Durczokgate - na kogo jeszcze służby mają takie haki? Jak bardzo życie osobiste wpływa na najważniejszą w mediokracji władzę?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Andrzej Krauze
Andrzej Krauze

Tylko wyjątkowy naiwniak albo idiota może uważać, że służby, mafia albo inne organizacje pragnące zakulisowo rządzić Polską nie zrobią wszystkiego by zdobyć kompromitujące dowody na dziennikarza czy wpływowego polityka.

Każdy kto czyta moje teksty na tym portalu wie, że staram się unikać w nich łopatologicznego moralizowania. A już na pewno unikam pałkowania z wyższością katola każdego, kto się potyka, upada albo wyznaje inne wartości niż ja. No, może nie dotyczy to skrajnych lewaków albo napuszonych własnym ego profesorów od promocji debaty o kazirodztwie czy bajek gender. W końcu ktoś musi potrząsnąć ich wyznawcami, którzy nie widzą w jaką otchłań wpadają. Niemniej jednak sam jestem świadom swoich ciągłych potknięć, i nie rzucam kamieniami w innego grzesznika. Zbyt wielu samozwańczo świętszych od papieża publicystów po prawej stronie upaja się taką działalnością.

Dlatego nie będę moralnie potępiał w tym miejscu Kamila Durczoka. Absolutnie nie obchodzi mnie jakie ma preferencje seksualne ( w końcu nie robi z nich elementów publicznej kariery), ani czy woli odurzać się narkotykami bardziej niż wódką. Z innych powodów nie odniosę się też do hipokryzji salonowych dziennikarzy, którzy bronią Durczoka jak niepodległości, a pewnie rzuciliby się do gardła duchownemu czy prawicowemu publicyście, gdyby ujawniono tak pikantne szczegóły jego życia. Niemniej jednak „Durczokgate” nie można sprowadzać tylko do wymiaru tabloidowego i zupełnie oderwać problemów dziennikarza od kwestii moralnych.

Kamil Durczok jest jednym z najbardziej lubianych i cenionych przez widzów dziennikarzy mainstreamu. Choć uważam go za jednego z propagandystów obozu rządzącego, to nie można zamykać oczy na fakt, że jest on też jedną z najmocniej opiniotwórczych postaci mediów głównego nurtu. To powoduje, że jest łakomym kąskiem dla najróżniejszych środowisk pragnących rządzić Polską zza kulis. Mam na myśli nie tylko polskie służby specjalne, ale również ( co jeszcze gorsze) zagraniczne czy nawet zorganizowane grupy przestępcze. Jeden poważny hak na opiniotwórczego dziennikarza jest wart więcej niż przekupienie kilku polityków. W tym wypadku smycz jest o wiele skuteczniejsza niż banknoty. To przecież dlatego prawica domagała się powszechnej lustracji. Nie po to by zemścić się na kapusiach, ale zerwać ważne osoby w państwie ze smyczy trzymanej przez niewidoczne gołym okiem środowiska.

Tylko wyjątkowy naiwniak albo idiota może uważać, że służby, mafia albo inne organizacje pragnące zakulisowo rządzić Polską nie zrobią wszystkiego by zdobyć kompromitujące dowody na dziennikarza czy wpływowego polityka. Pogląd, że nie jest istotne co wpływowa w mediokracji osoba robi w domu jest wyłącznie jego prywatną sprawą jest półprawdą. I w tym kontekście moralność dziennikarza ma znaczenie fundamentalne. Trudno zgromadzić haki na kogoś, kto nie daje do tego podstaw. Choć z drugiej strony żurnalista publicznie przyznający się do libertynizmu również oddala od siebie możliwość bycia szantażowanym, co niuansuje bez wątpienia argument natury moralnej.

Nie wiem, jak zakończy się sprawa Durczoka i na ile ma ona związek z jednodniowym wyłamaniem się z medialnego kordonu bezpieczeństwa otaczającego PO. Durczok rozjechał kilka tygodni temu na wizji premier Ewę Kopacz, pokazując jakim nieszczęściem dla Polski jest ta kobieta. Zrobił to w telewizji czczonej wręcz przez wyborców PO niczym Złoty Cielec przez wyprowadzanych z niewoli Egipskiej. Trudno się było spodziewać, że zostanie mu to wybaczone. Czy mamy do czynienia z zemstą na Durczoku? Nie można tego wykluczać. Nie można wykluczyć też, że afera ma na celu przestraszyć innych dziennikarzy, którzy w tyglu kampanii wyborczej będą chcieli wybić się na niezależność. Warto jednak zauważyć, że jeżeli prokuratura nie udowodni Durczokowi żadnego przestępstwa, to paradoksalnie ujawnienie jego prywatnych tajemnic może go uwolnić „ze smyczy”. Inna sprawa czy w jego szafie nie ma „więcej trupów”.

Nie można jednak nie zadać pytania o innych dziennikarzy. Ilu z nich jest trzymanych na łańcuchu za grzechu, grzeszki i wykroczenia? Ilu okłamuje dzień w dzień opinię publiczną tylko z powodu swoich życiowych słabości, które w odpowiednim momencie mogą wypłynąć? „Durczokgate” pokazało jaką iluzją jest wiara w ułożony świat, gdzie polityk kieruje się swoimi poglądami, a dziennikarz patrzy mu szczerze na ręce.

CZYTAJ WIĘCEJ: Spowiedź czy ruch wyprzedzający? Kamil Durczok: Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety! „Jestem zdemolowany psychicznie. Bardzo bym chciał jeszcze poprowadzić Fakty…”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych