Bezczelność ludzi uważających się za właścicieli współczesnej Polski, na dodatek predystynowanych do reedukacji społeczeństwa wciąż w większości przywiązanemu do „nierozsądnego patriotyzmu polskiego” (copyright Car Aleksander po wyroku na Filomatów i Filaretów), wciąż zaskakuje. Dotyczy to zwłaszcza części sfer kulturalnych, żądających finansowania przez społeczeństwo, samorządy, i obywateli najgorszych nawet paskudztw. Bo demokracja jest dla nich wtedy, gdy lewicowy eksperyment zwycięża. Gdy społeczeństwo mówi nie, demokracja się kończy. Albo trzeba z nią skończyć, jak we Wrocławiu, gdzie dyrektorem, w absolutnie przeźroczystym konkursie, ogłoszonym przez ludzi dalekich od PiS, został aktor pan Cezary Morawski. Jego jedyną winą jest to, że nie podziela wizji teatru jako nośnika rewolucji kontrkulturowej. To wystarczy by jego poprzednik (obecnie poseł lewicowej Nowoczesnej) oraz sprzyjające mu media po prostu człowieka medialnie zaszczuwały.
Ale nie lepszy jest establishment medialny. Tak bardzo przyzwyczaił się on do monopolu finansowego i ideowego, że każdą próbę korekty tego stanu rzeczy ogłasza końcem demokracji, zamordyzmem i wszystkim, co najgorsze. Weźmy radiową Trójkę. Ileż krzyku jest z powodu najdrobniejszej zmiany w tej stacji, tak jakby była ona własnością wyłącznie jednej grupy społecznej, a nie całego społeczeństwa. Tymczasem fakty są takie, że ogromna grupa publicystów prawicowych nie miała i nie ma tam wstępu!
Do tej kategorii należy też najświeższe oświadczenie Towarzystwa Dziennikarskiego (inna nazwa niewielkiego grona kumpli z „Wyborczej”), które bije na alarm:
Brońmy wolności słowa
To dokument tak zakłamany, że przebijający pod tym względem nawet „sędziowską niezależność” sędziego Łączewskiego.
Ale po Kolei.
Wolnych mediów jest w Polsce coraz mniej
— stwierdzają autorzy. Tak się składa, że właśnie ruszają cztery naziemne telewizyjne stacje ogólnopolskie. Wszystkie co do jednego tworzone przez koncerny władzy obecnej nieprzychylne, wypełnione dziennikarzami co najmniej niechętnymi obecnie rządzącej ekipie.
Następnie:
Media publiczne stały się narzędziami rządowej propagandy oczerniającej opozycję, sądownictwo z Trybunałem Konstytucyjnym i organizacje pozarządowe z Komitetem Obrony Demokracji. W światowym rankingu wolności prasy „Reporterów bez Granic” Polska spadła z 18 miejsca w 2015 r. na 47 w 2016 r..
— to czysty epitet, bez żadnego związku z faktami. Jak chcecie zobaczyć jak wygląda propaganda, zerknijcie na „Fakty TVN”. Zbioru tak zjadliwych, wściekle antykonserwatywnych i antyrządowych felietonów nigdzie w TVP nie znajdziecie.
I kluczowy chyba dla autorów fragment:
Władze dławią też wolność mediów prywatnych, odcinając je od rynku reklamowego. Niezależne od władzy gazety i tygodniki zostały pozbawione ogłoszeń od spółek skarbu państwa.
I to jest bardzo ciekawe. Bo nagle, po latach zaprzeczeń, okazało się iż te rzekomo marginalne „ogłoszenia od spółek skarbu państwa” mają aż tak istotne znaczenie? Czemu wcześniej nam o tym nie mówili, rzuciłoby to ciekawe światło tak na „sukcesy” mediów bliskich ekipie PO-PSL, jak i na opisy sukcesów ekipy PO-PSL w tych mediach. A przecież dziś mamy tylko elementarne wyrównanie: oto sektor publiczny otworzył się szerzej także na współpracę z mediami konserwatywnymi. W przypadku „w Sieci” i wPolityce.pl ta współpraca jest ( z nielicznymi wyjątkami) niestety minimalna, co znajduje swoje odbicie we wprowadzanych oszczędnościach i restrukturyzacji.
Za to coraz więcej dowiadujemy się, ile pieniędzy płynęło do mediów broniących patologii III RP.
Zresztą, mam podejrzenie, że kluczem w tych transferach nie były wcale reklamy, ale jakieś inne kanały pompowania pieniędzy, teoretycznie z innego obszaru. Same odcięcie reklam aż takiego tąpnięcia w niektórych mediach spowodować by nie mogło. I - co najważniejsze - nie nastąpiło. Przejrzyjce lewicowo - liberalne tygodniki i dzienniki, bez trudu dostrzeżecie iż wciąż ze spółek skarbu państwa płyną tam ogromne sumy.
UWAGA, tutaj istnieje możliwość wsparcia naszego środowiska
Dalej czytamy:
Wiele państwowych instytucji wycofało też prenumeraty krytycznych wobec PiS gazet i czasopism.
Dobrze, sięgnijmy do liczb. Portal Wirtualnemedia.pl podawała w sierpniu:
Informacje o zmianach w liczbie prenumerowanych tytułów prasowych zostały podane przez ministra finansów w odpowiedzi na interpelację posła PiS Andrzeja Melaka. Okazuje się, że od końca listopada ub.r., zaraz po zaprzysiężeniu nowego rządu, prenumerata „Gazety Wyborczej” zmalała z 34 do 6 egz., „Newsweek Polska” - z 8 do 2 egz., a „Polityki” - z 13 do 6. Z drugiej strony liczba prenumerowanych egz. „Gazety Polskiej” wzrosła z 1 do 3, a „Gazety Polskiej Codziennie” - z 1 do 6.
Wirtualnemedia przedstawiły taką tabelkę:
I znowu, ładna mi dyskryminacja, media lewicowo-liberalne nadal są prenumerowane w zdecydowanie większej liczbie. Życzylibyśmy sobie takiej w stosunku do nas.
Z kolei w październiku wyglądało to tak:
Zdecydowanie najbardziej prenumeratę „Gazety Wyborczej”, „Polityki” i „Newsweek Polska” ograniczyły resorty spraw zagranicznych, sprawiedliwości, sportu, środowiska, edukacji i skarbu państwa. W MSZ liczba zamawianych egz. „GW” od końca listopada ub.r. do końca czerwca br. zmalała z 44 do 12, „Polityki” z 33 do 12, a „Newsweeka” z 23 do 8. Resort sprawiedliwości zmniejszył prenumeratę „GW” z 20 do 6 egz., a „Newsweeka” z 7 do 3, resort edukacji: „GW” z 21 do 2, „Polityki” z 14 do 2, a „Newsweeka” z 9 do 2; Ministerstwo Środowiska: „GW” z 17 do 1, „Polityki” z 14 do 1, a „Newsweeka” z 4 do 1.
Za to w ogóle prenumeraty tych tytułów nie ograniczyły ministerstwa infrastruktury, zdrowia oraz nauki i szkolnictwa wyższego. Ten drugi resort nawet zwiększył liczbę zamawianych egz. „Polityki” (z 3 do 4) i „Newsweeka” (z 2 do 4), a ten trzeci - liczbę egz. „Newsweeka” (z 10 do 11).
Nieznaczne cięcia w tym zakresie wprowadziły natomiast ministerstwa cyfryzacji, rodziny, pracy i polityki społecznej, rolnictwa, obrony narodowej oraz kultury i dziedzictwa narodowego. Dla przykładu ten ostatni resort zmniejszył prenumeratę „Gazety Wyborczej” z 29 do 27 egz., „Polityki” z 25 do 21 egz., a „Newsweeka” z 20 do 19 egz.
Warto zerknąć do tego artykułu portalu WirtualneMedia.pl, tam widać precyzyjnie, że mówić możemy jedynie o pewnej korekcie, z pełnego monopolu prasy lewicowo-liberalnej, do jej dużej przewagi.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bezczelność ludzi uważających się za właścicieli współczesnej Polski, na dodatek predystynowanych do reedukacji społeczeństwa wciąż w większości przywiązanemu do „nierozsądnego patriotyzmu polskiego” (copyright Car Aleksander po wyroku na Filomatów i Filaretów), wciąż zaskakuje. Dotyczy to zwłaszcza części sfer kulturalnych, żądających finansowania przez społeczeństwo, samorządy, i obywateli najgorszych nawet paskudztw. Bo demokracja jest dla nich wtedy, gdy lewicowy eksperyment zwycięża. Gdy społeczeństwo mówi nie, demokracja się kończy. Albo trzeba z nią skończyć, jak we Wrocławiu, gdzie dyrektorem, w absolutnie przeźroczystym konkursie, ogłoszonym przez ludzi dalekich od PiS, został aktor pan Cezary Morawski. Jego jedyną winą jest to, że nie podziela wizji teatru jako nośnika rewolucji kontrkulturowej. To wystarczy by jego poprzednik (obecnie poseł lewicowej Nowoczesnej) oraz sprzyjające mu media po prostu człowieka medialnie zaszczuwały.
Ale nie lepszy jest establishment medialny. Tak bardzo przyzwyczaił się on do monopolu finansowego i ideowego, że każdą próbę korekty tego stanu rzeczy ogłasza końcem demokracji, zamordyzmem i wszystkim, co najgorsze. Weźmy radiową Trójkę. Ileż krzyku jest z powodu najdrobniejszej zmiany w tej stacji, tak jakby była ona własnością wyłącznie jednej grupy społecznej, a nie całego społeczeństwa. Tymczasem fakty są takie, że ogromna grupa publicystów prawicowych nie miała i nie ma tam wstępu!
Do tej kategorii należy też najświeższe oświadczenie Towarzystwa Dziennikarskiego (inna nazwa niewielkiego grona kumpli z „Wyborczej”), które bije na alarm:
Brońmy wolności słowa
To dokument tak zakłamany, że przebijający pod tym względem nawet „sędziowską niezależność” sędziego Łączewskiego.
Ale po Kolei.
Wolnych mediów jest w Polsce coraz mniej
— stwierdzają autorzy. Tak się składa, że właśnie ruszają cztery naziemne telewizyjne stacje ogólnopolskie. Wszystkie co do jednego tworzone przez koncerny władzy obecnej nieprzychylne, wypełnione dziennikarzami co najmniej niechętnymi obecnie rządzącej ekipie.
Następnie:
Media publiczne stały się narzędziami rządowej propagandy oczerniającej opozycję, sądownictwo z Trybunałem Konstytucyjnym i organizacje pozarządowe z Komitetem Obrony Demokracji. W światowym rankingu wolności prasy „Reporterów bez Granic” Polska spadła z 18 miejsca w 2015 r. na 47 w 2016 r..
— to czysty epitet, bez żadnego związku z faktami. Jak chcecie zobaczyć jak wygląda propaganda, zerknijcie na „Fakty TVN”. Zbioru tak zjadliwych, wściekle antykonserwatywnych i antyrządowych felietonów nigdzie w TVP nie znajdziecie.
I kluczowy chyba dla autorów fragment:
Władze dławią też wolność mediów prywatnych, odcinając je od rynku reklamowego. Niezależne od władzy gazety i tygodniki zostały pozbawione ogłoszeń od spółek skarbu państwa.
I to jest bardzo ciekawe. Bo nagle, po latach zaprzeczeń, okazało się iż te rzekomo marginalne „ogłoszenia od spółek skarbu państwa” mają aż tak istotne znaczenie? Czemu wcześniej nam o tym nie mówili, rzuciłoby to ciekawe światło tak na „sukcesy” mediów bliskich ekipie PO-PSL, jak i na opisy sukcesów ekipy PO-PSL w tych mediach. A przecież dziś mamy tylko elementarne wyrównanie: oto sektor publiczny otworzył się szerzej także na współpracę z mediami konserwatywnymi. W przypadku „w Sieci” i wPolityce.pl ta współpraca jest ( z nielicznymi wyjątkami) niestety minimalna, co znajduje swoje odbicie we wprowadzanych oszczędnościach i restrukturyzacji.
Za to coraz więcej dowiadujemy się, ile pieniędzy płynęło do mediów broniących patologii III RP.
Zresztą, mam podejrzenie, że kluczem w tych transferach nie były wcale reklamy, ale jakieś inne kanały pompowania pieniędzy, teoretycznie z innego obszaru. Same odcięcie reklam aż takiego tąpnięcia w niektórych mediach spowodować by nie mogło. I - co najważniejsze - nie nastąpiło. Przejrzyjce lewicowo - liberalne tygodniki i dzienniki, bez trudu dostrzeżecie iż wciąż ze spółek skarbu państwa płyną tam ogromne sumy.
UWAGA, tutaj istnieje możliwość wsparcia naszego środowiska
Dalej czytamy:
Wiele państwowych instytucji wycofało też prenumeraty krytycznych wobec PiS gazet i czasopism.
Dobrze, sięgnijmy do liczb. Portal Wirtualnemedia.pl podawała w sierpniu:
Informacje o zmianach w liczbie prenumerowanych tytułów prasowych zostały podane przez ministra finansów w odpowiedzi na interpelację posła PiS Andrzeja Melaka. Okazuje się, że od końca listopada ub.r., zaraz po zaprzysiężeniu nowego rządu, prenumerata „Gazety Wyborczej” zmalała z 34 do 6 egz., „Newsweek Polska” - z 8 do 2 egz., a „Polityki” - z 13 do 6. Z drugiej strony liczba prenumerowanych egz. „Gazety Polskiej” wzrosła z 1 do 3, a „Gazety Polskiej Codziennie” - z 1 do 6.
Wirtualnemedia przedstawiły taką tabelkę:
I znowu, ładna mi dyskryminacja, media lewicowo-liberalne nadal są prenumerowane w zdecydowanie większej liczbie. Życzylibyśmy sobie takiej w stosunku do nas.
Z kolei w październiku wyglądało to tak:
Zdecydowanie najbardziej prenumeratę „Gazety Wyborczej”, „Polityki” i „Newsweek Polska” ograniczyły resorty spraw zagranicznych, sprawiedliwości, sportu, środowiska, edukacji i skarbu państwa. W MSZ liczba zamawianych egz. „GW” od końca listopada ub.r. do końca czerwca br. zmalała z 44 do 12, „Polityki” z 33 do 12, a „Newsweeka” z 23 do 8. Resort sprawiedliwości zmniejszył prenumeratę „GW” z 20 do 6 egz., a „Newsweeka” z 7 do 3, resort edukacji: „GW” z 21 do 2, „Polityki” z 14 do 2, a „Newsweeka” z 9 do 2; Ministerstwo Środowiska: „GW” z 17 do 1, „Polityki” z 14 do 1, a „Newsweeka” z 4 do 1.
Za to w ogóle prenumeraty tych tytułów nie ograniczyły ministerstwa infrastruktury, zdrowia oraz nauki i szkolnictwa wyższego. Ten drugi resort nawet zwiększył liczbę zamawianych egz. „Polityki” (z 3 do 4) i „Newsweeka” (z 2 do 4), a ten trzeci - liczbę egz. „Newsweeka” (z 10 do 11).
Nieznaczne cięcia w tym zakresie wprowadziły natomiast ministerstwa cyfryzacji, rodziny, pracy i polityki społecznej, rolnictwa, obrony narodowej oraz kultury i dziedzictwa narodowego. Dla przykładu ten ostatni resort zmniejszył prenumeratę „Gazety Wyborczej” z 29 do 27 egz., „Polityki” z 25 do 21 egz., a „Newsweeka” z 20 do 19 egz.
Warto zerknąć do tego artykułu portalu WirtualneMedia.pl, tam widać precyzyjnie, że mówić możemy jedynie o pewnej korekcie, z pełnego monopolu prasy lewicowo-liberalnej, do jej dużej przewagi.
CIĄG DALSZY CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE:
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/313641-to-prawda-ze-wolnosci-slowa-trzeba-bronic-ale-nie-przed-pis-a-monopolistami-rodem-z-iii-rp?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.