Jest źle. Bardzo źle. Tak źle, że organizacja Reporterzy Bez Granic (RBG), z angielska Reporters Without Borders, z niemiecka Reporter ohne Grenzen, itd. żądają w językach różnych ukarania Polski za… łamanie praworządności i wolności prasy.
Właśnie jedno z takich wezwań tejże organizacji kierowanych do Komisji Europejskiej rozpowszechnia unijny portal Euractiv, pod stanowczym tytułem: „Wolność prasy: UE powinna nałożyć sankcje na Polskę”.
Nie, żeby sam portal się domagał, portal jedynie rozmawia z i cytuje wypowiedzi działaczki RBG, niejakiej Pauline Adès-Mével. Od siebie euractiv „tylko” dorzuca, że w rankingu wolności prasy nasz kraj spada na łeb i szyję. W kwestii formalnej, zajmujemy 47 miejsce na 181 państw. „Udaliśmy się przede wszystkim do Polski, aby wykazać z jakimi problemami skonfrontowani są dziennikarze od czasu objęcia rządu przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS)”.
Skoro działacze RBG „udali się”, to i sprawdzają, czy nasz kraj terminowo „wypełnił zalecenia Komisji (Europejskiej), co do kwestii praworządności”. Nie wypełnił. Jest źle. Bardzo źle.
„Opozycyjni dziennikarze mówią to samo”, relacjonuje pani Adès-Mével. Odczuwają to na własnej skórze, ta presja, szykanowanie, w tym gospodarcze… „Ich sytuacja od naszego spotkania we wrześniu znacznie się pogorszyła”, opowiada portalowi działaczka RBG. Krótko mówiąc, dramat, naciski zewsząd, że nie idzie pracować. Pani Adès-Mével zaznacza, że podczas pobytu w Polsce wysłuchali też „drugiej strony” - przewodniczącego „bliskiego PiS-owi Stowarzyszenia Dziennikarzy SDP”, który przedstawił zupełnie inny obraz, lecz działacze RBG nie dali temu wiary: „Już wtedy (dopisek mój: podczas wcześniejszej wizyty) nie byliśmy o tym przekonani” - stwierdziła autorytatywnie Adès-Mével.
Tak w ogóle działaczka „reporterów” czuła się lekceważona w naszym kraju, bo nie chcieli z nią pogadać ani przedstawiciele rządu, ani szef rady mediów narodowych, ani szef publicznej telewizji, którzy - jak powiedziała - „mieli coś lepszego do roboty”. Więc szczyci się, że jej organizacja jako pierwsza zwróciła się do Komisji Europejskiej i zapowiada polskim władzom:
„Będziemy dla rządu kolcem w oku i będziemy mu permanentnie przypominali o obowiązujących przepisach, nawet jeśli mu się to nie podoba. Będziemy nadal wywierali nacisk”.
To się nam namnożyło kontrolerów i zalecających… Polskiemu rządowi nie pozostaje właściwie nic innego, jak opuścić „ruki po szwam” i wykonać! Jeśli nie, pani Adès-Mével ma bata: jak przypomina, unijny 7 Artykuł, który przewiduje sankcje wobec takich, jak my. Już trzeba je rozpatrzyć, podsuwa, bo szykanowani są nie tylko dziennikarze. Jej organizacja „ma na oku” również to, co dzieje się z „Ruchem Obywatelskim KOD”. Bo i z nim dzieje się źle. Bardzo źle.
„To jest głos ludu”, podkreśla jego znaczenie Adès-Mével, znaczy, też tłamszony jest przez władze. Na przykład te „kompletnie dzikie przepisy na korzyść prorządowych demonstracji”… I tu nasuwają mi się wątpliwości, czy aby pani Pauline z „Reporterów Bez Granic” nie reprezentuje raczej jakiegoś niezrzeszonego ruchu reporterów bez rozumu? A może to ja go całkiem już postradałem i głuchy jestem na te krzyki rozpaczy ciemiężonych kolegów żurnalistów, i ślepym na dziejące się wokół dramaty rodaczek i rodaków…?
Chcemy dać znać, że nasza organizacja nie porzuciła polskich obywateli. Chcemy wyrazić solidarność z tymi dziennikarzami, którzy dostarczają rzetelne i niezmanipulowane informacje
—mówił na konferencji prasowej w Warszawie sam sekretarz generalny RBG Christophe Deloire.
Jeśli ktoś myśli, że ów funkcyjny działacz solidaryzuje się z dziennikarzami niepokornymi, oraz mediami, które za rządów PO-PSL nie miały co liczyć na reklamy i skazane były na śmierć głodową, ten jest w błędzie. Deloire też wzywa Komisję Europejską i Radę Europejską i wszystkie państwa członkowskie UE, aby wreszcie na poważnie zajęły się naszym spisiałym krajem. Co więcej, obiecał publicznie, że łamanie praworządności w Polsce poruszy w rozmowie z sekretarzem generalnym ONZ, bo właśnie wybiera się do Nowego Jorku.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jest źle. Bardzo źle. Tak źle, że organizacja Reporterzy Bez Granic (RBG), z angielska Reporters Without Borders, z niemiecka Reporter ohne Grenzen, itd. żądają w językach różnych ukarania Polski za… łamanie praworządności i wolności prasy.
Właśnie jedno z takich wezwań tejże organizacji kierowanych do Komisji Europejskiej rozpowszechnia unijny portal Euractiv, pod stanowczym tytułem: „Wolność prasy: UE powinna nałożyć sankcje na Polskę”.
Nie, żeby sam portal się domagał, portal jedynie rozmawia z i cytuje wypowiedzi działaczki RBG, niejakiej Pauline Adès-Mével. Od siebie euractiv „tylko” dorzuca, że w rankingu wolności prasy nasz kraj spada na łeb i szyję. W kwestii formalnej, zajmujemy 47 miejsce na 181 państw. „Udaliśmy się przede wszystkim do Polski, aby wykazać z jakimi problemami skonfrontowani są dziennikarze od czasu objęcia rządu przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS)”.
Skoro działacze RBG „udali się”, to i sprawdzają, czy nasz kraj terminowo „wypełnił zalecenia Komisji (Europejskiej), co do kwestii praworządności”. Nie wypełnił. Jest źle. Bardzo źle.
„Opozycyjni dziennikarze mówią to samo”, relacjonuje pani Adès-Mével. Odczuwają to na własnej skórze, ta presja, szykanowanie, w tym gospodarcze… „Ich sytuacja od naszego spotkania we wrześniu znacznie się pogorszyła”, opowiada portalowi działaczka RBG. Krótko mówiąc, dramat, naciski zewsząd, że nie idzie pracować. Pani Adès-Mével zaznacza, że podczas pobytu w Polsce wysłuchali też „drugiej strony” - przewodniczącego „bliskiego PiS-owi Stowarzyszenia Dziennikarzy SDP”, który przedstawił zupełnie inny obraz, lecz działacze RBG nie dali temu wiary: „Już wtedy (dopisek mój: podczas wcześniejszej wizyty) nie byliśmy o tym przekonani” - stwierdziła autorytatywnie Adès-Mével.
Tak w ogóle działaczka „reporterów” czuła się lekceważona w naszym kraju, bo nie chcieli z nią pogadać ani przedstawiciele rządu, ani szef rady mediów narodowych, ani szef publicznej telewizji, którzy - jak powiedziała - „mieli coś lepszego do roboty”. Więc szczyci się, że jej organizacja jako pierwsza zwróciła się do Komisji Europejskiej i zapowiada polskim władzom:
„Będziemy dla rządu kolcem w oku i będziemy mu permanentnie przypominali o obowiązujących przepisach, nawet jeśli mu się to nie podoba. Będziemy nadal wywierali nacisk”.
To się nam namnożyło kontrolerów i zalecających… Polskiemu rządowi nie pozostaje właściwie nic innego, jak opuścić „ruki po szwam” i wykonać! Jeśli nie, pani Adès-Mével ma bata: jak przypomina, unijny 7 Artykuł, który przewiduje sankcje wobec takich, jak my. Już trzeba je rozpatrzyć, podsuwa, bo szykanowani są nie tylko dziennikarze. Jej organizacja „ma na oku” również to, co dzieje się z „Ruchem Obywatelskim KOD”. Bo i z nim dzieje się źle. Bardzo źle.
„To jest głos ludu”, podkreśla jego znaczenie Adès-Mével, znaczy, też tłamszony jest przez władze. Na przykład te „kompletnie dzikie przepisy na korzyść prorządowych demonstracji”… I tu nasuwają mi się wątpliwości, czy aby pani Pauline z „Reporterów Bez Granic” nie reprezentuje raczej jakiegoś niezrzeszonego ruchu reporterów bez rozumu? A może to ja go całkiem już postradałem i głuchy jestem na te krzyki rozpaczy ciemiężonych kolegów żurnalistów, i ślepym na dziejące się wokół dramaty rodaczek i rodaków…?
Chcemy dać znać, że nasza organizacja nie porzuciła polskich obywateli. Chcemy wyrazić solidarność z tymi dziennikarzami, którzy dostarczają rzetelne i niezmanipulowane informacje
—mówił na konferencji prasowej w Warszawie sam sekretarz generalny RBG Christophe Deloire.
Jeśli ktoś myśli, że ów funkcyjny działacz solidaryzuje się z dziennikarzami niepokornymi, oraz mediami, które za rządów PO-PSL nie miały co liczyć na reklamy i skazane były na śmierć głodową, ten jest w błędzie. Deloire też wzywa Komisję Europejską i Radę Europejską i wszystkie państwa członkowskie UE, aby wreszcie na poważnie zajęły się naszym spisiałym krajem. Co więcej, obiecał publicznie, że łamanie praworządności w Polsce poruszy w rozmowie z sekretarzem generalnym ONZ, bo właśnie wybiera się do Nowego Jorku.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/328985-kolec-w-oku-kamien-w-bucie-tak-mnie-doluja-ci-karnowscy-ze-zastanawiam-sie-czy-wystapic-o-azyl-w-niemczech