„Klątwa” w warszawskim Teatrze Powszechnym czy zapowiedzi tego, przeciwko czemu organizowane będą manifestacje kobiet 8 marca 2017 r. to nie przypadek. Im mniejsze szanse szybkiego odzyskania władzy przez opcje liberalno-lewicowo-libertyńskie, tym więcej akcji na rzecz postępowej inżynierii społecznej. Wychowanie nowego człowieka przebiegało po 1989 r. równolegle z przemianami ustrojowymi. Oczywiście nie chodziło o całkiem nowego człowieka, bo postępowa inżynieria społeczna III RP w dużym stopniu nawiązuje do modelu znanego z PRL, tylko nie odwołuje się do komunizmu, choć coraz częściej do socjalizmu. Tym, co łączy Komitet Obrony Demokracji z feministkami czy „postępowymi kobietami”, z tzw. ekologami, z anarchistami, z lewicą spod znaku Partii Razem i Twojego Ruchu, a wreszcie z dużą częścią Nowoczesnej i całkiem sporym fragmentem Platformy Obywatelskiej to postępowa inżynieria społeczna i idea tworzenia nowego człowieka. Częścią tych przedsięwzięć od początku swego istnienia jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. A ważną częścią zawsze byli celebryci oraz środowiska artystyczne. Nie jest przypadkiem, że tylu aktorów i generalnie ludzi sztuki wygłasza postępowe manifesty oraz uczestniczy w postępowych performance’ach i happeningach.
„Klątwa” dlatego jest bardzo ważnym projektem postępowej inżynierii społecznej, że forma teatralna umożliwia powiedzenie i pokazanie znacznie więcej niż podczas zwykłej ulicznej manifestacji. Jak się okazuje, umożliwia nawet totalną jazdę „po bandzie”, a nawet permanentne wypadanie poza bandę. W teatrze zawsze można się odwołać do konwencji, cytatu, zapośredniczenia, gry, metafory itp., co jest ważne z punktu widzenia odpowiedzialności karnej. Poza domeną sztuki, różne akty postępowej dydaktyki i agitacji, będące w istocie pokazami barbarzyństwa oraz nietolerancji, mogą być ścigane na podstawie konkretnych zapisów kodeksu karnego. Z jakim skutkiem, to inna sprawa, ale jednak taka możliwość istnieje. W wypadku teatralnego przedstawienia, wystawy, koncertu czy innego scenicznego wystąpienia wszystko się komplikuje, bo można się odwołać do prowokacji artystycznej i generalnie konwencji sztuki. To nie jest zresztą jednoznacznie negatywne, bowiem w systemach totalitarnych sztuka była często jedyną enklawą jako takiej wolności i oporu.
Uczynienie z teatru bastionu walki z konserwatywną władzą jest powszechne, także, a może przede wszystkim poza Polską. Jednak w Polsce przybiera wyjątkowo kuriozalne i ekstremalne formy, co wynika przede wszystkim z kompleksu prowincji trawiącego polskie lewicowe elity. Ten kompleks sprawia, że niemal wszystko w ich wydaniu jest przesadzone, „przedobrzone”, a nawet doprowadzone do skrajności i absurdu. Stąd takie upodobanie w Polsce do skatologii, seksu oraz różnych form wojny z religią, a właściwie z Kościołem katolickim. Ma być głośno, ekstremalnie i radykalnie, żeby ktoś to zauważył. Najczęściej jest też skrajnie głupio i tandetnie, bowiem skowyt nigdy nie sprzyja sztuce, czyniąc z niej karykaturę bądź drętwą polityczną agitkę.
„Klątwa”, podobnie jak inne manifestacje postępowej sztuki w służbie progresywnej inżynierii społecznej, jest ważną formą walki o nowego człowieka, jednak to tylko margines. Głośny margines, bo sztuka, nie tylko ta tandetna i ślepo zaangażowana ideologicznie, żyje głównie z rozgłosu. Także poza sceną czy galerią, o czym najlepiej świadczy aktywność artystów celebrytów w rodzaju Magdaleny Cieleckiej, Mai Ostaszewskiej czy Nergala (Adama Darskiego), a od jakiegoś czasu nawet takich postaci świata sceny i filmu jak Krystyna Janda, Jerzy Stuhr, Maja Komorowska czy Daniel Olbrychski. W wypadku polskich celebrytów i ludzi sztuki chodzi zresztą o ewidentne małpowanie postępowych artystów z Zachodu, szczególnie z Hollywood. Ma to zapewne służyć pokazaniu ważności i światowości tych polskich naśladowców, choć często jest po prostu śmieszne. Jak każde nieudolne czy tylko zbyt napuszone i gorliwe naśladownictwo. Artyści i celebryci są jednak tylko mięsem armatnim znacznie większego przedsięwzięcia: stworzenia nowego człowieka. Tyle tylko, że ten nowy człowiek ma być właściwie kimś, komu z rozumu (o ile go posiada) i sumienia (o ile je ma) wytarto, wydrapano bądź wymazano cały „klasyczny” świat wartości, zasad, wzorów, tradycji i dziedzictwa. W zamian ma być tylko elastyczny, tolerancyjny, totalnie zrelatywizowany i powierzchowny. Żeby wchłaniać każdy nowy projekt i publicznie bronić go jako cywilizacyjnego osiągnięcia. Realizowany m.in. w Polsce model nowego człowieka jest nawet bardziej przygnębiający niż obraz proli w „Roku 1984” George’a Orwella czy obraz Elojów w „Wehikule czasu” Herberta George’a Wellsa. Ale taki nowy człowiek jest wymarzonym celem wszelkich postępowych totalitarystów, bo nie trzeba używać przymusu, żeby robił to, czego chcą. On będzie zaangażowany, a na dodatek szczęśliwy. I kiedy obserwuje się różnych celebrytów i artystów w Polsce, można odnieść wrażenie, że są takimi właśnie zaangażowanymi i szczęśliwymi automatami używanymi do wdrażania postępu.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Klątwa” w warszawskim Teatrze Powszechnym czy zapowiedzi tego, przeciwko czemu organizowane będą manifestacje kobiet 8 marca 2017 r. to nie przypadek. Im mniejsze szanse szybkiego odzyskania władzy przez opcje liberalno-lewicowo-libertyńskie, tym więcej akcji na rzecz postępowej inżynierii społecznej. Wychowanie nowego człowieka przebiegało po 1989 r. równolegle z przemianami ustrojowymi. Oczywiście nie chodziło o całkiem nowego człowieka, bo postępowa inżynieria społeczna III RP w dużym stopniu nawiązuje do modelu znanego z PRL, tylko nie odwołuje się do komunizmu, choć coraz częściej do socjalizmu. Tym, co łączy Komitet Obrony Demokracji z feministkami czy „postępowymi kobietami”, z tzw. ekologami, z anarchistami, z lewicą spod znaku Partii Razem i Twojego Ruchu, a wreszcie z dużą częścią Nowoczesnej i całkiem sporym fragmentem Platformy Obywatelskiej to postępowa inżynieria społeczna i idea tworzenia nowego człowieka. Częścią tych przedsięwzięć od początku swego istnienia jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. A ważną częścią zawsze byli celebryci oraz środowiska artystyczne. Nie jest przypadkiem, że tylu aktorów i generalnie ludzi sztuki wygłasza postępowe manifesty oraz uczestniczy w postępowych performance’ach i happeningach.
„Klątwa” dlatego jest bardzo ważnym projektem postępowej inżynierii społecznej, że forma teatralna umożliwia powiedzenie i pokazanie znacznie więcej niż podczas zwykłej ulicznej manifestacji. Jak się okazuje, umożliwia nawet totalną jazdę „po bandzie”, a nawet permanentne wypadanie poza bandę. W teatrze zawsze można się odwołać do konwencji, cytatu, zapośredniczenia, gry, metafory itp., co jest ważne z punktu widzenia odpowiedzialności karnej. Poza domeną sztuki, różne akty postępowej dydaktyki i agitacji, będące w istocie pokazami barbarzyństwa oraz nietolerancji, mogą być ścigane na podstawie konkretnych zapisów kodeksu karnego. Z jakim skutkiem, to inna sprawa, ale jednak taka możliwość istnieje. W wypadku teatralnego przedstawienia, wystawy, koncertu czy innego scenicznego wystąpienia wszystko się komplikuje, bo można się odwołać do prowokacji artystycznej i generalnie konwencji sztuki. To nie jest zresztą jednoznacznie negatywne, bowiem w systemach totalitarnych sztuka była często jedyną enklawą jako takiej wolności i oporu.
Uczynienie z teatru bastionu walki z konserwatywną władzą jest powszechne, także, a może przede wszystkim poza Polską. Jednak w Polsce przybiera wyjątkowo kuriozalne i ekstremalne formy, co wynika przede wszystkim z kompleksu prowincji trawiącego polskie lewicowe elity. Ten kompleks sprawia, że niemal wszystko w ich wydaniu jest przesadzone, „przedobrzone”, a nawet doprowadzone do skrajności i absurdu. Stąd takie upodobanie w Polsce do skatologii, seksu oraz różnych form wojny z religią, a właściwie z Kościołem katolickim. Ma być głośno, ekstremalnie i radykalnie, żeby ktoś to zauważył. Najczęściej jest też skrajnie głupio i tandetnie, bowiem skowyt nigdy nie sprzyja sztuce, czyniąc z niej karykaturę bądź drętwą polityczną agitkę.
„Klątwa”, podobnie jak inne manifestacje postępowej sztuki w służbie progresywnej inżynierii społecznej, jest ważną formą walki o nowego człowieka, jednak to tylko margines. Głośny margines, bo sztuka, nie tylko ta tandetna i ślepo zaangażowana ideologicznie, żyje głównie z rozgłosu. Także poza sceną czy galerią, o czym najlepiej świadczy aktywność artystów celebrytów w rodzaju Magdaleny Cieleckiej, Mai Ostaszewskiej czy Nergala (Adama Darskiego), a od jakiegoś czasu nawet takich postaci świata sceny i filmu jak Krystyna Janda, Jerzy Stuhr, Maja Komorowska czy Daniel Olbrychski. W wypadku polskich celebrytów i ludzi sztuki chodzi zresztą o ewidentne małpowanie postępowych artystów z Zachodu, szczególnie z Hollywood. Ma to zapewne służyć pokazaniu ważności i światowości tych polskich naśladowców, choć często jest po prostu śmieszne. Jak każde nieudolne czy tylko zbyt napuszone i gorliwe naśladownictwo. Artyści i celebryci są jednak tylko mięsem armatnim znacznie większego przedsięwzięcia: stworzenia nowego człowieka. Tyle tylko, że ten nowy człowiek ma być właściwie kimś, komu z rozumu (o ile go posiada) i sumienia (o ile je ma) wytarto, wydrapano bądź wymazano cały „klasyczny” świat wartości, zasad, wzorów, tradycji i dziedzictwa. W zamian ma być tylko elastyczny, tolerancyjny, totalnie zrelatywizowany i powierzchowny. Żeby wchłaniać każdy nowy projekt i publicznie bronić go jako cywilizacyjnego osiągnięcia. Realizowany m.in. w Polsce model nowego człowieka jest nawet bardziej przygnębiający niż obraz proli w „Roku 1984” George’a Orwella czy obraz Elojów w „Wehikule czasu” Herberta George’a Wellsa. Ale taki nowy człowiek jest wymarzonym celem wszelkich postępowych totalitarystów, bo nie trzeba używać przymusu, żeby robił to, czego chcą. On będzie zaangażowany, a na dodatek szczęśliwy. I kiedy obserwuje się różnych celebrytów i artystów w Polsce, można odnieść wrażenie, że są takimi właśnie zaangażowanymi i szczęśliwymi automatami używanymi do wdrażania postępu.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/329073-klatwa-to-przedsmak-tego-do-czego-uzytecznych-idiotow-moze-wykorzystac-soros-albo-ideolog-putina-dugin