„Chcemy być kamieniem w bucie polskich władz”, huknął! Zgrozą powiało. To może ja w tym duchu, tak asekuracyjnie, na wszelki wypadek, bo cholera wie, do czego to dojdzie, zatytułuję mój komentarz: „Kolec w oku, kamień w bucie. Tak mnie dołują ci Karnowscy, że zastanawiam się, czy wystąpić o azyl w Niemczech”… Przyznam, że dość już mam tych zmian. Ponad dwadzieścia lat przepracowałem w tygodniku „Wprost”, mówili, że byłem wybitnym korespondentem, aż tu przyszedł nadredaktor Tomasz Lis ze swą instrumentalistką i w ramach kształtowania demokracji oraz troski o wolność słowa wszystkich nas wywalił. Cały zespół. Mnie na końcu, jako że wcześniej reklamował na okładce jedną z moich książek pt. „Koniec Europy”, więc nie można było uzasadnić, żem niefachowy, i tak od razu nie wypadało… Potem była „Rzeczpospolita” i tygodnik „Uważam Rze” - jak się z tymi redakcjami skończyło, też wiadomo: trochę przy śmietniku, trochę w gabinetach nowych zarządców i znów ludzie polecieli na bruk, lub odeszli z własnej woli - cały zespół, w tym ja. W międzyczasie nadredaktor Lis ze swoją instrumentalistką objęli „Newsweeka” i… - jasne, znów dziennikarze wylecieli na, za przeproszeniem, zbite pyski. Podobnie działo się w TVP i PR…, a wszystko za „praworządnej” Platformy z nazwy Obywatelskiej, która sama wystawiła sobie portret własny, gdy jej służby chciały wyrwać z rąk kolejnego naczelnego „Wprost” tzw. „elektroniczny nośnik informacji”, z zapisem rozmów platformianych kacyków w teoretycznym państwie polskim, symbol roboczy „chdikk”…
Dziś szef wydawanego przez niemiecko-szwajcarski koncern „Newsweeka”, bardzo politycznie zaangażowany (co w samych Niemczech byłoby niedopuszczalne), redaktor naczelny Tomasz Lis biadoli zza węgła nad swym losem i też apeluje, że może by tak Majdan w Warszawie… Nie da się ukryć, stracił! W liczbach wymiernych stracił, wziąwszy pod uwagę nie tylko ciężkie honoraria za jego propagandowy program w TVP, i jego żona, biedna pani Hanna też straciła. W tym momencie chciałoby się krzyknąć: gdzie wtedy byliście, reporterzy bez rozumów, pardon, Reporterzy Bez Granic, z angielska Reporters Without Borders, z niemiecka Reporter ohne Grenzen, itd…?! Gdzie byliście, za rządów PO-PSL, gdy w Polsce pogwałcone zostały wszelkie zasady przyzwoitości?
Szanowny Kolego Deloire! Już to mówiłem, niewiedza nie jest powodem do wstydu, ale publiczne obnoszenie się z nią i wykazywanie skrajnej niekompetencji - owszem, jest żenujące i zwłaszcza w naszym zawodzie wręcz dyskwalifikujące. Totalna opozycja składająca się ze skompromitowanych do szpiku kości postaci odsuniętych od władzy przez obywateli w demokratycznych wyborach liczy na takich jak Pan! Wie, że cała jej nadzieja w organizacjach międzynarodowych. I zapewne odwrotnie. Na co, ta nadzieja? Dla jednych na poczucie ważności, że pełnią jakąś wyjątkową, epokową misję odmóżdżania tych, którzy jeszcze myślą, dla innych na powrót do władzy, z poparciem tych pierwszych, ma się rozumieć. Ręka w rękę! Kolec w oku, kamień w bucie…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Chcemy być kamieniem w bucie polskich władz”, huknął! Zgrozą powiało. To może ja w tym duchu, tak asekuracyjnie, na wszelki wypadek, bo cholera wie, do czego to dojdzie, zatytułuję mój komentarz: „Kolec w oku, kamień w bucie. Tak mnie dołują ci Karnowscy, że zastanawiam się, czy wystąpić o azyl w Niemczech”… Przyznam, że dość już mam tych zmian. Ponad dwadzieścia lat przepracowałem w tygodniku „Wprost”, mówili, że byłem wybitnym korespondentem, aż tu przyszedł nadredaktor Tomasz Lis ze swą instrumentalistką i w ramach kształtowania demokracji oraz troski o wolność słowa wszystkich nas wywalił. Cały zespół. Mnie na końcu, jako że wcześniej reklamował na okładce jedną z moich książek pt. „Koniec Europy”, więc nie można było uzasadnić, żem niefachowy, i tak od razu nie wypadało… Potem była „Rzeczpospolita” i tygodnik „Uważam Rze” - jak się z tymi redakcjami skończyło, też wiadomo: trochę przy śmietniku, trochę w gabinetach nowych zarządców i znów ludzie polecieli na bruk, lub odeszli z własnej woli - cały zespół, w tym ja. W międzyczasie nadredaktor Lis ze swoją instrumentalistką objęli „Newsweeka” i… - jasne, znów dziennikarze wylecieli na, za przeproszeniem, zbite pyski. Podobnie działo się w TVP i PR…, a wszystko za „praworządnej” Platformy z nazwy Obywatelskiej, która sama wystawiła sobie portret własny, gdy jej służby chciały wyrwać z rąk kolejnego naczelnego „Wprost” tzw. „elektroniczny nośnik informacji”, z zapisem rozmów platformianych kacyków w teoretycznym państwie polskim, symbol roboczy „chdikk”…
Dziś szef wydawanego przez niemiecko-szwajcarski koncern „Newsweeka”, bardzo politycznie zaangażowany (co w samych Niemczech byłoby niedopuszczalne), redaktor naczelny Tomasz Lis biadoli zza węgła nad swym losem i też apeluje, że może by tak Majdan w Warszawie… Nie da się ukryć, stracił! W liczbach wymiernych stracił, wziąwszy pod uwagę nie tylko ciężkie honoraria za jego propagandowy program w TVP, i jego żona, biedna pani Hanna też straciła. W tym momencie chciałoby się krzyknąć: gdzie wtedy byliście, reporterzy bez rozumów, pardon, Reporterzy Bez Granic, z angielska Reporters Without Borders, z niemiecka Reporter ohne Grenzen, itd…?! Gdzie byliście, za rządów PO-PSL, gdy w Polsce pogwałcone zostały wszelkie zasady przyzwoitości?
Szanowny Kolego Deloire! Już to mówiłem, niewiedza nie jest powodem do wstydu, ale publiczne obnoszenie się z nią i wykazywanie skrajnej niekompetencji - owszem, jest żenujące i zwłaszcza w naszym zawodzie wręcz dyskwalifikujące. Totalna opozycja składająca się ze skompromitowanych do szpiku kości postaci odsuniętych od władzy przez obywateli w demokratycznych wyborach liczy na takich jak Pan! Wie, że cała jej nadzieja w organizacjach międzynarodowych. I zapewne odwrotnie. Na co, ta nadzieja? Dla jednych na poczucie ważności, że pełnią jakąś wyjątkową, epokową misję odmóżdżania tych, którzy jeszcze myślą, dla innych na powrót do władzy, z poparciem tych pierwszych, ma się rozumieć. Ręka w rękę! Kolec w oku, kamień w bucie…
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/328985-kolec-w-oku-kamien-w-bucie-tak-mnie-doluja-ci-karnowscy-ze-zastanawiam-sie-czy-wystapic-o-azyl-w-niemczech?strona=2