Kontrowersyjny performer kpi z Lisa: „Wychodzi taki >>wypasiony kot<< i wrzeszczy, że nie mają prawa nam odbierać wolności"

Fot. Youtube.com
Fot. Youtube.com

Rafał Betlejewski, warszawski artysta i performer, mający na swoim koncie dziwaczną akcję „Tęsknię za Tobą, Żydzie”, wykpił na łamach internetowego wydania „Gazety Wyborczej” Tomasza Lisa pokrzykującego na demonstracjach KOD-u. To taki „wypasiony kot”- ocenia Betlejewski.

Wywiad z Betlejewskim może rozczarować wielu czytelników gazety Adama Michnika. Artysta nie tylko nie dołącza do nakręcanej przez redakcję z Czerskiej zbiorowej histerii po wygranych przez PiS wyborach, ale postrzega nawet zmianę władzy jako postęp. Nie przeszkadza mu również Jacek Kurski jako prezes TVP, co więcej, uważa, że może on się świetnie sprawdzić na tym stanowisku. Nie zostawia suchej nitki na telewizji publicznej za czasów poprzedniego rządu.

Tak jak patrzyłem - z całą sympatią, bo to miły, fajny facet, i w dodatku mój sąsiad - na Piotra Kraśkę, to on mnie tylko śmieszył, śmieszyło mnie wszystko, co mówił. Ten poziom naiwności, dziecięcej niemalże. Wydaje mi się, że można postawić dziennikarstwo na wyższym poziomie. Pytanie, czy Kurski to zrobi? Nie, nie mam za czym płakać, jeśli chodzi o telewizję publiczną. Do d…y była. Totalnie

– ocenia.

Nie przekonują go marsze „obrońców demokracji”.

Pytanie tylko, czy to rzeczywiście walka o zachowanie jakichś standardów, które są łamane, czy walka o świat, w którym żyli, czyli status quo? Wcale nie wydaje mi się oczywiste, że KOD manifestuje za normalnością. To tylko wersja wydarzeń

– zauważa Betlejewski.

A już występy Tomasza Lisa, którego nazywa „tłustym kotem”, na manifestacjach KOD-u uznaje za śmieszne.

Kiedy go widzę na wiecu obywatelskim, gdzie - w moich oczach - zawłaszcza ten wiec do jakiegoś politycznego performance’u, to ja pytam, w imię, k…a, czego? Jak w tej fraszce o dwóch psach: ten na wolności zdycha z głodu, ten na łańcuchu jest tłusty i wyczesany. Tomasz Lis jest dla mnie bardziej tym wypasionym

– wyjaśnia performer.

Boże broń nie mówię, że Tomasz Lis jest na jakimś łańcuchu. Po prostu przez ostatnie kilkanaście lat miał się dobrze i korzystał trochę ze statusu celebryty. Oczywiście nie ma w tym niczego złego. Ale jak wychodzi taki „wypasiony kot” i wrzeszczy, że nie mają prawa nam odbierać wolności, to ja nie potrafię odczytać jego intencji. Czy to rzeczywiście walka o zachowanie jakichś standardów, które są łamane, czy tylko o świat, w którym się żyło, o zachowanie status quo?

– mówi Jacek Betlejewski.

To pytanie koniecznie powinien sobie postawić Tomasz Lis. Być może wówczas dostrzegłby groteskowość swoich wystąpień na marszach „obrońców demokracji”.

bzm/gazeta.pl

Czytaj także: Skrajna lewica znowu pokazała swoją perwersyjną „wrażliwość”. TOK FM przeprasza za rechot lewackiego „artysty” z gwałtów

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych