Firma ta, z sobie znanych powodów, bierze udział w swoistej wojnie informacyjnej na gruncie polskim. To uderzanie w różnego rodzaju treści związane z aksjologią, z wartościami historycznymi. Ten moment wybrano nieprzypadkowo po to, by rozpoznać nastroje konsumentów, ale nie tylko. Tu chodzi o coś więcej. To oznacza, że na polskim rynku konsumenckim dzieją się różne, dziwne rzeczy
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Hanna Karp, medioznawca.
wPolityce.pl: Jak ocenia pani kampanię informacyjną napoju energetycznego Tiger, która dotknęła miliony internautów?
Hanna Karp: Rzecz jest bardzo bulwersująca. Ta forma estetyczna i rodzaj grafiki był naruszający godność Polaków. Nie chodzi tylko o formę grafiki, także bardzo bulwersującą, ale sam przekaz merytoryczny dla Polaków. To godziło w to, czym dla Polaków jest 1 sierpnia. To wszystko z czym się wiąże ta data. To łączy się z wojną, Niemcami i całym zapleczem, który towarzyszy tej dacie. To dla nas dzień pamięci. To jest bardzo przykre i nieładne. Stoi za tym marka napoju energetycznego, boksera, Polaka, który powinien mieć wyczucie i rozumieć, co się kryje za tego rodzaju plakatem. „Chrzanić to co było, ważne to, co będzie” to przykry wulgaryzm. Z marką napoju energetycznego wiążą się różne przekazy, także podprogowe.
Firma jednak bardzo szybko przeprosiła i zadośćuczyniła Powstańcom. Jak to odbierać?
Kiedy zobaczyłam ten plakat i zobaczyłam szybkie przeprosiny właściciela firmy Maspex i kwotę swojego rodzaju zadośćuczynienia żołnierzom, miałam wrażenie, że to może być i rodzaj balonu próbnego. I wątpię by autorem tego eksperymentu mógł być Michalczewski, tylko ktoś raczej się nim posługuje. Nie wiem, czy za jego wiedzą i zgodą. To forma rozpoznania gruntu, jak bardzo Polacy są wyczuleni i godzą się na taką obrazę . Zwracam uwagę, że współgra to także z kwestią reparacji wojennych, która odżyła obecnie w mediach.
Czy ta szybka zapłata pół miliona na rzecz Powstańców i cały szum wokół sprawy może paradoksalnie przynieść firmie korzyści?
Jednak nie szłabym w kierunku starego porzekadła, że nieważne jak mówią, ważne by z imienia i nazwiska. Przeciwnie. O ile wcześniej ta marka mogła być dobrze kojarzona przez, zwłaszcza młodych konsumentów w Polsce. Teraz może mieć bardzo złe konotacje zwłaszcza wśród młodych. Może nawet być przez nich bojkotowana. Ja na pewno jej nie kupię. Ta negatywna konotacja będzie teraz bardzo mocna. I każdy, kto zetknął się z tą sprawą, nie musi nawet kojarzyć do końca o co poszło, wystarczy tylko tyle, że ktoś chciał sponiewierać Powstanie Warszawskie. Firma jest powiązana z kapitałem niemieckim. Już teraz wiele osób deklaruje bojkot marki.
A jak ocenia pani samo oświadczenie firmy mówiące o tym, że to zewnętrzna firma zajmowała się tą kampanią?
Zatrzymałam się chwilę przy oświadczeniu pani prezes zarządu Beaty Turlejskiej-Zduńczyk, która krótko i lakonicznie wyjaśniła sprawę. Napisała, że to było niedopatrzenie, że przekroczenie granicy dobrego smaku i naruszenie wartości historycznych. Że była uśpiona uwaga i firma nie miała intencji obrażania kogokolwiek. Trudno przyjąć takie tłumaczenie za dobrą monetę. Tego rodzaju kampanie reklamowe firmy budują strategicznie, długo. Każdy wyraz i kolor, mają tutaj znaczenie. Wszystko jest starannie dobierane, to wszystko generuje ogromne koszty. To przemyślana strategia. Trudno przyjąć tłumaczenie, że kreowanie wizerunku Tigera uśpiło ich czujność. Tu nie można mówić o uśpieniu czujności. Nic się nie dzieje przypadkiem w kreowaniu kampanii wizerunkowych.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Firma ta, z sobie znanych powodów, bierze udział w swoistej wojnie informacyjnej na gruncie polskim. To uderzanie w różnego rodzaju treści związane z aksjologią, z wartościami historycznymi. Ten moment wybrano nieprzypadkowo po to, by rozpoznać nastroje konsumentów, ale nie tylko. Tu chodzi o coś więcej. To oznacza, że na polskim rynku konsumenckim dzieją się różne, dziwne rzeczy
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Hanna Karp, medioznawca.
wPolityce.pl: Jak ocenia pani kampanię informacyjną napoju energetycznego Tiger, która dotknęła miliony internautów?
Hanna Karp: Rzecz jest bardzo bulwersująca. Ta forma estetyczna i rodzaj grafiki był naruszający godność Polaków. Nie chodzi tylko o formę grafiki, także bardzo bulwersującą, ale sam przekaz merytoryczny dla Polaków. To godziło w to, czym dla Polaków jest 1 sierpnia. To wszystko z czym się wiąże ta data. To łączy się z wojną, Niemcami i całym zapleczem, który towarzyszy tej dacie. To dla nas dzień pamięci. To jest bardzo przykre i nieładne. Stoi za tym marka napoju energetycznego, boksera, Polaka, który powinien mieć wyczucie i rozumieć, co się kryje za tego rodzaju plakatem. „Chrzanić to co było, ważne to, co będzie” to przykry wulgaryzm. Z marką napoju energetycznego wiążą się różne przekazy, także podprogowe.
Firma jednak bardzo szybko przeprosiła i zadośćuczyniła Powstańcom. Jak to odbierać?
Kiedy zobaczyłam ten plakat i zobaczyłam szybkie przeprosiny właściciela firmy Maspex i kwotę swojego rodzaju zadośćuczynienia żołnierzom, miałam wrażenie, że to może być i rodzaj balonu próbnego. I wątpię by autorem tego eksperymentu mógł być Michalczewski, tylko ktoś raczej się nim posługuje. Nie wiem, czy za jego wiedzą i zgodą. To forma rozpoznania gruntu, jak bardzo Polacy są wyczuleni i godzą się na taką obrazę . Zwracam uwagę, że współgra to także z kwestią reparacji wojennych, która odżyła obecnie w mediach.
Czy ta szybka zapłata pół miliona na rzecz Powstańców i cały szum wokół sprawy może paradoksalnie przynieść firmie korzyści?
Jednak nie szłabym w kierunku starego porzekadła, że nieważne jak mówią, ważne by z imienia i nazwiska. Przeciwnie. O ile wcześniej ta marka mogła być dobrze kojarzona przez, zwłaszcza młodych konsumentów w Polsce. Teraz może mieć bardzo złe konotacje zwłaszcza wśród młodych. Może nawet być przez nich bojkotowana. Ja na pewno jej nie kupię. Ta negatywna konotacja będzie teraz bardzo mocna. I każdy, kto zetknął się z tą sprawą, nie musi nawet kojarzyć do końca o co poszło, wystarczy tylko tyle, że ktoś chciał sponiewierać Powstanie Warszawskie. Firma jest powiązana z kapitałem niemieckim. Już teraz wiele osób deklaruje bojkot marki.
A jak ocenia pani samo oświadczenie firmy mówiące o tym, że to zewnętrzna firma zajmowała się tą kampanią?
Zatrzymałam się chwilę przy oświadczeniu pani prezes zarządu Beaty Turlejskiej-Zduńczyk, która krótko i lakonicznie wyjaśniła sprawę. Napisała, że to było niedopatrzenie, że przekroczenie granicy dobrego smaku i naruszenie wartości historycznych. Że była uśpiona uwaga i firma nie miała intencji obrażania kogokolwiek. Trudno przyjąć takie tłumaczenie za dobrą monetę. Tego rodzaju kampanie reklamowe firmy budują strategicznie, długo. Każdy wyraz i kolor, mają tutaj znaczenie. Wszystko jest starannie dobierane, to wszystko generuje ogromne koszty. To przemyślana strategia. Trudno przyjąć tłumaczenie, że kreowanie wizerunku Tigera uśpiło ich czujność. Tu nie można mówić o uśpieniu czujności. Nic się nie dzieje przypadkiem w kreowaniu kampanii wizerunkowych.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/352650-nasz-wywiad-dr-hanna-karp-firma-produkujaca-tigera-bierze-udzial-w-swoistej-wojnie-informacyjnej-na-gruncie-polskim
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.