Miło mi poinformować, że na główną antenę wraca wreszcie Kabaret Jana Pietrzaka. Już w najbliższą niedzielę w TVP2 po filmie, najnowszy program w jego wykonaniu
— ujawnia w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Kurski, prezes TVP.
wPolityce.pl: Rozmawiamy tuż po podpisaniu listu intencyjnego między TVP, a NSZZ „Solidarność” ws. organizacji Wyścigu Kolarskiego „Solidarności”. Powszechnie wiadomo, że jest pan kibicem piłkarskim. Czyżby kolarskim również? Czy ten dzisiejszy patronat jest bardziej z miłości do rowerów, czy „Solidarności”?
Jacek Kurski, prezes TVP: Bardziej z miłości do „Solidarności”, choć na rowerze też trochę jeżdżę… Ale w tej inicjatywie chodzi przede wszystkim o to, że trzeba wyrównać ten przechył, że telewizja ładowała duże pieniądze w imprezy komercyjne, na których zarabiali inni. A zaniedbywano rzeczy tożsamościowe, misyjne. Jeżeli jest coś tak pięknego, jak wyścig kolarski „Solidarności”, to on nie może być niepokazywany. Leopold Tyrmand napisał kiedyś, że dobro wymaga reklamy, bo zło jest wystarczająco widowiskowe. Nie byłoby wolnej Polski bez „Solidarności”. A ten wyścig to jest poważny projekt, bo to już 28 edycja. Projekt, który łączy wartości i tożsamość ze sportem. A sport jest miarą i wyrazem nowoczesnego patriotyzmu, który telewizja, pod moją prezesurą, będzie promować.
Eventy sportowe faktycznie wydają się być mocną stroną telewizji publicznej. Jej słabszą stroną są natomiast finanse. Nie tak dawno apelował pan dość dramatycznie do polityków o zapewnienie źródeł finansowania telewizji, strasząc powolnym zwijaniem. Odzew na ten apel był zadowalający? Coś się, mówiąc kolokwialnie, „ruszyło”?
Tak. To był potrzebny sygnał. I wygląda, że nastąpiła mobilizacja po stronie świata polityki. Mamy nie tylko wiążące deklaracje ale i projekty ws. ustawy abonamentowej. Wygląda na to, że wszystko idzie w dobrą stronę. Mam nadzieję, że jeszcze w pierwszym kwartale będzie po procesie legislacyjnym.
Współpraca z Radą Mediów Narodowych układa się lepiej niż na początku?
Układa się coraz lepiej.
Tak jak w kabarecie Górskiego? Oglądał pan ten odcinek z sobą w roli głównej?
Oglądałem.
I?
I uczucia mam mieszane. Bo tam nie ma pozytywnych bohaterów. Jakoś trzyma się tylko Prezes. Cała reszta to, albo osoby niespełna władz umysłowych, albo integralne kanalie. Natomiast słyszę ze wszystkich stron, że jestem tam, mimo wszystko, dosyć sympatycznie pokazany. Choć uważam, że dla Tuska - Górski był nieco bardziej łaskawy. Tam, jak obradował „rząd Tuska”, to albo to były lenie, albo jacyś nudziarze, albo „haratanie w gałę”. Nie było wizerunków, które by wykluczały etycznie. Środowisko pokazane w „Uchu prezesa” jest, gdy odrzeć warstwę komiczną, dosyć paskudne.
Prawdziwa cnota - ponoć - krytyk się nie boi…
Ja się nie boję. Chętnie bym się spotkał z moim alter ego.
Pojawiły się informacje, że po sukcesie pierwszych odcinków są jakieś negocjacje, by Górski powrócił na antenę TVP. Ale chyba nic z tego nie wyszło, skoro nadal ukazuje się w internecie…
Ja nie prowadziłem tych rozmów. Rozmawiałem tylko z kierownictwem „Dwójki”. Dyrektor TVP 2 Marcin Wolski, który jest odpowiedzialny za rozrywkę w telewizji, miał pomysł zaproszenia tego kabaretu. Ale jego twórcy doszli do wniosku, że więcej zyskają będąc w internecie niż w TVP. Ale zaproszenie było.
Bezwarunkowe?
Na pewno nie zaporowe. Subtelne oczekiwanie, żeby symetrycznie sobie żartować z obu stron politycznego konfliktu.
I to chyba zostało odebrane jako próba nacisku…
Nikt nikogo nie naciskał. Robert Górski nie krył, że odrzucił propozycję TVP a priori. W związku z moim publicznie wyrażanym poglądem, że kabarety z pewnymi wyjątkami, były symbolem upadku telewizji publicznej czasu PO. Pospieszył się nieco, bo gdyby dopytał dowiedziałby się, że za ten wyjątek uważałem właśnie jego talent i większość dokonań.
Miło mi natomiast poinformować, że na główną antenę wraca wreszcie Kabaret Jana Pietrzaka. Już w najbliższą niedzielę w TVP 2 po filmie najnowszy program w jego wykonaniu.
Jest pan zadowolony z obecnego „Wiadomości”? One cały czas są pod pręgierzem i niemal co dzień można przeczytać albo usłyszeć zarzuty o manipulacje, nierzetelność, braki warsztatowe… Czy ten program zmierza w dobrym kierunku?
Oczywiście, że „Wiadomości” idą w dobrym kierunku. Są najważniejszym, najbardziej oglądanym serwisem w Polsce. Zbudowały sobie markę i powagę. Politycy bardzo zabiegają, żeby być gościem „Wiadomości”
Kto wymyślił, żeby rozmowa publicystyczna rozpoczynała się jeszcze w „Wiadomościach”, a kończyła na Info?
Ja. Od dawna szukałem strawnej dla tzw. „all-owego” widza formuły, w której politycy będą mieli możliwość ekspozycji ważnych treści w zwięzły sposób. Jeśli potrafią to wykorzystać, to bardzo na tym zyskują. Tolerancja widza „all-wego” to 4-5 minut codziennie na głównej antenie. Nie ma innej publicystycznej audycji w Polsce, która miałaby tak dużą widownię. To jest olbrzymia szansa dla polityków i niektórzy z niej bardzo dobrze korzystają. O ile umieją skomplikowane, ważne sprawy opowiedzieć w pięć minut. To jest szansa dotarcia do widzów, którzy nie są zanurzeni w telewizji informacyjnej, a chcą dowiedzieć się czegoś istotnego. Ten format moim zdaniem bardzo dobrze się sprawdza. A ataki na „Wiadomości” są tylko skutkiem przełamania monopolu…
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Miło mi poinformować, że na główną antenę wraca wreszcie Kabaret Jana Pietrzaka. Już w najbliższą niedzielę w TVP2 po filmie, najnowszy program w jego wykonaniu
— ujawnia w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Kurski, prezes TVP.
wPolityce.pl: Rozmawiamy tuż po podpisaniu listu intencyjnego między TVP, a NSZZ „Solidarność” ws. organizacji Wyścigu Kolarskiego „Solidarności”. Powszechnie wiadomo, że jest pan kibicem piłkarskim. Czyżby kolarskim również? Czy ten dzisiejszy patronat jest bardziej z miłości do rowerów, czy „Solidarności”?
Jacek Kurski, prezes TVP: Bardziej z miłości do „Solidarności”, choć na rowerze też trochę jeżdżę… Ale w tej inicjatywie chodzi przede wszystkim o to, że trzeba wyrównać ten przechył, że telewizja ładowała duże pieniądze w imprezy komercyjne, na których zarabiali inni. A zaniedbywano rzeczy tożsamościowe, misyjne. Jeżeli jest coś tak pięknego, jak wyścig kolarski „Solidarności”, to on nie może być niepokazywany. Leopold Tyrmand napisał kiedyś, że dobro wymaga reklamy, bo zło jest wystarczająco widowiskowe. Nie byłoby wolnej Polski bez „Solidarności”. A ten wyścig to jest poważny projekt, bo to już 28 edycja. Projekt, który łączy wartości i tożsamość ze sportem. A sport jest miarą i wyrazem nowoczesnego patriotyzmu, który telewizja, pod moją prezesurą, będzie promować.
Eventy sportowe faktycznie wydają się być mocną stroną telewizji publicznej. Jej słabszą stroną są natomiast finanse. Nie tak dawno apelował pan dość dramatycznie do polityków o zapewnienie źródeł finansowania telewizji, strasząc powolnym zwijaniem. Odzew na ten apel był zadowalający? Coś się, mówiąc kolokwialnie, „ruszyło”?
Tak. To był potrzebny sygnał. I wygląda, że nastąpiła mobilizacja po stronie świata polityki. Mamy nie tylko wiążące deklaracje ale i projekty ws. ustawy abonamentowej. Wygląda na to, że wszystko idzie w dobrą stronę. Mam nadzieję, że jeszcze w pierwszym kwartale będzie po procesie legislacyjnym.
Współpraca z Radą Mediów Narodowych układa się lepiej niż na początku?
Układa się coraz lepiej.
Tak jak w kabarecie Górskiego? Oglądał pan ten odcinek z sobą w roli głównej?
Oglądałem.
I?
I uczucia mam mieszane. Bo tam nie ma pozytywnych bohaterów. Jakoś trzyma się tylko Prezes. Cała reszta to, albo osoby niespełna władz umysłowych, albo integralne kanalie. Natomiast słyszę ze wszystkich stron, że jestem tam, mimo wszystko, dosyć sympatycznie pokazany. Choć uważam, że dla Tuska - Górski był nieco bardziej łaskawy. Tam, jak obradował „rząd Tuska”, to albo to były lenie, albo jacyś nudziarze, albo „haratanie w gałę”. Nie było wizerunków, które by wykluczały etycznie. Środowisko pokazane w „Uchu prezesa” jest, gdy odrzeć warstwę komiczną, dosyć paskudne.
Prawdziwa cnota - ponoć - krytyk się nie boi…
Ja się nie boję. Chętnie bym się spotkał z moim alter ego.
Pojawiły się informacje, że po sukcesie pierwszych odcinków są jakieś negocjacje, by Górski powrócił na antenę TVP. Ale chyba nic z tego nie wyszło, skoro nadal ukazuje się w internecie…
Ja nie prowadziłem tych rozmów. Rozmawiałem tylko z kierownictwem „Dwójki”. Dyrektor TVP 2 Marcin Wolski, który jest odpowiedzialny za rozrywkę w telewizji, miał pomysł zaproszenia tego kabaretu. Ale jego twórcy doszli do wniosku, że więcej zyskają będąc w internecie niż w TVP. Ale zaproszenie było.
Bezwarunkowe?
Na pewno nie zaporowe. Subtelne oczekiwanie, żeby symetrycznie sobie żartować z obu stron politycznego konfliktu.
I to chyba zostało odebrane jako próba nacisku…
Nikt nikogo nie naciskał. Robert Górski nie krył, że odrzucił propozycję TVP a priori. W związku z moim publicznie wyrażanym poglądem, że kabarety z pewnymi wyjątkami, były symbolem upadku telewizji publicznej czasu PO. Pospieszył się nieco, bo gdyby dopytał dowiedziałby się, że za ten wyjątek uważałem właśnie jego talent i większość dokonań.
Miło mi natomiast poinformować, że na główną antenę wraca wreszcie Kabaret Jana Pietrzaka. Już w najbliższą niedzielę w TVP 2 po filmie najnowszy program w jego wykonaniu.
Jest pan zadowolony z obecnego „Wiadomości”? One cały czas są pod pręgierzem i niemal co dzień można przeczytać albo usłyszeć zarzuty o manipulacje, nierzetelność, braki warsztatowe… Czy ten program zmierza w dobrym kierunku?
Oczywiście, że „Wiadomości” idą w dobrym kierunku. Są najważniejszym, najbardziej oglądanym serwisem w Polsce. Zbudowały sobie markę i powagę. Politycy bardzo zabiegają, żeby być gościem „Wiadomości”
Kto wymyślił, żeby rozmowa publicystyczna rozpoczynała się jeszcze w „Wiadomościach”, a kończyła na Info?
Ja. Od dawna szukałem strawnej dla tzw. „all-owego” widza formuły, w której politycy będą mieli możliwość ekspozycji ważnych treści w zwięzły sposób. Jeśli potrafią to wykorzystać, to bardzo na tym zyskują. Tolerancja widza „all-wego” to 4-5 minut codziennie na głównej antenie. Nie ma innej publicystycznej audycji w Polsce, która miałaby tak dużą widownię. To jest olbrzymia szansa dla polityków i niektórzy z niej bardzo dobrze korzystają. O ile umieją skomplikowane, ważne sprawy opowiedzieć w pięć minut. To jest szansa dotarcia do widzów, którzy nie są zanurzeni w telewizji informacyjnej, a chcą dowiedzieć się czegoś istotnego. Ten format moim zdaniem bardzo dobrze się sprawdza. A ataki na „Wiadomości” są tylko skutkiem przełamania monopolu…
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/327938-jacek-kurski-co-zrobic-by-miec-zdrowy-stosunek-do-wiadomosci-jest-jeden-rodzaj-kuracji-ktora-sam-sobie-zadaje-obejrzec-fakty-nasz-wywiad?strona=1