Najważniejsza, wręcz magiczna chwila wydarzyła się jednak, gdy na scenie pojawił się Wernyhora. Oto wspierając się na lasce wszedł wracający do zdrowia po rozległym wylewie Krzysztof Globisz. I zagrał najważniejszą postać Dramatu… niemal bez słów. Cały dialog z Gospodarzem okrojony został do monologu Gospodarza, który - jak wiadomo – odbiera pod Wernyhory rozkazy Narodowego Powstania. Tym razem Gospodarz się ich tylko domyślał, jakby wyczytywał je ze wzroku milczącego Wernyhory. A Wernyhora nie mówił, bo Krzysztof Globisz nadal jest częściowo sparaliżowany i mówić nie może. Zdołał jednak wypowiedzieć jedno słowo „ju-tro”. Widać było, że z wielkim trudem. Myślę, że wszyscy na scenie, na widowni i przed ekranami mieli łzy w oczach. To była naprawdę piorunująca scena. Chory aktor przykuśtykał, by zagrać najważniejszą postać w najważniejszym polskim dramacie, wiedząc, że nie może mówić. I zrobił to!
Patron PWST Ludwik Solski najbardziej znany był ze swej epizodycznej roli Starego Wiarusa w „Warszawiance” tegoż samego Wyspiańskiego. Roli całkowicie niemej. Stary Wiarus przybywa do salonu z pola bitwy i walczy ze swą słabością, by przekazać generałowi Chłopickiemu wiadomość, zakrwawioną wstążkę. Wczorajsze wydarzenie na scenie PWST nawiązało do słynnej roli swego patrona, ale ją przewyższyło. Bo Aktor jest niemy naprawdę i naprawdę walczył, był wypowiedzieć choć słowo do publiczności zamarłej w poczuciu wyjątkowości i piękna tej chwili, która przejdzie do historii teatru.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Najważniejsza, wręcz magiczna chwila wydarzyła się jednak, gdy na scenie pojawił się Wernyhora. Oto wspierając się na lasce wszedł wracający do zdrowia po rozległym wylewie Krzysztof Globisz. I zagrał najważniejszą postać Dramatu… niemal bez słów. Cały dialog z Gospodarzem okrojony został do monologu Gospodarza, który - jak wiadomo – odbiera pod Wernyhory rozkazy Narodowego Powstania. Tym razem Gospodarz się ich tylko domyślał, jakby wyczytywał je ze wzroku milczącego Wernyhory. A Wernyhora nie mówił, bo Krzysztof Globisz nadal jest częściowo sparaliżowany i mówić nie może. Zdołał jednak wypowiedzieć jedno słowo „ju-tro”. Widać było, że z wielkim trudem. Myślę, że wszyscy na scenie, na widowni i przed ekranami mieli łzy w oczach. To była naprawdę piorunująca scena. Chory aktor przykuśtykał, by zagrać najważniejszą postać w najważniejszym polskim dramacie, wiedząc, że nie może mówić. I zrobił to!
Patron PWST Ludwik Solski najbardziej znany był ze swej epizodycznej roli Starego Wiarusa w „Warszawiance” tegoż samego Wyspiańskiego. Roli całkowicie niemej. Stary Wiarus przybywa do salonu z pola bitwy i walczy ze swą słabością, by przekazać generałowi Chłopickiemu wiadomość, zakrwawioną wstążkę. Wczorajsze wydarzenie na scenie PWST nawiązało do słynnej roli swego patrona, ale ją przewyższyło. Bo Aktor jest niemy naprawdę i naprawdę walczył, był wypowiedzieć choć słowo do publiczności zamarłej w poczuciu wyjątkowości i piękna tej chwili, która przejdzie do historii teatru.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/327458-wstrzasajaca-chwila-teatralnej-prawdy-sparalizowany-krzysztof-globisz-zagral-wernyhore?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.