Apeluję do prezesa TVP Juliusza Brauna by powstrzymał niebezpiecznie wesołkowate tony w opisywaniu akcji palikotowych bojówek

Kamila już nie ma, ale w TVN działają po staremu. Grzegorz Kajdanowicz podczas przesłuchania kandydata PiS na prezydenta Andrzeja Dudy dał z siebie wszystko by pogrążyć gościa.

Chyba bezskutecznie, także w sprawie Smoleńska. Próba sprowokowania kandydata by powiedział cokolwiek ostrzejszego, nie udała się. Seria pytań wyraźnie przeszła obok.

No, ale nie można przecież atakować polityków bez przerwy! Dlatego zapewne Monika Olejnik przepytująca chwilę potem Bronisława Komorowskiego stępiła pazurki zaczynając od pytania:

Czy ta kampania jest trudniejsza niż ta sprzed pięciu lat?

I „dociskając”:

Czy nie żałuje pan, że nie zdołał połączyć Polaków?

A potem głównie współczuła prezydentowi, że tak strasznie jest atakowany.

Pan prezydent pożalił się, że na jego wiecach pojawiają się niezadowoleni obywatele:

To było brutalne, chamskie poniżanie prezydenta, nie tylko kontrkandydata. Z udziałem także, przynajmniej jednego się udało złapać, zlokalizować, aktywisty PiS. A wcześniej w Nowym Targu dyrygowała jednak orkiestrą awanturników posłanką PiS-u. Więc jest to akcja zorganizowana. To powinno być przedmiotem zainteresowania prezesa PiS skoro w tym koncercie poniżania i nienawiści występują jego ludzie.

Zaskakująca wrażliwość, prawda? Czy Bronisław Komorowski zapomniał w jakim przemyśle pogardy wobec śp. Lecha Kaczyńskiego i Jarosława Kacyzńskiego bierze udział od lat? Może mógłby mu coś przypomnieć jego przyjaciel Janusz Palikot? Człowiek, który najpierw jako człowiek Platformy Obywatelskiej, a następnie za jej przyzwoleniem, przekroczył wszelkie granice. I nadal przekracza. Oto we wtorek urządził najazd na siedzibę Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Zajechał kilkoma samochodami, wraz z kilkudziesięcioosobową bojówką, ubraną w firmowe stroje. Przyjechał z bojówkarskim hasłem zapowiadającym ostateczną rozprawę z partią opozycyjną i jej liderem:

Zrobimy z nimi porządek.

Mieliśmy zatem do czynienia z naruszeniem miru domowego, z działaniem o krok tylko odległym od bezpośredniej agresji i przemocy. Główne wydanie „Wiadomości” zauważyło to najście w materiale zatytułowanym… „Kampania po amerykańsku”.

Dziennikarka Justyna Dobrosz-Oracz wesołym tonem opowiadała widzom:

W roli happenera w tej kampanii Janusz Palikot jeszcze nie występował. Plakat zawieszony na drzwiach prezesa PiS to element akcji „Zrobimy z nimi porządek”.

I tyle. Potem jeszcze Janusz Palikot dostał głos - jako komentator polityki zagranicznej.

A przecież po mordzie dokonanym na łódzkim działaczu PiS Marku Rosiaku w roku 2010 przez zaczadzonego propagandą szaleńca powinniśmy być na tego typu wezwania i takie najścia szczególnie wyczuleni. I media także. A publiczne - wyjątkowo. No i czy wyobrażacie sobie Państwo równie lekki ton relacji, jak ten zaprezentowany przez Justynę Dobrosz-Oracz, gdyby jakikolwiek kandydat prawicowy urządził taki najazd na biuro jakiegokolwiek polityka Platformy Obywatelskiej czy PSL? Ile wezwań do opamiętania i zatrzymania agresji w takiej sytuacji by padło? Jaki byłby tytuł materiału? Raczej  nie „Kampania po amerykańsku”!

Apeluję do prezesa TVP Juliusza Brauna by powstrzymał tego typu wesołkowate tony w opisywaniu aktów politycznej agresji. Proszę by do relacjonowania polityki  i kampanii wyborczej (to rzecz poważna) skierował dziennikarza, który wykaże się większą wrażliwością i który będzie nieco więcej rozumiał. Panie prezesie, wierzę, moja prośba znajdzie u pana zrozumienie. Nie uchodzi by telewizja publiczna tak głupio autoryzowała takie metody uprawiania polityki.

CZYTAJ TEŻ: Skąd Justyna Dobrosz-Oracz z „Wiadomości” wie, że „sprawa SKOK-ów nie ucichnie do maja”!? Czy to plan PO i TVP?

PS. Polecam Państwu najnowsze wydanie tygodnika „w Sieci”:

Oraz najnowsze dziecko naszej spółki: