„Te histeryczne reakcje części naszego środowiska i oskarżanie dobrej dziennikarki o homofobię, transfobię pokazują coś bardzo niepokojącego - to, że często my sami mamy ze sobą problem” - napisali na Facebooku Dawid Mycek-Kwieciński i Jakub Kwieciński-Mycek, stając w obronie dziennikarki Radia ZET Beaty Lubeckiej, na którą spadła fala hejtu po tym, jak nominowano ją do nagrody Grand Press za wywiad z „Margot”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Para swój wpis zaczyna od przypomnienia sytuacji, gdy na jednym ze spotkań zapytano ich, który z nich jest mężem, a który żoną. Dawid i Jakub podkreślają, że nie obrazili się na osobę, która zadała pytanie, tylko wyjaśnili jak to u nich jest.
Kilka lat temu byliśmy na spotkaniu z dyrektorem jednej z telewizji. Po pierwszym pytaniu jakie padło: „Który z was jest mężem, a który żoną?” obaj mieliśmy ochotę wstać i dać mu w pysk. Wytrzymaliśmy i spokojnie wytłumaczyliśmy, że pytanie nie jest stosowne, że w życiu dzielimy się obowiązkami i, że w związkach homoseksualnych nie każdy musi mieć przypisaną rolę. Posłuchał, chyba zrozumiał, bo nawet przeprosił i przeszliśmy do spotkania
—czytamy.
Odnosząc się do wywiadu Lubeckiej z „Margot” podkreślili, że dziennikarka zawsze odznacza się rzetelnością dziennikarską w rozmowie ze swoimi gośćmi.
Codziennie rano słuchamy wywiadów Beaty Lubeckiej w Radiu Zet. To ona obnażyła braki podstawowej wiedzy posłanki Dominiki Figurskiej, to przed nią uciekała minister pracy Marlena Maląg i to przed nią wił się jak piskorz marszałek Karczewski dopytywany o wizytę Przemysława Czarnka w szpitalu podczas lockdownu. Rzadko dziś spotyka się tak rzetelnych i dociekliwych, a jednocześnie przyzwoitych dziennikarzy
—piszą.
I dziś na tę samą osobę wylewa się hejt za nominowany do nagrody Grand Press wywiad z Margot. Padają oskarżenia o homofobię, transfobię, o uprzedmiotowienie gościa. Ktoś teatralnie zrzeka się nagrody, ktoś inny nawołuje do bojkotu całej imprezy, a my postanowiliśmy powiedzieć temu szaleństwu STOP. Rzetelne dziennikarstwo to nie są uprzejme pytania na zamówienie. Dobry dziennikarz zadaje pytania w imieniu swoich widzów i słuchaczy. I nie ma się o co obrażać, że ludzie chcą wiedzieć dlaczego ktoś chce być nazywany Margot skoro w dowodzie ma napisane Michał
—podkreśla para.
Beata Lubecka w rozmowie z Margot zadawała pytania trudne (pytanie o płeć), czasem niewygodne (pytanie o zrzutkę), ale nie były one, w przeciwieństwie do pytań dyrektora, niestosowne. Pytała o wszystko to, o co sami ludzie chcieliby spytać. Stanowczo, ale kulturalnie i bez przekraczania granicy. Zresztą sama Margot przyjęła warunki rozmowy i nie rzuciła słuchawką w jej trakcie, więc skoro ona dała radę, to czy naprawdę inni mają powody żeby czuć się obrażeni?
Te histeryczne reakcje części naszego środowiska i oskarżanie dobrej dziennikarki o homofobię, transfobię pokazują coś bardzo niepokojącego - to, że często my sami mamy ze sobą problem. Bo tak długo jak będziemy wymagali specjalnego traktowania i na każdym kroku szukali prowokacji i ataku na nas, tak długo ludzie nie będą traktowali nas normalnie
—czytamy.
kk/Facebook/Jakub i Dawid
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/529674-para-homoseksualistow-staje-w-obronie-beaty-lubeckiej