Czy w takim razie, nie jest groźniejsze połączenie świata mediów i polityki, niż procesy monopolizacyjne? Dobrym przykładem wydaje się być „Gazeta Wyborcza”, która po ośmiu latach rządów koalicji PO-PSL, przyssała się do rządowych funduszy, a teraz oderwana od nich powoli umiera.
Trafia do mnie argument tych, którzy nie wierzą w upadek „Gazety Wyborczej”, również w to nie wierzę. W tej chwili „GW” przechodzi na wielką skalę w system cyfrowy i przestawia się na zwiększenie prenumeraty cyfrowej . Obserwując procesy medialne zachodzące na świecie, zauważymy, że cyfryzacja zdominowała nie tylko media, ale całą gospodarkę , ekonomię, bankowość. A systemy techniczne mediów ulegają coraz to większej technicyzacji. Prasa na całym świecie odchodzi od wydań papierowych. Również „Gazeta Wyborcza” wpisuje się te zmiany. AGORA rozpoznaje konieczności , jakie zachodzą w mediach i wie, że odbiorcy domagają się coraz częściej wizualizacji tekstu, to samo jest zresztą z radiem, które także w tej chwili wizualizuje swoje przekazy – to tylko skutek zjawiska konwergencji mediów. I nie można nie zauważać tych trendów, a kto to ignoruje to sam sobie szkodzi. Nie przypadkiem „GW” otworzyła kanał telewizyjny „Metro”, likwidując wcześniej jedną z gazet „Metrocafe”. Oczywiście, są duże zwolnienia, zamykane są zagraniczne oddziały, korespondenci odchodzą, odchodzą nawet znani publicyści, ale cześć z nich robi to , gdyż ma nowe warunki angażu, a to co ma nie do końca im odpowiada. Dziennikarze znajdują lepsze propozycje, choć przecież na odprawy zbiorowe firma przeznaczyła ponad 7 milionów złotych. Słyszymy też o nowych partnerach strategicznych nowo-otwartej telewizji, np. Discovery zainwestowało niedawno kilkadziesiąt milionów w projekty AGORY, są jeszcze inwestycje i pieniądze Georga Sorosa. Firma ta przeistacza się w duży międzynarodowy koncern, który wcale, moim zdaniem, nie upada a jedynie chce skuteczniej docierać do odbiorcy i przechodzi w inny sposób funkcjonowania.
Wracając zaś do kwestii zależności świata mediów i polityki..
Właściciele przedsiębiorstw medialnych mają własne zobowiązania, swoje ambicje, marzenia. Postaci pokroju George’a Sorosa mają także prowadzą własną politykę i ich strategia nie musi pokrywać się z wizjami państw narodowych. Globalny kapitał ekonomiczny i globalny kapitał medialny również prowadzi własne projekty. Politycy mają w tym zwarciu jedynie role do odegrania. W tym kontekście pojawia się pytanie, jaką wizję rzeczywistości, mają ci, którzy kierują wielkimi koncernami medialnymi? Dokąd chcą zaprowadzić świat? Jakie cele i idee im przyświecają? W gruncie rzeczy nic o tym nie wiemy.
Przejdźmy do sedna sprawy. Temat repolonizacji mediów został wywołany przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego podczas czatu z internautami. Wiele się mówiło patologiach na rynku medialnym w Polsce, ale o konkretach nie słyszeliśmy. Celem było ukrócenie antypolskiej narracji. Dzisiaj wiemy, że repolonizacji nie będzie, będziemy się jednak kierować w stronę tworzenia praw, które od dawna funkcjonują na Zachodzie.
Sposobem na rozwiązanie tej trudnej sytuacji jest budowa przepisów i prawa medialnego, które będą równoważyły strukturę kapitału, który już jest obecny na Polskim rynku. W Hiszpanii według ustawy o telewizji prywatnej z 1988 r. jeden akcjonariusz nie może posiadać więcej niż 25 proc. udziałów w jednej stacji. Ponadto jeden akcjonariusz może partycypować tylko w jednej stacji . A kapitał zagraniczny nie może przekroczyć poziomu 25 proc. udziałów w jednej stacji. Nie jest też możliwe zakładanie prywatnych stacji regionalnych. W Niemczech bardzo kontroluje się strukturę kapitału medialnego i koncerny o dominującej pozycji na rynku. Komisja antykartelowa (KEK) ma wgląd w strukturę własnościową przedsiębiorstw medialnych. Jak mówiłam wcześniej, komisja ta ma wgląd w ich strukturę własnościową . Każdego roku analizuje upublicznioną listę działających na rynku podmiotów medialnych. We Włoszech podmiot medialny nie może posiadać więcej niż 20 proc. łącznej liczby programów radiowych i telewizyjnych o zasięgu ogólnokrajowym. Zaś na rynku prasy włoskiej za dominujący uważa się podmiot, który kontroluje więcej niż 20 proc. krajowej prasy. A Wielkiej Brytanii podmiot kontrolujący bezpośrednio lub tylko pośrednio ponad 20 proc. krajowej sprzedaży prasy nie może mieć więcej niż 20 proc. udziałów w sieci telewizyjnej.
Sytuacja panująca w Polsce pod tym względem jest skrajnie inna. Spójrzmy na firmy Axel Springer albo Bauer, które są w posiadaniu radia, prasy, portali internetowych, przez co stają się monopolistami rynku mediów. Dramatyczna jest struktura własnościowa na rynku prasy regionalnej. Ponad 80 proc. redakcji regionalnej jest w rękach jednej niemieckiej firmy. Wprowadzając zmiany w polskim prawie, możemy wzorować się również na rynku włoskim i hiszpańskim, który tworzy system tzw. spolaryzowanego pluralizmu (system śródziemnomorski). Jest on bardzo podobny do naszego polskiego ryku, który jest również silnie politycznie spolaryzowany.
Dodatkowym innym sposobem na rozwiązanie kryzysowej sytuacji jest wsparcie rodzimego kapitału i rodzimych podmiotów medialnych. Spójrzmy znów na Hiszpanię, gdzie dziennikarze mają szereg ulg, w tym chociażby finansowanie podróży służbowych. Mamy tam do czynienia z systemem dotacji państwowych wspierających rodzimy kapitał medialny, na różnych poziomach i to się sprawdza. Podobnie jest we Francji i Niemczech, gdzie panuje rozbudowany system subsydiów bezpośrednich i pośrednich dla redakcji prasowych. Innym wielkim problemem, z jakim borykamy się w Polsce jest brak świadomości na temat roli mediów publicznych dla życia społeczno-politycznego państwa. Proces deprecjacji mediów publicznych w sposób skrajny rozpoczął w swoim pierwszym expose Donald Tusk w 2007 roku, kiedy mówił Polakom , że mogą mieć dobre media nie płacąc abonamentu RTV. Przyniosło to niewyobrażalne skutki, ich finansową degradację, trwającą do dziś. Wielkim zadaniem na kolejne lata powinno być uświadomienie Polakom ogromnej roli i znaczenia mediów publicznych. Gdyby Angela Merkel w swoim expose zakwestionowała znaczenie ZDF czy ARD, w oczach swoich rodaków ośmieszyłaby się i straciła polityczny mandat przewodzenia.
Rozmawiał Kamil Kwiatek.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy w takim razie, nie jest groźniejsze połączenie świata mediów i polityki, niż procesy monopolizacyjne? Dobrym przykładem wydaje się być „Gazeta Wyborcza”, która po ośmiu latach rządów koalicji PO-PSL, przyssała się do rządowych funduszy, a teraz oderwana od nich powoli umiera.
Trafia do mnie argument tych, którzy nie wierzą w upadek „Gazety Wyborczej”, również w to nie wierzę. W tej chwili „GW” przechodzi na wielką skalę w system cyfrowy i przestawia się na zwiększenie prenumeraty cyfrowej . Obserwując procesy medialne zachodzące na świecie, zauważymy, że cyfryzacja zdominowała nie tylko media, ale całą gospodarkę , ekonomię, bankowość. A systemy techniczne mediów ulegają coraz to większej technicyzacji. Prasa na całym świecie odchodzi od wydań papierowych. Również „Gazeta Wyborcza” wpisuje się te zmiany. AGORA rozpoznaje konieczności , jakie zachodzą w mediach i wie, że odbiorcy domagają się coraz częściej wizualizacji tekstu, to samo jest zresztą z radiem, które także w tej chwili wizualizuje swoje przekazy – to tylko skutek zjawiska konwergencji mediów. I nie można nie zauważać tych trendów, a kto to ignoruje to sam sobie szkodzi. Nie przypadkiem „GW” otworzyła kanał telewizyjny „Metro”, likwidując wcześniej jedną z gazet „Metrocafe”. Oczywiście, są duże zwolnienia, zamykane są zagraniczne oddziały, korespondenci odchodzą, odchodzą nawet znani publicyści, ale cześć z nich robi to , gdyż ma nowe warunki angażu, a to co ma nie do końca im odpowiada. Dziennikarze znajdują lepsze propozycje, choć przecież na odprawy zbiorowe firma przeznaczyła ponad 7 milionów złotych. Słyszymy też o nowych partnerach strategicznych nowo-otwartej telewizji, np. Discovery zainwestowało niedawno kilkadziesiąt milionów w projekty AGORY, są jeszcze inwestycje i pieniądze Georga Sorosa. Firma ta przeistacza się w duży międzynarodowy koncern, który wcale, moim zdaniem, nie upada a jedynie chce skuteczniej docierać do odbiorcy i przechodzi w inny sposób funkcjonowania.
Wracając zaś do kwestii zależności świata mediów i polityki..
Właściciele przedsiębiorstw medialnych mają własne zobowiązania, swoje ambicje, marzenia. Postaci pokroju George’a Sorosa mają także prowadzą własną politykę i ich strategia nie musi pokrywać się z wizjami państw narodowych. Globalny kapitał ekonomiczny i globalny kapitał medialny również prowadzi własne projekty. Politycy mają w tym zwarciu jedynie role do odegrania. W tym kontekście pojawia się pytanie, jaką wizję rzeczywistości, mają ci, którzy kierują wielkimi koncernami medialnymi? Dokąd chcą zaprowadzić świat? Jakie cele i idee im przyświecają? W gruncie rzeczy nic o tym nie wiemy.
Przejdźmy do sedna sprawy. Temat repolonizacji mediów został wywołany przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego podczas czatu z internautami. Wiele się mówiło patologiach na rynku medialnym w Polsce, ale o konkretach nie słyszeliśmy. Celem było ukrócenie antypolskiej narracji. Dzisiaj wiemy, że repolonizacji nie będzie, będziemy się jednak kierować w stronę tworzenia praw, które od dawna funkcjonują na Zachodzie.
Sposobem na rozwiązanie tej trudnej sytuacji jest budowa przepisów i prawa medialnego, które będą równoważyły strukturę kapitału, który już jest obecny na Polskim rynku. W Hiszpanii według ustawy o telewizji prywatnej z 1988 r. jeden akcjonariusz nie może posiadać więcej niż 25 proc. udziałów w jednej stacji. Ponadto jeden akcjonariusz może partycypować tylko w jednej stacji . A kapitał zagraniczny nie może przekroczyć poziomu 25 proc. udziałów w jednej stacji. Nie jest też możliwe zakładanie prywatnych stacji regionalnych. W Niemczech bardzo kontroluje się strukturę kapitału medialnego i koncerny o dominującej pozycji na rynku. Komisja antykartelowa (KEK) ma wgląd w strukturę własnościową przedsiębiorstw medialnych. Jak mówiłam wcześniej, komisja ta ma wgląd w ich strukturę własnościową . Każdego roku analizuje upublicznioną listę działających na rynku podmiotów medialnych. We Włoszech podmiot medialny nie może posiadać więcej niż 20 proc. łącznej liczby programów radiowych i telewizyjnych o zasięgu ogólnokrajowym. Zaś na rynku prasy włoskiej za dominujący uważa się podmiot, który kontroluje więcej niż 20 proc. krajowej prasy. A Wielkiej Brytanii podmiot kontrolujący bezpośrednio lub tylko pośrednio ponad 20 proc. krajowej sprzedaży prasy nie może mieć więcej niż 20 proc. udziałów w sieci telewizyjnej.
Sytuacja panująca w Polsce pod tym względem jest skrajnie inna. Spójrzmy na firmy Axel Springer albo Bauer, które są w posiadaniu radia, prasy, portali internetowych, przez co stają się monopolistami rynku mediów. Dramatyczna jest struktura własnościowa na rynku prasy regionalnej. Ponad 80 proc. redakcji regionalnej jest w rękach jednej niemieckiej firmy. Wprowadzając zmiany w polskim prawie, możemy wzorować się również na rynku włoskim i hiszpańskim, który tworzy system tzw. spolaryzowanego pluralizmu (system śródziemnomorski). Jest on bardzo podobny do naszego polskiego ryku, który jest również silnie politycznie spolaryzowany.
Dodatkowym innym sposobem na rozwiązanie kryzysowej sytuacji jest wsparcie rodzimego kapitału i rodzimych podmiotów medialnych. Spójrzmy znów na Hiszpanię, gdzie dziennikarze mają szereg ulg, w tym chociażby finansowanie podróży służbowych. Mamy tam do czynienia z systemem dotacji państwowych wspierających rodzimy kapitał medialny, na różnych poziomach i to się sprawdza. Podobnie jest we Francji i Niemczech, gdzie panuje rozbudowany system subsydiów bezpośrednich i pośrednich dla redakcji prasowych. Innym wielkim problemem, z jakim borykamy się w Polsce jest brak świadomości na temat roli mediów publicznych dla życia społeczno-politycznego państwa. Proces deprecjacji mediów publicznych w sposób skrajny rozpoczął w swoim pierwszym expose Donald Tusk w 2007 roku, kiedy mówił Polakom , że mogą mieć dobre media nie płacąc abonamentu RTV. Przyniosło to niewyobrażalne skutki, ich finansową degradację, trwającą do dziś. Wielkim zadaniem na kolejne lata powinno być uświadomienie Polakom ogromnej roli i znaczenia mediów publicznych. Gdyby Angela Merkel w swoim expose zakwestionowała znaczenie ZDF czy ARD, w oczach swoich rodaków ośmieszyłaby się i straciła polityczny mandat przewodzenia.
Rozmawiał Kamil Kwiatek.
Strona 3 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/320783-nasz-wywiad-hanna-karp-media-wrogie-rzadowi-beaty-szydlo-postanowily-same-rozegrac-potyczke-z-obecnym-rzadem?strona=3