś w Polsce nie interesują. Świetnie obrazuje to historia innego newsa. Jeden z dziennikarzy ekonomicznych napisał na swoim blogu, że dług publiczny w Polsce prawdopodobnie przekroczył już 55 procent polskiego PKB. Jednak informacja wagi najwyższej, która powinna rozbudzić rzetelną debatę o stanie polskiej gospodarki, nie zainteresowała nikogo. Media wolały się zajmować informowaniem o debatach na temat debat czy właśnie słowach Hofmana. Tymczasem, jeśli szacunki dziennikarza się potwierdzą, oznacza to nie tylko, że polski rząd kłamie od dawna na temat polskiego budżetu, ale również, że czeka nas bardzo daleko idące cięcia w wydatkach państwa albo ogromne podwyżki podatków. To jest dziś temat do dyskusji w Polsce. Czy nasz kraj podąży tropem Grecji? Czy będziemy musieli ponosić koszty budżetowych figli ministra Rostowskiego?
Są również i inne pytania dotyczące Polski, których nikt z „wielkich mediów” niestety nie zadaje (nie wiadomo ilu Polaków chce takich pytań). Czy Polskę czeka kompromitacja ws. organizacji EURO 2012? Dlaczego kolej od lat jest w coraz gorszym stanie? Czy Polska ma jakiś pomysł na politykę prorodzinną? Jak zmniejszyć obciążenia biurokratyczne w kraju? Dlaczego na potęgę rozbudowywane są wszelkie urzędy i instytucje państwowe? Jaki jest pomysł władz na zdobycie nowych pieniędzy z kolejnego budżetu Unii Europejskiej? Czy Polska liczy się na arenie międzynarodowej? Dlaczego polska armia została zniszczona i czy na pewno jesteśmy tak super bezpieczni, jak twierdzi prezydent Bronisław Komorowski, który swoje urzędowanie zaczął od hasła: „nikt na nas nie czyha”?
Gry operacyjne mediów w Polsce nikogo nie dziwią. Media będą do ostatniej chwili trwać uparcie przy partii innej niż PiS (dziś jest to PO, ale nie musi tak być). Będą tym szczelniej zamykać Polaków w słoju wirtualnej rzeczywistości im tragiczniejszy będzie stan polskiego państwa. One wolą bowiem, by Polska waliła się w gruzy, niż stracić rząd przychylny ich interesom oraz interesom ich biznesowych czy towarzyskich przyjaciół.
Jednak im bardziej kampania obłudy i matrixowego kłamstwa się nasila, tym większe może być zdziwienie zachowaniem Polaków, którzy dają się nabrać na prostackie sztuczki. Może tego nie widzą, jednak sądzę, że im to nie przeszkadza. Wolą wspierać konkurencję wobec PiSu, żeby nie powtórzyły się „straszliwe rządy IV RP”. I w imię tego nie dostrzegają, że są robieni w coraz większego balona przez media i partię rządzącą. A partia rządząca nie ma żadnych skrupułów – ze swoją taktyką robienia z opinii publicznej idiotów coraz mniej się kryje.
Widać to również w obecnej kampanii. PO na swoje listy wyborcze zaprosiła niemal wszystkich – od Jana Filipa Libickiego (zwolennika kary śmierci i zakazu In vitro) do Bartosza Arłukowicza (bojownika o homozwiązki i pełnej dostępności sztucznego zapłodnienia). Czym więc jest Platforma Obywatelska? Z wywiadu, jakiego udzielił portalowi wPolityce.pl Jarosław Gowin wynika, że posłowie tej formacji sami nie wiedzą. Poseł Gowin zapowiedział, że partię czeka „poważna rozmowa na temat tego jakie powinno być oblicze partii”. Jednak rozmowę taką Platforma odbędzie po wyborach. Trudno o lepszy dowód, że PO traktuje ludzi niepoważnie. Głosujcie na nas, potem powiemy jaką partią jesteśmy! – to dziś hasło Platformy.
Czy będziemy za lewicowymi eksperymentami na społeczeństwie (damy zgody na homośluby, zapłacimy za sztuczne zapłodnienie, damy pederastom prawo do adopcji dzieci, pozwolimy na legalizację narkotyków miękkich) czy raczej opowiemy się za światopoglądem konserwatywnym (wzmocnimy rolę rodziny w decydowaniu o edukacji dzieci oraz wychowaniu, będziemy walczyć z narkomanią, będziemy za prawem do życia dla każdego człowieka)? Jeszcze nie wiemy, powiemy później. Taki przekaz wynika ze obrazu list wyborczych Platformy, poseł Gowin tylko powiedział głośno to co wszyscy powinni wiedzieć. Trudno o większy dowód na traktowanie opinii publicznej niepoważnie. Przecież głosowanie jest opowiedzeniem się za pewnym światopoglądem i konkretnym sposobem myślenia. Traktowanie społeczeństwa w sposób, jaki prezentuje PO, jest przykładem zakłamania polskiej partii rządzącej.
Jednak znaczna część Polaków zdaje się nie mieć podobnych refleksji na te temat. Zgadzają się na traktowanie przez PO i sprzyjające jej media jak ludzi bezrozumnych. I nie przeszkadza im to, akceptują (być może bezrefleksyjnie, ale to ich nie usprawiedliwia) mechanizmy kłamstwa, manipulacji, fałszu w opisywaniu życia publicznego w Polsce. Myślą tymi samymi kategoriami, co ludzie władzy z czasów PRLu.
Jawnym dowodem tego myślenia była reakcja opinii publicznej na śmierć śp. Marka Rosiaka, działacza PiS, zamordowanego w Łodzi przez byłego członka PO. Po kilku miesiącach nieustannego powtarzania, że to działania PiSu są przyczyną tej tragedii, Polacy dali się przekonać. W wielu sondażach przyznali, że to Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za śmierć działacza swojej partii. To zupełnie szokujące sformułowanie rodem z komunistycznej propagandy.
Mógł się nie pchać tam, gdzie nie powinien
– takimi słowami ludzie komunistycznej władzy argumentowali morderstwa działaczy opozycyjnych czy strajkujących robotników. I dziś to samo myślenie prezentują ludzie, którzy bezmyślnie chłoną świat z przekazów mediów lewicowych.
Gdzie jest granica? Co media mogą wmówić tej części Polaków, która do dziś nie zauważa taktyki PO? Przecież zmasowana kampania medialna może zatruć i wykrzywić każdy przekaz. Co jeśli szacunki ekonomiczne, o których pisałem się sprawdzą? Kto dziś zapewni, że o fatalnym stanie gospodarki społeczeństwo się dowie? A jeśli się nawet dowie, kto zapewni, że media i społeczeństwo zmuszą rząd do przestrzegania prawa i wprowadzenia szokującej terapii leczenia polskiej gospodarki? Przecież media mogą napisać, że mają inne wyliczenia, a w ogóle, że to nic złego zadłużać kraj tak bardzo, a pozatym takie nakazy są nieeuropejskie. Niemożliwe? A dlaczego? Przecież temu rządowi zdarzało się już łamanie obowiązujących przepisów np. dot. finansów.
Z szacunków NATO wynika, że Polska regularnie od lat nie wydaje na armię tyle pieniędzy ile powinna, zgodnie z obowiązkami ustawowymi. W 2009 roku na wojsko przeznaczyliśmy jedynie 1,7 procenta PKB (zamiast obowiązkowego 1,95%), a rok wcześniej tylko 1,64 proc. I nic się nie stało, pomimo ewidentnego złamania przepisów, które mogą przecież skutkować procesem przez Trybunałem Stanu, nikomu włos z głowy nie spadł.
Innym przykładem łamania procedur przez ten rząd jest organizacja wylotu polskiej delegacji 10 kwietnia 2010 roku. Instrukcja HEAD, dotycząca wylotu najważniejszych osób w państwie, mówi jasno, że na delegację powinny czekać dwa samoloty (gdyby któryś był niesprawny). Jednak 10.04. przepisów tych się nie trzymano, bowiem jeden z dwóch naszych Tupolewów był remontowany w Rosji. Złamanie przepisu w tej sprawie jest ewidentne. Jednak nikogo nie zainteresowało. Co więcej raport komisji Millera stwierdził, że instrukcja HEAD została wypełniona. Złamaniem przepisu oraz kłamstwem komisji nikt się nie zajął. Ktoś mógłby powiedzieć, że to bardzo mało znaczący fakt. Jednak złamanie prawa jest faktem i tyle. Przejście nad tym do porządku dziennego w Polsce każe się poważnie zastanawiać, co media są w stanie w naszym kraju ukryć przez społeczeństwem. Przekroczenie progów zadłużenia kraju też można przedstawić jako coś błahego, pozwalając zaprzyjaźnionej partii na kolejne lata dewastacji kraju.
Platforma i PiS mają dziś podobne szanse na wyborcze zwycięstwo. Wiadomo jedno – powtórki z 2007 roku nie będzie. Nie będzie gigantycznej fali nagonki na "faszystów" z PiS, nie będzie narodowego poruszenia, żeby odciągnąć okropnych Kaczorów od władzy. Jednak fakt, że niemal połowa Polaków podpisuje się pod retoryką i mechanizmami władzy rodem z PRLowskiego świata wcale nie napawa optymizmem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/117745-gry-operacyjne-mediow-w-polsce-nikogo-nie-dziwia-zmasowana-kampania-moze-zatruc-i-wykrzywic-kazdy-przekaz
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.