Na portalu wPolityce pisze pan o sprawach bieżących, polityce. Skąd to zainteresowanie sztuką współczesną?
Zanim w obszarze zainteresowań pojawiło się pisanie o polityce, zajmowałem się głównie pisaniem o sztuce i malarstwem. Sztuka współczesna, jej najbardziej wpływowa część to także polityka, może przede wszystkim polityka i ideologia, nad czym ubolewam. Impulsem do krytycznego namysłu nad sztuką współczesną było pojawienie się na początku lat dziewięćdziesiątych tzw. nurtu sztuki krytycznej, która była forpocztą lewackiej ideologii. W książce znajduje się sporo tekstów jeszcze lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku analizujących to zjawisko, wobec którego odczuwałem od razu dużą niechęć. A zainteresowanie polityką, mechanizmami sprawowania władzy narodziło się w moim przypadku w wyniku tragedii 10 kwietnia. Z wykształcenia jestem polonistą i historykiem, zatem intelektualnie byłem przygotowany do pisania także publicystyki politycznej, choć bliższa jest mi raczej meta-polityka. Ponadto od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku byłem członkiem Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość i Solidarności Walczącej. Na początku lat dziewięćdziesiątych ta aktywność wygasła. 10 kwietnia był wstrząsem, który podważył przekonanie, że demokracja w Polsce jest budowana, że to proces po komunizmie bardzo trudny, ale generalnie kierunek jest dobry. Instynkt polityczny obudził się znowu, co nie był czymś wyjątkowym. Wielu moich przyjaciół i znajomych przeżyło coś podobnego.
Dlaczego nie pokochał pan sztuki krytycznej?
Trudno pokochać coś, co z zasady nie ma formy a jest napędzane przez krytyczne myślenie, którego celem jest dekonstrukcja wszystkiego co ma formę właśnie. Zastosowanie w sztuce krytycznego myślenia prowadzi do nihilizmu. Post-marksizm w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku zainfekował kulturę wirusem krytycyzmu, negacji tradycji, impulsem quasi-rewolucyjnym. To z czym mamy do czynienia do dzisiaj, zawarte było już w nazwie. Bo co oznacza „kontrkultura”? Buntujemy się przeciwko kulturze. Z takiej aury wyłoniły się „dzieła” obrazoburcze atakujące chrześcijaństwo, kulturę z niego wyrosłą, bo kultura bez aktywnego tła jaki stanowi religia albo metafizyka, karleje. Najbardziej przygnębiające w tym procesie niszczenia było to, że destruktorzy, wrócę do tego wątku jeszcze raz, korzystali z ochrony prawnej jaki gwarantowała im liberalna demokracja, którą zwalczali bo było w niej ponoć za mało demokracji. Niszcząc to, co z takim trudem było formowane przez wieki, nie ponosili konsekwencji swych działań, a uchodzili dodatkowo za „szlachetnych” buntowników. Taki fałsz też przenika środowiska sztuki nowoczesnej.
Świat sztuki współczesnej to wielkie pieniądze?
Tak. Dlatego kusi i przyciąga zwłaszcza, że kariera nie zależy od ciężkiej pracy tylko od przypadku, od pomysłu na „dzieło”, często idiotycznego, paranoicznego, ale mającego to „coś”. Nie wiadomo co znaczy to „coś” ale jest to bez znaczenia w tym przemyśle „kreatywnych intuicji”. Ten świat dzisiaj jest podczepiony pod spekulacyjny kapitał albo kapitalizm kasyna. Dzieło to sprawa drugorzędna. Ciekawy jest natomiast mechanizm tworzenia kapitału w obrębie pola sztuki, w tym także bańki spekulacyjnej. Do 2008 roku coś trzeba było zrobić z nadmiarem pieniędzy. Dzieło sztuki nie ma górnej granicy jeśli chodzi o wycenę jego wartości. Stąd krowa w formalinie wystawiana w Tate Gallery, może kosztować miliony. Ta biznesowa gra toczona za pomocą obiektów „sztuki”, jest bardziej interesująca jako sztuka, niż obiekty które są przedmiotem gry. Artystami nie są już zasadniczo artyści, tylko macherzy, którzy obsługują ten mechanizm. To są prawdziwi artyści!
Wiadomo, że takie operacje wymagają nieograniczonej wręcz wolności. Można zatem się domyślać, skąd ta przeczulica na punkcie wolności w tych środowiskach. Świat polskiej nowoczesnej sztuki to peryferie tego świata, ale zachowania i mody są kopiowane. Chcą być bardziej papiescy niż papież. To jest właśnie prowincjonalizm. Ja nazywam to stylem międzynarodowym. A polskiego zasobu kulturowego nie sposób przekuć na dzieło, aby pasowało do reguł tego świata narcystycznej kosmopolitycznej zblazowane amoralnej liberalnej elity. Więc Matejką albo Malczewskim można pogardzać jako czymś z głębokiego ciemnego polskiego średniowiecza. W tym momencie ja tego nie oceniam tylko opisuje.
Ten świat sztuki jest bardzo zaangażowany politycznie w walkę z faszyzmem?
Oczywiście. Faszyzm co prawda skończył się w 1945 roku jak zauważają rozsądni znawcy historii ale cóż z tego? To co teraz mamy w Polsce to coś podobnego. Reguły demokratyczne są przestrzegane a mimo to trwa wolnościowa histeria. I nie przypadkowo świat sztuki nowoczesnej bywa najgłośniejszy w tej histerii. Środowiska lewackie tę wojną w Europie Zachodniej niestety wygrały. W Polsce walka się toczy. Świat artystyczny jest podzielony. To skłania do optymizmu.
Rozmawiał prof. Wiesław Ratajczak
Maciej Mazurek: „O sztuce. Krytyka. Teoria. Rozmowy”, str. 427, Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2017
Patronat: portal wPolityce, TVP Kultura, Tygodnik Do Rzeczy, Teologia Polityczna, Topos, Arteon,
-
„Teatr i Film Trzeciej Rzeszy w Systemie Hitlerowskiej Propagandy” - Bogusław Drewniak. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na portalu wPolityce pisze pan o sprawach bieżących, polityce. Skąd to zainteresowanie sztuką współczesną?
Zanim w obszarze zainteresowań pojawiło się pisanie o polityce, zajmowałem się głównie pisaniem o sztuce i malarstwem. Sztuka współczesna, jej najbardziej wpływowa część to także polityka, może przede wszystkim polityka i ideologia, nad czym ubolewam. Impulsem do krytycznego namysłu nad sztuką współczesną było pojawienie się na początku lat dziewięćdziesiątych tzw. nurtu sztuki krytycznej, która była forpocztą lewackiej ideologii. W książce znajduje się sporo tekstów jeszcze lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku analizujących to zjawisko, wobec którego odczuwałem od razu dużą niechęć. A zainteresowanie polityką, mechanizmami sprawowania władzy narodziło się w moim przypadku w wyniku tragedii 10 kwietnia. Z wykształcenia jestem polonistą i historykiem, zatem intelektualnie byłem przygotowany do pisania także publicystyki politycznej, choć bliższa jest mi raczej meta-polityka. Ponadto od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku byłem członkiem Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość i Solidarności Walczącej. Na początku lat dziewięćdziesiątych ta aktywność wygasła. 10 kwietnia był wstrząsem, który podważył przekonanie, że demokracja w Polsce jest budowana, że to proces po komunizmie bardzo trudny, ale generalnie kierunek jest dobry. Instynkt polityczny obudził się znowu, co nie był czymś wyjątkowym. Wielu moich przyjaciół i znajomych przeżyło coś podobnego.
Dlaczego nie pokochał pan sztuki krytycznej?
Trudno pokochać coś, co z zasady nie ma formy a jest napędzane przez krytyczne myślenie, którego celem jest dekonstrukcja wszystkiego co ma formę właśnie. Zastosowanie w sztuce krytycznego myślenia prowadzi do nihilizmu. Post-marksizm w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku zainfekował kulturę wirusem krytycyzmu, negacji tradycji, impulsem quasi-rewolucyjnym. To z czym mamy do czynienia do dzisiaj, zawarte było już w nazwie. Bo co oznacza „kontrkultura”? Buntujemy się przeciwko kulturze. Z takiej aury wyłoniły się „dzieła” obrazoburcze atakujące chrześcijaństwo, kulturę z niego wyrosłą, bo kultura bez aktywnego tła jaki stanowi religia albo metafizyka, karleje. Najbardziej przygnębiające w tym procesie niszczenia było to, że destruktorzy, wrócę do tego wątku jeszcze raz, korzystali z ochrony prawnej jaki gwarantowała im liberalna demokracja, którą zwalczali bo było w niej ponoć za mało demokracji. Niszcząc to, co z takim trudem było formowane przez wieki, nie ponosili konsekwencji swych działań, a uchodzili dodatkowo za „szlachetnych” buntowników. Taki fałsz też przenika środowiska sztuki nowoczesnej.
Świat sztuki współczesnej to wielkie pieniądze?
Tak. Dlatego kusi i przyciąga zwłaszcza, że kariera nie zależy od ciężkiej pracy tylko od przypadku, od pomysłu na „dzieło”, często idiotycznego, paranoicznego, ale mającego to „coś”. Nie wiadomo co znaczy to „coś” ale jest to bez znaczenia w tym przemyśle „kreatywnych intuicji”. Ten świat dzisiaj jest podczepiony pod spekulacyjny kapitał albo kapitalizm kasyna. Dzieło to sprawa drugorzędna. Ciekawy jest natomiast mechanizm tworzenia kapitału w obrębie pola sztuki, w tym także bańki spekulacyjnej. Do 2008 roku coś trzeba było zrobić z nadmiarem pieniędzy. Dzieło sztuki nie ma górnej granicy jeśli chodzi o wycenę jego wartości. Stąd krowa w formalinie wystawiana w Tate Gallery, może kosztować miliony. Ta biznesowa gra toczona za pomocą obiektów „sztuki”, jest bardziej interesująca jako sztuka, niż obiekty które są przedmiotem gry. Artystami nie są już zasadniczo artyści, tylko macherzy, którzy obsługują ten mechanizm. To są prawdziwi artyści!
Wiadomo, że takie operacje wymagają nieograniczonej wręcz wolności. Można zatem się domyślać, skąd ta przeczulica na punkcie wolności w tych środowiskach. Świat polskiej nowoczesnej sztuki to peryferie tego świata, ale zachowania i mody są kopiowane. Chcą być bardziej papiescy niż papież. To jest właśnie prowincjonalizm. Ja nazywam to stylem międzynarodowym. A polskiego zasobu kulturowego nie sposób przekuć na dzieło, aby pasowało do reguł tego świata narcystycznej kosmopolitycznej zblazowane amoralnej liberalnej elity. Więc Matejką albo Malczewskim można pogardzać jako czymś z głębokiego ciemnego polskiego średniowiecza. W tym momencie ja tego nie oceniam tylko opisuje.
Ten świat sztuki jest bardzo zaangażowany politycznie w walkę z faszyzmem?
Oczywiście. Faszyzm co prawda skończył się w 1945 roku jak zauważają rozsądni znawcy historii ale cóż z tego? To co teraz mamy w Polsce to coś podobnego. Reguły demokratyczne są przestrzegane a mimo to trwa wolnościowa histeria. I nie przypadkowo świat sztuki nowoczesnej bywa najgłośniejszy w tej histerii. Środowiska lewackie tę wojną w Europie Zachodniej niestety wygrały. W Polsce walka się toczy. Świat artystyczny jest podzielony. To skłania do optymizmu.
Rozmawiał prof. Wiesław Ratajczak
Maciej Mazurek: „O sztuce. Krytyka. Teoria. Rozmowy”, str. 427, Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2017
Patronat: portal wPolityce, TVP Kultura, Tygodnik Do Rzeczy, Teologia Polityczna, Topos, Arteon,
-
„Teatr i Film Trzeciej Rzeszy w Systemie Hitlerowskiej Propagandy” - Bogusław Drewniak. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/333036-maciej-mazurek-o-wspolczesnej-sztuce-to-ze-cos-sie-wydarza-na-scenie-teatralnej-nie-oznacza-ze-mamy-do-czynienia-ze-sztuka-wywiad?strona=2