Spowiedź czy ruch wyprzedzający? Kamil Durczok: Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety! "Jestem zdemolowany psychicznie. Bardzo bym chciał jeszcze poprowadzić Fakty..."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Nigdy nie molestowałem żadnej z podległych mi pracownic, nigdy nie molestowałem żadnej kobiety!

zapewniał Kamil Durczok w rozmowie z radiem tokfm.

Szef „Faktów” odniósł się w ten sposób do plotek, które łączą jego postać z artykułem we „Wprost”, którego dziennikarze opisali przypadek molestowania seksualnego w jednej ze stacji telewizjnych.

CZYTAJ WIĘCEJ: PÓŁ PORCJI MAZURKA. Redaktor molestował – huczy całe miasto. A co, jeśli ktoś go wrabia?

Chociaż nazwisko Durczoka nie padło w artykule, ten odniósł się do sprawy.

Czym innym jest styl zarządzania - jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy. (…) Nigdy nie byłem molestującym szefem! (…) W mojej firmie zaczęła dzisiaj pracę komisja. Byłoby czymś nienormalnym, bym pracował w tej chwili - poszedłem na dwutygodniowy urlop, bo nie powinienem utrudniać pracy tym, którzy chcą to wyjaśnić. Czekam na to z absolutnym spokojem

— mówił.

Jak dodawał, jeśli komisja wykryje jakąkolwiek nieprawidłowość w tej kwestii, to on poda się do dymisji. Na razie jednak jest na urlopie.

Jeśli ktoś bardzo będzie chciał postawić mi taki zarzut i znaleźć coś z mojego życia prywatnego, co będzie potwierdzeniem tezy, że ja molestowałem, to może to znajdzie. Wiem, co robiłem w życiu - popełniłem wiele życiowych błędów, zapłaciłem za to dość wysoką osobistą cenę, rozstałem się z żoną. Ale nigdy świadomie nie wyrządziłem nikomu żadnej krzywdy!

— mówił.

Durczok odniósł się też do samej publikacji.

Tam nie padło moje nazwisko. Ja nie sądziłem, że to może być fragment o mnie. To jest dziennikarstwo hybrydowe. Putin wysyła żołnierzy na Krym, ale oficjalnie ich tam nie ma. „Wprost” pisze tekst o reżyserze, ale nie podaje nazwiska. Teraz robi tekst o znanym dziennikarzu, który miał molestować, ale nie podaje nazwiska

— zaznaczył.

W rozmowie pojawił się również wątek opisany przez najnowszy „Wprost” - dziwna historia z mieszkaniem, w którym znaleziono rzeczy Durczoka.

CZYTAJ TAKŻE: „Ciemna strona Kamila Durczoka”? Dziwna historia szefa „Faktów TVN” z barykadą w apartamencie, białym proszkiem i zoofilską płytą w tle

Żeby była jasność - powiem to, choć to moja absolutnie prywatna sprawa. Odwiedziłem mieszkanie, w którym przebywała jedna z moich znajomych z środowiska medialnego. To, co tam robiłem to moja prywatna sprawa. To nie było żadne złamanie prawa. (…) Narkotyki? Skąd mam wiedzieć, co tam było? Tam była awantura między tą osobą a właścicielami mieszkania, która dotyczyła zaległości czynszowych

— tłumaczył.

Durczok zapowiedział pozwy wobec blogera MatkaKurka i samego „Wprost”.

Dzisiaj myślę o tym, jak przeżyć do jutra. Jestem zdemolowanym psychicznie facetem, który trzyma się tylko dlatego, że ma wsparcie żony, z którą się rozstał. Bardzo bym chciał jeszcze poprowadzić „Fakty”…

— zakończył.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Zybertowicz: „Oto establishment III RP – świat wzajemnych przytrzymań, haków, przemilczeń”. Ale czasem mamy wgląd w tę matnię

wwr, tokfm.pl

———————————————————————————————————————

Prawda o mediach w bestsellerowej książce:„Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.

Pozycja dostępna wSklepiku.pl. Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych