Przy okazji Andrzej Stasiuk błysnął wiedzą historyczną, autorytatywnie stwierdzając, iż „przecież wiadomo, że Niemcy nawet nie podejmą dyskusji na ten temat [reparacji]. To by było absurdalne. Mało pieniędzy dostaliśmy po wojnie? Cała zachodnia Polska jest w prezencie od Niemców via Ruscy, czy to mało jest?”. Nastoletni autor ściągi nie wiedział, a prof. dr hab. Stasiuk przeoczył, że zachodnia Polska nie byłą „w prezencie”, tylko jako niepełna rekompensata za polskie tereny wschodnie zagrabione przez Rosję Sowiecką. Ale nawet jeśli coś przeoczył, to jest gigantem w oceanie miernoty, która dorwała się do władzy albo tę władze popiera. To po prostu jakaś bezrozumna czerń: „Pielęgnują najniższe instynkty. Mówią: trzeba zabrać tym, co mają, i rozdać tym, którzy mają za mało, i tym, którzy zawsze będą chcieli więcej. (…) Bo 40 proc. nie rozumie na przykład języka, którym się do nich przemawia. Odbiera jedynie literalną treść: na przykład taką, że prezydent Duda jest wybitną osobistością. Albo że prezes walczy o prawdę. Nie wyczuwa stylu, nie wyczuwa fałszu, nie odbiera negatywnych emocji narratora. To jest tak jak z odbiorem literatury przez niezbyt przygotowanych. Czytają czasowniki i rzeczowniki, podmioty i orzeczenia”.
Jest oczywiste, że prozy Stasiuka, która z takiego „Finneganów trenu” Jamesa Joyce’a czyni czytankę dla małych tłumoków, nikt tak do końca nie zrozumie, gdyż jest po prostu genialna. Ale pal sześć genialną prozę Stasiuka, miernoty popierające PiS po prostu nic nie rozumieją i nie ma szans, żeby kiedykolwiek zrozumiały. Co innego ci, do których Stasiuk zalicza siebie. Oni rozumieją wszystko, a nawet więcej. I są wśród nich Obywatele RP, których prof. dr hab. Andrzej Stasiuk popiera: „Obywatele RP mi się podobają, bo otwarcie mówią ‘nie’ ludziom, którzy próbują zawłaszczyć, zrabować nam kraj. Ludziom, którzy wypisują certyfikaty polskości”. I tu znowu rysuje się ogromna szansa dla badań „tych, którzy mówią nie”. Jakże mogą być one głębokie. W przeciwieństwie do żenującej płycizny tych, którzy wydają „bełkotliwe, skrzekliwe postękiwania w beznadziejnej polszczyźnie o jakimś ZOMO i gorszym sorcie”. Prof. Stasiuk, jak na obiektywnego badacza przystało, przedmiotowi swoich badań „trochę współczuje”, bo „przecież oni dobrze wiedzą, że są trochę brzydsi, trochę głupsi, trochę mniej utalentowani, trochę słabiej mówią po polsku. Niby są przy tej władzy, ale jakby nie byli. Niby dużo mogą, ale najważniejszym ich zmartwieniem są podśmichujki, które czyni sobie z nich elektorat negatywny. Tęsknią do jakiegoś prestiżu, autorytetu, a tu ni chu-chu”. No po prostu głupkowata czerń i jakieś ordynarne chamstwo, które mogłoby takim tuzom intelektu jak prof. dr hab. Andrzej Stasiuk buty czyścić albo grzbiet podstawiać, żeby po nim wskoczył na konia, gdyby akurat miał ochotę na jazdę wierzchem.
Najgorsze jest to, że te miernoty, które tak brzydzą prof. Stasiuka, „chcą sobie stworzyć alternatywny świat, alternatywną rzeczywistość literacką, artystyczną, bo to jest jedyna szansa, żeby istnieli. Ale mają poczucie, że to jest skłamane, dlatego są agresywni, dlatego kłamią w żywe oczy. Wiedzą, że tego się nie da zrobić po prostu. Kłania się Mozart i Salieri”. Takiego zbytku łaski bym się po Andrzeju Stasiuku nie spodziewał, bo Antonio Salieri, to był jednak w muzyce końca XVIII i początków XIX wieku ktoś bardzo znaczący, choćby jako mistrz i nauczyciel Beethovena, Liszta czy Schuberta. A jest ważny także od trzech dekad, bo jego twórczość został na nowo odkryta. Ale podejrzewam, że wiedza prof. Stasiuka o Salierim pochodzi z filmu Milosza Formana „Amadeusz”, opartego na sztuce Petera Shaffera, gdzie „mierność” Salieriego była potrzebna dla zbudowania dramaturgii. A to i tak coś wyjątkowego, bo „Amadeusz” był przynajmniej dobrym filmem, opartym na dobrej sztuce. W innych wypadkach prof. Stasiukowi wystarcza ściąga piątoklasisty z politgramoty gazety Michnika. Zaiste wielkich mamy twórców i inteligentów po stronie obozu postępu. I tak się oni brzydzą polityką oraz nią nie interesują, że mają na jej punkcie obsesję. Szkoda, że w wersji piątoklasisty. Ale to zapewne wynika z przewrotności mistrza pióra. No bo kto uwierzy, że prof. Stasiuk naprawdę mało rozumie, a zgoła nic?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przy okazji Andrzej Stasiuk błysnął wiedzą historyczną, autorytatywnie stwierdzając, iż „przecież wiadomo, że Niemcy nawet nie podejmą dyskusji na ten temat [reparacji]. To by było absurdalne. Mało pieniędzy dostaliśmy po wojnie? Cała zachodnia Polska jest w prezencie od Niemców via Ruscy, czy to mało jest?”. Nastoletni autor ściągi nie wiedział, a prof. dr hab. Stasiuk przeoczył, że zachodnia Polska nie byłą „w prezencie”, tylko jako niepełna rekompensata za polskie tereny wschodnie zagrabione przez Rosję Sowiecką. Ale nawet jeśli coś przeoczył, to jest gigantem w oceanie miernoty, która dorwała się do władzy albo tę władze popiera. To po prostu jakaś bezrozumna czerń: „Pielęgnują najniższe instynkty. Mówią: trzeba zabrać tym, co mają, i rozdać tym, którzy mają za mało, i tym, którzy zawsze będą chcieli więcej. (…) Bo 40 proc. nie rozumie na przykład języka, którym się do nich przemawia. Odbiera jedynie literalną treść: na przykład taką, że prezydent Duda jest wybitną osobistością. Albo że prezes walczy o prawdę. Nie wyczuwa stylu, nie wyczuwa fałszu, nie odbiera negatywnych emocji narratora. To jest tak jak z odbiorem literatury przez niezbyt przygotowanych. Czytają czasowniki i rzeczowniki, podmioty i orzeczenia”.
Jest oczywiste, że prozy Stasiuka, która z takiego „Finneganów trenu” Jamesa Joyce’a czyni czytankę dla małych tłumoków, nikt tak do końca nie zrozumie, gdyż jest po prostu genialna. Ale pal sześć genialną prozę Stasiuka, miernoty popierające PiS po prostu nic nie rozumieją i nie ma szans, żeby kiedykolwiek zrozumiały. Co innego ci, do których Stasiuk zalicza siebie. Oni rozumieją wszystko, a nawet więcej. I są wśród nich Obywatele RP, których prof. dr hab. Andrzej Stasiuk popiera: „Obywatele RP mi się podobają, bo otwarcie mówią ‘nie’ ludziom, którzy próbują zawłaszczyć, zrabować nam kraj. Ludziom, którzy wypisują certyfikaty polskości”. I tu znowu rysuje się ogromna szansa dla badań „tych, którzy mówią nie”. Jakże mogą być one głębokie. W przeciwieństwie do żenującej płycizny tych, którzy wydają „bełkotliwe, skrzekliwe postękiwania w beznadziejnej polszczyźnie o jakimś ZOMO i gorszym sorcie”. Prof. Stasiuk, jak na obiektywnego badacza przystało, przedmiotowi swoich badań „trochę współczuje”, bo „przecież oni dobrze wiedzą, że są trochę brzydsi, trochę głupsi, trochę mniej utalentowani, trochę słabiej mówią po polsku. Niby są przy tej władzy, ale jakby nie byli. Niby dużo mogą, ale najważniejszym ich zmartwieniem są podśmichujki, które czyni sobie z nich elektorat negatywny. Tęsknią do jakiegoś prestiżu, autorytetu, a tu ni chu-chu”. No po prostu głupkowata czerń i jakieś ordynarne chamstwo, które mogłoby takim tuzom intelektu jak prof. dr hab. Andrzej Stasiuk buty czyścić albo grzbiet podstawiać, żeby po nim wskoczył na konia, gdyby akurat miał ochotę na jazdę wierzchem.
Najgorsze jest to, że te miernoty, które tak brzydzą prof. Stasiuka, „chcą sobie stworzyć alternatywny świat, alternatywną rzeczywistość literacką, artystyczną, bo to jest jedyna szansa, żeby istnieli. Ale mają poczucie, że to jest skłamane, dlatego są agresywni, dlatego kłamią w żywe oczy. Wiedzą, że tego się nie da zrobić po prostu. Kłania się Mozart i Salieri”. Takiego zbytku łaski bym się po Andrzeju Stasiuku nie spodziewał, bo Antonio Salieri, to był jednak w muzyce końca XVIII i początków XIX wieku ktoś bardzo znaczący, choćby jako mistrz i nauczyciel Beethovena, Liszta czy Schuberta. A jest ważny także od trzech dekad, bo jego twórczość został na nowo odkryta. Ale podejrzewam, że wiedza prof. Stasiuka o Salierim pochodzi z filmu Milosza Formana „Amadeusz”, opartego na sztuce Petera Shaffera, gdzie „mierność” Salieriego była potrzebna dla zbudowania dramaturgii. A to i tak coś wyjątkowego, bo „Amadeusz” był przynajmniej dobrym filmem, opartym na dobrej sztuce. W innych wypadkach prof. Stasiukowi wystarcza ściąga piątoklasisty z politgramoty gazety Michnika. Zaiste wielkich mamy twórców i inteligentów po stronie obozu postępu. I tak się oni brzydzą polityką oraz nią nie interesują, że mają na jej punkcie obsesję. Szkoda, że w wersji piątoklasisty. Ale to zapewne wynika z przewrotności mistrza pióra. No bo kto uwierzy, że prof. Stasiuk naprawdę mało rozumie, a zgoła nic?
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/364462-pisarz-stasiuk-dolaczyl-do-elity-obozu-postepu-i-z-wiedza-piatoklasisty-schlastal-miernote-stojaca-za-pis?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.