To Daniel Olbrychski wypuścił informację o naszym spięciu do prasy, nawet nie przypuszczałam, że on poda to do publicznej wiadomości. Dla mnie ta informacja nie była tego warta. Daniel uznał jednak inaczej, on czuje się tak bardzo publiczną osobą i niewątpliwie nią jest, że uznał, iż to może być kolejnym akordem w prezentowaniu jego światopoglądu
— tak Anna Chodakowska w rozmowie z portalem wPolityce.pl mówi o opisywanym szeroko przez mediach spięciu z aktorem aktorami i zerwaniu prób do spektaklu w Teatrze Narodowym.
wPolityce.pl: Daniel Olbrychski popiera PO, wspierał Bronisława Komorowskiego, chodzi w marszach KOD i ostatnio coraz ostrzej wypowiada się przeciw rządowi PiS. Nie chce też występować z Panią, bo Pani wspiera obecny rząd.
Anna Chodakowska: Moim zdaniem nasz spór był w pewnym sensie jego atakiem na PiS. Daniel Olbrychski bardzo zaostrza swoje stanowisko, zresztą nie tylko on. Ktoś z moich przyjaciół powiedział mi, że wcale nie chodziło o to, że ja się też trochę uniosłam w czasie naszej rozmowy, bo jestem osobą emocjonalną, ale to był po prostu swojego rodzaju akt polityczny. I dlatego chodziło o to, żeby ta sprawa wypłynęła do mediów. Dobrze wiemy, że nic się nie dzieje bez powodu. To Daniel Olbrychski wypuścił informację o naszym spięciu do prasy, nawet nie przypuszczałam, że on poda to do publicznej wiadomości. Dla mnie ta informacja nie była tego warta. Daniel uznał jednak inaczej, on czuje się tak bardzo publiczną osobą i niewątpliwie nią jest, że stwierdził, iż to może być kolejnym akordem w prezentowaniu jego światopoglądu.
Czy między państwem doszło do jakiegoś ostrzejszego sporu?
Nie było jakiś awantur, tylko jedno poważniejsze spięcie. Jestem w gorącej wodzie kąpana i nie mogłam już wytrzymać tego, co Daniel wygadywał. Nie prowokowałam tych rozmów. Daniel przychodził na próby, zresztą bardzo dobre, jest niezwykle trafną osobą do tej roli i jest doskonały w tym tekście. Historia tego spektaklu jest taka, że to miał być mój jubileusz teatralny, a Janek Englert dał nam nad tym tekstem pracować warunkowo. Umowa była taka, że jeśli on zobaczy próbę i stwierdzi, że to rokuje, jak mówimy w teatrze „żre”, to ustalimy termin premiery. Próby były dość zaawansowane, ale były to tylko próby aktorskie z jakimś zarysem scenografii. Sztuka jest, czeka, tylko teraz nie mamy aktora, który dla tego tekstu byłby optymalny. Będziemy szukać innego. Nie rezygnuję z tego spektaklu. Bardzo chcę, żeby doszło do premiery, szkoda, że bez Daniela. Nie odpuszczę, bardzo i mnie i reżyserowi na tym zależy.
Może polityka za bardzo jednak wchodzi w świat artystów?
Uważam, że aktor ma albo dawać rozrywkę, albo spełniać misję - czyli nosić w swoim umyśle i na swoich plecach rzeczy, które ludzi obchodzą, zmuszają do refleksji, a nawet czasem potrafią na widzów wpłynąć. To są wielkie, ale też prawdziwe słowa. Gdy grałam spektakl o Stachurze, to dostawałam listy ze słowami: „Pani zmieniła moje życie”. To nie jest tak, jak mówią ludzie, że „aktor jest do grania, a dupa do srania”. Ludzie mają różne temperamenty, zdolności, możliwości umysłowe i jeśli komuś nie wystarcza zawód, to ma prawo robić różne inne rzeczy. Najlepiej i najpiękniej, jeśli robi to dla kogoś innego i na przykład wchodzi w politykę. Uważam, że to słuszne. Tak zrobił Ronald Reagan. Gustaw Holoubek był przecież jakiś czas posłem. Słyszałam jedno z jego przemówień, ono było bardzo dobre i mądre, żaden z ówczesnych posłów nie miał w głowie nawet 1/5 tego, co on. Uważam, że aktor ma jednak jakieś posłannictwo. Ale on to musi czuć, a nie odgrywać.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To Daniel Olbrychski wypuścił informację o naszym spięciu do prasy, nawet nie przypuszczałam, że on poda to do publicznej wiadomości. Dla mnie ta informacja nie była tego warta. Daniel uznał jednak inaczej, on czuje się tak bardzo publiczną osobą i niewątpliwie nią jest, że uznał, iż to może być kolejnym akordem w prezentowaniu jego światopoglądu
— tak Anna Chodakowska w rozmowie z portalem wPolityce.pl mówi o opisywanym szeroko przez mediach spięciu z aktorem aktorami i zerwaniu prób do spektaklu w Teatrze Narodowym.
wPolityce.pl: Daniel Olbrychski popiera PO, wspierał Bronisława Komorowskiego, chodzi w marszach KOD i ostatnio coraz ostrzej wypowiada się przeciw rządowi PiS. Nie chce też występować z Panią, bo Pani wspiera obecny rząd.
Anna Chodakowska: Moim zdaniem nasz spór był w pewnym sensie jego atakiem na PiS. Daniel Olbrychski bardzo zaostrza swoje stanowisko, zresztą nie tylko on. Ktoś z moich przyjaciół powiedział mi, że wcale nie chodziło o to, że ja się też trochę uniosłam w czasie naszej rozmowy, bo jestem osobą emocjonalną, ale to był po prostu swojego rodzaju akt polityczny. I dlatego chodziło o to, żeby ta sprawa wypłynęła do mediów. Dobrze wiemy, że nic się nie dzieje bez powodu. To Daniel Olbrychski wypuścił informację o naszym spięciu do prasy, nawet nie przypuszczałam, że on poda to do publicznej wiadomości. Dla mnie ta informacja nie była tego warta. Daniel uznał jednak inaczej, on czuje się tak bardzo publiczną osobą i niewątpliwie nią jest, że stwierdził, iż to może być kolejnym akordem w prezentowaniu jego światopoglądu.
Czy między państwem doszło do jakiegoś ostrzejszego sporu?
Nie było jakiś awantur, tylko jedno poważniejsze spięcie. Jestem w gorącej wodzie kąpana i nie mogłam już wytrzymać tego, co Daniel wygadywał. Nie prowokowałam tych rozmów. Daniel przychodził na próby, zresztą bardzo dobre, jest niezwykle trafną osobą do tej roli i jest doskonały w tym tekście. Historia tego spektaklu jest taka, że to miał być mój jubileusz teatralny, a Janek Englert dał nam nad tym tekstem pracować warunkowo. Umowa była taka, że jeśli on zobaczy próbę i stwierdzi, że to rokuje, jak mówimy w teatrze „żre”, to ustalimy termin premiery. Próby były dość zaawansowane, ale były to tylko próby aktorskie z jakimś zarysem scenografii. Sztuka jest, czeka, tylko teraz nie mamy aktora, który dla tego tekstu byłby optymalny. Będziemy szukać innego. Nie rezygnuję z tego spektaklu. Bardzo chcę, żeby doszło do premiery, szkoda, że bez Daniela. Nie odpuszczę, bardzo i mnie i reżyserowi na tym zależy.
Może polityka za bardzo jednak wchodzi w świat artystów?
Uważam, że aktor ma albo dawać rozrywkę, albo spełniać misję - czyli nosić w swoim umyśle i na swoich plecach rzeczy, które ludzi obchodzą, zmuszają do refleksji, a nawet czasem potrafią na widzów wpłynąć. To są wielkie, ale też prawdziwe słowa. Gdy grałam spektakl o Stachurze, to dostawałam listy ze słowami: „Pani zmieniła moje życie”. To nie jest tak, jak mówią ludzie, że „aktor jest do grania, a dupa do srania”. Ludzie mają różne temperamenty, zdolności, możliwości umysłowe i jeśli komuś nie wystarcza zawód, to ma prawo robić różne inne rzeczy. Najlepiej i najpiękniej, jeśli robi to dla kogoś innego i na przykład wchodzi w politykę. Uważam, że to słuszne. Tak zrobił Ronald Reagan. Gustaw Holoubek był przecież jakiś czas posłem. Słyszałam jedno z jego przemówień, ono było bardzo dobre i mądre, żaden z ówczesnych posłów nie miał w głowie nawet 1/5 tego, co on. Uważam, że aktor ma jednak jakieś posłannictwo. Ale on to musi czuć, a nie odgrywać.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/319644-nasz-wywiad-anna-chodakowska-o-sporze-z-danielem-olbrychskim-to-byl-w-pewnym-sensie-jego-atak-na-pis?strona=1