Mój przyjaciel Piotr Zaremba od zawsze z wielką troską pilnuje by media konserwatywne nie straciły kontaktu z rzeczywistością i by nie zeszły na manowce obskurantyzmu. I chwała mu za to! Tym razem jednak muszę się z nim nie zgodzić. Bo oto wziął na celownik tekst Ryszarda Makowskiego, który na łamach tygodnika „w Sieci” stwierdził w tekście pt. „Ucho Prezesa nabrało finezji bejsbola” między innymi:
Program Roberta Górskiego przestał być przedsięwzięciem stricte kabaretowym, a stał się istotnym elementem wojny opozycji z PiS. Obraz partii rządzącej to nie jest sympatyczna groteska, jak to było w przypadku „Posiedzenia rządu”, gdzie premiera z lekka podszczypywano za haratanie w gałę. W „Uchu Prezesa” żarty się skończyły. Zastąpił je bezwzględny atak na rządzących.
Makowski wyraźnie podkreśla, że uznaje pełne prawo satyryków także do takiej satyry, ale ma też prawo powiedzieć, że kierunek w którym zmierza to przedsięwzięcie, podoba mu się coraz mniej. I ma rację! W końcu po to są krytycy i komentatorzy, by analizować i komentować.
Zaremba w odpowiedzi, też na łamach „w Sieci”, stwierdza:
Nie rozmawiamy o programie doskonałym, gęstość odcinków powoduje coraz częściej kryzysy inwencji. Niemniej kiedy osoby sympatyzujące z PiS zaczynają debatę o „Uchu”, kończy się na ogół konkluzją: „Górski był fajny, gdy pokazywał Tuska. A teraz fajny nie jest”. Ileż razy słyszałem podobny tekst – od Krystyny Pawłowicz po moich znajomych. Nie umiemy się choć uśmiechnąć, kiedy nabijają się z „naszych”. Za duże emocje, za wielka polaryzacja. Tyle że gorliwy sympatyk jakiegoś kierunku politycznego, wojujący z satyrą w obronie „swoich”, sam staje się potencjalnym tematem dla satyryków.
W teorii Makowski niepokoi się przegięciami „Ucha”. A tak naprawdę prowadzi z Górskim wojnę od początku. Pojawiały się już jego teksty pod hasłem „Kto stoi za internetową produkcją?”. Co więcej, Makowski sam para się satyrą, bardzo zaangażowaną po jednej ze stron. Czy jest najlepszym kandydatem na sędziego?
NAJNOWSZE WYDANIE TYGODNIKA „W SIECI”:
Proponuję byśmy jednak argument o tym, że Makowski też się para satyrą i może być zazdrosny, odłożyli. To broń poręczna, ale obosieczna. W tej logice trzeba by uznać, że żaden pisarz niczego o książce innego autora pisać nie powinien.
Skupmy się lepiej na kluczowej uwadze Makowskiego, którą i ja podzielam: „Ucho Prezesa” bije coraz częściej z finezją bejsbola. Tak, też to zauważam. Podobnie jak dostrzegam, że tam gdzie Tuska zaczepiano piórkiem, tu uderza się z pięści. I to z każdym odcinkiem coraz mocniej. Inteligentna podobno w założeniu satyra staje się momentami czymś dedykowanym fanom rodziny „Kiepskich”, nakręconym kodziarzom i tracącym finansowe przywileje esbekom.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mój przyjaciel Piotr Zaremba od zawsze z wielką troską pilnuje by media konserwatywne nie straciły kontaktu z rzeczywistością i by nie zeszły na manowce obskurantyzmu. I chwała mu za to! Tym razem jednak muszę się z nim nie zgodzić. Bo oto wziął na celownik tekst Ryszarda Makowskiego, który na łamach tygodnika „w Sieci” stwierdził w tekście pt. „Ucho Prezesa nabrało finezji bejsbola” między innymi:
Program Roberta Górskiego przestał być przedsięwzięciem stricte kabaretowym, a stał się istotnym elementem wojny opozycji z PiS. Obraz partii rządzącej to nie jest sympatyczna groteska, jak to było w przypadku „Posiedzenia rządu”, gdzie premiera z lekka podszczypywano za haratanie w gałę. W „Uchu Prezesa” żarty się skończyły. Zastąpił je bezwzględny atak na rządzących.
Makowski wyraźnie podkreśla, że uznaje pełne prawo satyryków także do takiej satyry, ale ma też prawo powiedzieć, że kierunek w którym zmierza to przedsięwzięcie, podoba mu się coraz mniej. I ma rację! W końcu po to są krytycy i komentatorzy, by analizować i komentować.
Zaremba w odpowiedzi, też na łamach „w Sieci”, stwierdza:
Nie rozmawiamy o programie doskonałym, gęstość odcinków powoduje coraz częściej kryzysy inwencji. Niemniej kiedy osoby sympatyzujące z PiS zaczynają debatę o „Uchu”, kończy się na ogół konkluzją: „Górski był fajny, gdy pokazywał Tuska. A teraz fajny nie jest”. Ileż razy słyszałem podobny tekst – od Krystyny Pawłowicz po moich znajomych. Nie umiemy się choć uśmiechnąć, kiedy nabijają się z „naszych”. Za duże emocje, za wielka polaryzacja. Tyle że gorliwy sympatyk jakiegoś kierunku politycznego, wojujący z satyrą w obronie „swoich”, sam staje się potencjalnym tematem dla satyryków.
W teorii Makowski niepokoi się przegięciami „Ucha”. A tak naprawdę prowadzi z Górskim wojnę od początku. Pojawiały się już jego teksty pod hasłem „Kto stoi za internetową produkcją?”. Co więcej, Makowski sam para się satyrą, bardzo zaangażowaną po jednej ze stron. Czy jest najlepszym kandydatem na sędziego?
NAJNOWSZE WYDANIE TYGODNIKA „W SIECI”:
Proponuję byśmy jednak argument o tym, że Makowski też się para satyrą i może być zazdrosny, odłożyli. To broń poręczna, ale obosieczna. W tej logice trzeba by uznać, że żaden pisarz niczego o książce innego autora pisać nie powinien.
Skupmy się lepiej na kluczowej uwadze Makowskiego, którą i ja podzielam: „Ucho Prezesa” bije coraz częściej z finezją bejsbola. Tak, też to zauważam. Podobnie jak dostrzegam, że tam gdzie Tuska zaczepiano piórkiem, tu uderza się z pięści. I to z każdym odcinkiem coraz mocniej. Inteligentna podobno w założeniu satyra staje się momentami czymś dedykowanym fanom rodziny „Kiepskich”, nakręconym kodziarzom i tracącym finansowe przywileje esbekom.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/336815-ryszard-makowski-ma-racje-to-smutne-ale-uchu-prezesa-blizej-dzis-do-urbanowego-nie-niz-inteligentnej-satyry?strona=1