Pani nie ukrywała nigdy swoich poglądów politycznych i Daniel Olbrychski je znał.
Doskonale wiedział jakie mam poglądy. Ale muszę się do czegoś przyznać - potrafię zajątrzyć, bo wyciągam argumenty, które nie są wcale obraźliwe, a jednak ludzi urażają. Urażają, bo dotykają ludzi tkwiących w paranoi, która jest tamtej politycznej stronie. Opozycja jest nieautentyczna, ich poglądy, ich bunt - to wszystko jest nieautentyczne. KOD to jest jakaś paranoja, stek banałów, chwilami to przypomina amok podkreślany hałasem. Ten ruch nigdy nie wygra, bo w tym nie ma prawdy. Takie działania mają jednak niestety potężnych promotorów. Ja spokojnie to przedstawiam, argumentuję i to tak denerwuje. W tym wszystkim chodzi o to, żeby nasz świat zmienił się w jakąś federację, globalną wioskę, którą będzie łatwiej rządzić. Wielu ludzi, którzy chodzą w marszach KOD wcale nie chce żeby Polska była demokratyczna, oni chcą żeby Polska była uniwersalistyczna i taka jak wszyscy. Działacze ci, prowadzą w pewnym sensie, sowiecką politykę. Polega to na tym, żeby odwrócić świat wartości i pojęć. To, że na marszach KOD chodzi się z biało-czerwonym sztandarem nie jest przypadkowe. Oni ten symbol chcą odebrać nam, którzy chodzimy tak w marszach smoleńskich i przy kilku innych niepodległościowych świętach. Co ważne, to nie jest wcale zawłaszczanie flagi, tylko posługiwanie się nią dla swojego celu. Chodzi o wymieszanie wartości i pokazanie, że między nami nie ma żadnych różnic poza jedną, że PiS źle chce dla kraju, a oni dobrze. To sowieckie metody dezinformacji.
Daniel Olbrychski podobno zaatakował Panią za poglądy na temat katastrofy smoleńskiej.
Na temat katastrofy smoleńskiej próbowałam rozmawiać z nim spokojnie. Chciałam mu powiedzieć, dlaczego się myli. On wtedy mówił „i jeszcze pewnie Ci się wydaje… i pewnie wierzysz…”. Wtedy odpowiedziałam: „Daniel, to nie jest kwestia wiary, tylko twojej niewiedzy o pewnych sprawach”. To wyprowadziło go z równowagi. To Daniel jest ze mną skłócony środowiskowo, ja z nim nie.
Czy jeśli Daniel Olbrychski zmieni zdanie, emocje opadną, to wróciłaby Pani do prób z nim?
Ja bym wróciła. Myślę, że najpierw krótka rozmowa i można by było wracać do prób, ale on nie będzie chciał. Uważam, że mimo różnych poglądów można razem pracować i tworzyć. Olbrychski jednak uznał, że sytuacja, jakieś przekonanie o „własnym szlachectwie” nie pozwala mu grać ze mną. To smutne bardzo.
Rozmawiała Agnieszka Ponikiewska
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać bieżący numer tygodnika „wSieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pani nie ukrywała nigdy swoich poglądów politycznych i Daniel Olbrychski je znał.
Doskonale wiedział jakie mam poglądy. Ale muszę się do czegoś przyznać - potrafię zajątrzyć, bo wyciągam argumenty, które nie są wcale obraźliwe, a jednak ludzi urażają. Urażają, bo dotykają ludzi tkwiących w paranoi, która jest tamtej politycznej stronie. Opozycja jest nieautentyczna, ich poglądy, ich bunt - to wszystko jest nieautentyczne. KOD to jest jakaś paranoja, stek banałów, chwilami to przypomina amok podkreślany hałasem. Ten ruch nigdy nie wygra, bo w tym nie ma prawdy. Takie działania mają jednak niestety potężnych promotorów. Ja spokojnie to przedstawiam, argumentuję i to tak denerwuje. W tym wszystkim chodzi o to, żeby nasz świat zmienił się w jakąś federację, globalną wioskę, którą będzie łatwiej rządzić. Wielu ludzi, którzy chodzą w marszach KOD wcale nie chce żeby Polska była demokratyczna, oni chcą żeby Polska była uniwersalistyczna i taka jak wszyscy. Działacze ci, prowadzą w pewnym sensie, sowiecką politykę. Polega to na tym, żeby odwrócić świat wartości i pojęć. To, że na marszach KOD chodzi się z biało-czerwonym sztandarem nie jest przypadkowe. Oni ten symbol chcą odebrać nam, którzy chodzimy tak w marszach smoleńskich i przy kilku innych niepodległościowych świętach. Co ważne, to nie jest wcale zawłaszczanie flagi, tylko posługiwanie się nią dla swojego celu. Chodzi o wymieszanie wartości i pokazanie, że między nami nie ma żadnych różnic poza jedną, że PiS źle chce dla kraju, a oni dobrze. To sowieckie metody dezinformacji.
Daniel Olbrychski podobno zaatakował Panią za poglądy na temat katastrofy smoleńskiej.
Na temat katastrofy smoleńskiej próbowałam rozmawiać z nim spokojnie. Chciałam mu powiedzieć, dlaczego się myli. On wtedy mówił „i jeszcze pewnie Ci się wydaje… i pewnie wierzysz…”. Wtedy odpowiedziałam: „Daniel, to nie jest kwestia wiary, tylko twojej niewiedzy o pewnych sprawach”. To wyprowadziło go z równowagi. To Daniel jest ze mną skłócony środowiskowo, ja z nim nie.
Czy jeśli Daniel Olbrychski zmieni zdanie, emocje opadną, to wróciłaby Pani do prób z nim?
Ja bym wróciła. Myślę, że najpierw krótka rozmowa i można by było wracać do prób, ale on nie będzie chciał. Uważam, że mimo różnych poglądów można razem pracować i tworzyć. Olbrychski jednak uznał, że sytuacja, jakieś przekonanie o „własnym szlachectwie” nie pozwala mu grać ze mną. To smutne bardzo.
Rozmawiała Agnieszka Ponikiewska
Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać bieżący numer tygodnika „wSieci”!
Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/319644-nasz-wywiad-anna-chodakowska-o-sporze-z-danielem-olbrychskim-to-byl-w-pewnym-sensie-jego-atak-na-pis?strona=2