Kolejny cytat z oświadczenia Towarzystwa Dziennikarskiego:
„Gazeta Wyborcza”, „Newsweek” i „Polityka” są usuwane z widocznych miejsc na stacjach benzynowych państwowego „Orlenu” i w innych punktach sprzedaży.
To całkowita nieprawda. Te tytuły są tam widoczne doskonale jak zawsze i zdecydowanie lepiej niż prasa konserwatywna.
Dalej mamy bicie w bębny zagrożenia przed nową KRRiT:
Mianowanie we wrześniu przez rządzącą partię nowego składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji umożliwiło atak PiS na prywatne media elektroniczne. Jego pierwszymi objawami była „obywatelska” petycja do KRRiT o odebranie koncesji telewizji TVN i TVN 24 oraz skarga ministra sprawiedliwości na tę stację za udział zamaskowanego przestępcy w jej programie.
KRRiT udzieliła już TVN 24 napomnienia i wyraziła „głębokie zaniepokojenie” błędem redakcyjnym stacji, który „podważa wiarygodność tego programu informacyjnego”. W sprawie skargi ministra Ziobry brak jest jeszcze reakcji, ale widać wyraźnie, że KRRiT ma być narzędziem nękania prywatnych nadawców.
To znowu czysta propaganda. Owszem, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji może być narzędziem represji, ale jak dotąd dotykały one dotąd jedynie media tworzone przez Ojca Tadeusza Rydzyka. Media lewicowo-liberalne mają się świetnie, za każdej zresztą Rady.
I kolejne ostrzeżenie:
Pojawiły się informacje o planach wykupienia od niemieckich wydawców polskiej prasy regionalnej, a także odzyskania tabloidu i tygodnika opinii, co PiS zapowiadał przed wyborami jako „polonizację mediów”.
Nie wiem czy są takie plany czy to tylko bajki. Ale mam jedno pytanie: od kiedy to koledzy towarzysze zmiana właściciela jakiegoś medium jest dla was znakiem zagrożenia wolności słowa? No, od kiedy?
I jeszcze końcowy element oświadczenia, w którym kluczowym dowodem przeciw Kaczyńskiemu staje się ponury los… pewnego węgierskiego dziennika. Dlaczego nie portugalskiego czy senegalskiego - nie wiadomo…
Władza chce pozbawić nas wolności słowa po kawałku, a „efekt mrożący” tych działań już występuje; dostrzegamy autocenzurę w części mediów prywatnych, formalnie wciąż niezależnych od „dobrej zmiany”.
Na Węgrzech, z których inspirację czerpie Jarosław Kaczyński, zagraniczny wydawca właśnie zamknął największy opozycyjny dziennik „Nepszabadsag”, główne źródło informacji o korupcji i nadużyciach władzy ekipy premiera Viktora Orbana. Obawiamy się, że w Polsce ma być realizowany podobny scenariusz.
Nie da się zdobyć pełnej władzy bez kontroli mediów. Wolność słowa w Polsce została poważnie ograniczona w ciągu pierwszego roku po wyborach wygranych przez PiS i wszystko wskazuje na to, że będzie dalej celem ataku rządzących. Wzywamy wszystkich do obrony tej wolności.
Tako rzecze Towarzystwo Dziennikarskie. W ostatnich akapitach zero faktów, trudno więc nawet polemizować. Ci ludzie naprawdę nic nie wiedzą o sytuacji gdy nie ma się gdzie pracować i za co żyć…
Powinni zmienić nazwę na Towarzystwo Obrony Monopolu. Oni chyba w warunkach realnej konkurencji żyć nie umieją. Dlatego dziś tak krzyczą. Ale jedno ostrzeżenie jesteśmy im winni: jeśli nadal tak kłamliwie będziecie używali tak mocnych słów, w sytuacji realnego zagrożenia wolności nikt wam nie uwierzy. Pamiętajcie o tym.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kolejny cytat z oświadczenia Towarzystwa Dziennikarskiego:
„Gazeta Wyborcza”, „Newsweek” i „Polityka” są usuwane z widocznych miejsc na stacjach benzynowych państwowego „Orlenu” i w innych punktach sprzedaży.
To całkowita nieprawda. Te tytuły są tam widoczne doskonale jak zawsze i zdecydowanie lepiej niż prasa konserwatywna.
Dalej mamy bicie w bębny zagrożenia przed nową KRRiT:
Mianowanie we wrześniu przez rządzącą partię nowego składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji umożliwiło atak PiS na prywatne media elektroniczne. Jego pierwszymi objawami była „obywatelska” petycja do KRRiT o odebranie koncesji telewizji TVN i TVN 24 oraz skarga ministra sprawiedliwości na tę stację za udział zamaskowanego przestępcy w jej programie.
KRRiT udzieliła już TVN 24 napomnienia i wyraziła „głębokie zaniepokojenie” błędem redakcyjnym stacji, który „podważa wiarygodność tego programu informacyjnego”. W sprawie skargi ministra Ziobry brak jest jeszcze reakcji, ale widać wyraźnie, że KRRiT ma być narzędziem nękania prywatnych nadawców.
To znowu czysta propaganda. Owszem, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji może być narzędziem represji, ale jak dotąd dotykały one dotąd jedynie media tworzone przez Ojca Tadeusza Rydzyka. Media lewicowo-liberalne mają się świetnie, za każdej zresztą Rady.
I kolejne ostrzeżenie:
Pojawiły się informacje o planach wykupienia od niemieckich wydawców polskiej prasy regionalnej, a także odzyskania tabloidu i tygodnika opinii, co PiS zapowiadał przed wyborami jako „polonizację mediów”.
Nie wiem czy są takie plany czy to tylko bajki. Ale mam jedno pytanie: od kiedy to koledzy towarzysze zmiana właściciela jakiegoś medium jest dla was znakiem zagrożenia wolności słowa? No, od kiedy?
I jeszcze końcowy element oświadczenia, w którym kluczowym dowodem przeciw Kaczyńskiemu staje się ponury los… pewnego węgierskiego dziennika. Dlaczego nie portugalskiego czy senegalskiego - nie wiadomo…
Władza chce pozbawić nas wolności słowa po kawałku, a „efekt mrożący” tych działań już występuje; dostrzegamy autocenzurę w części mediów prywatnych, formalnie wciąż niezależnych od „dobrej zmiany”.
Na Węgrzech, z których inspirację czerpie Jarosław Kaczyński, zagraniczny wydawca właśnie zamknął największy opozycyjny dziennik „Nepszabadsag”, główne źródło informacji o korupcji i nadużyciach władzy ekipy premiera Viktora Orbana. Obawiamy się, że w Polsce ma być realizowany podobny scenariusz.
Nie da się zdobyć pełnej władzy bez kontroli mediów. Wolność słowa w Polsce została poważnie ograniczona w ciągu pierwszego roku po wyborach wygranych przez PiS i wszystko wskazuje na to, że będzie dalej celem ataku rządzących. Wzywamy wszystkich do obrony tej wolności.
Tako rzecze Towarzystwo Dziennikarskie. W ostatnich akapitach zero faktów, trudno więc nawet polemizować. Ci ludzie naprawdę nic nie wiedzą o sytuacji gdy nie ma się gdzie pracować i za co żyć…
Powinni zmienić nazwę na Towarzystwo Obrony Monopolu. Oni chyba w warunkach realnej konkurencji żyć nie umieją. Dlatego dziś tak krzyczą. Ale jedno ostrzeżenie jesteśmy im winni: jeśli nadal tak kłamliwie będziecie używali tak mocnych słów, w sytuacji realnego zagrożenia wolności nikt wam nie uwierzy. Pamiętajcie o tym.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/313641-to-prawda-ze-wolnosci-slowa-trzeba-bronic-ale-nie-przed-pis-a-monopolistami-rodem-z-iii-rp?strona=2