Klan „kochających inaczej” jest od lat obecny we wrocławskim teatrze. Przypominam sobie tylko jeden potrzebny i całkowicie autentyczny bojkot - bojkot stanu wojennego. Po drugiej stronie z liczących się wtedy aktorów stanęło zaledwie dziesięć osób, którym później powodziło się o wiele lepiej, niż tym, którzy bojkotowali
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl aktorka Katarzyna Łaniewska, komentując rezygnację pięciu aktorów z pracy w Teatrze Polskim we Wrocławiu, domagających się powrotu na stanowisko dyrektora teatru Krzysztofa Mieszkowskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jeszcze aktorzy czy już działacze? Nie chcą grać w Teatrze Polskim, bo nie kieruje nim Krzysztof Mieszkowski
wPolityce.pl: Pięciu aktorów Teatru Polskiego we Wrocławiu złożyło swoje rezygnacje, domagając się powrotu Krzysztofa Mieszkowskiego. To kolejny etap protestu aktorów, którzy nie chcą współpracować z nowym dyrektorem Cezarym Morawskim.
Katarzyna Łaniewska: Aktorzy w Teatrze Polskim we Wrocławiu będą strajkować, cokolwiek by się nie działo. Nowy dyrektor Cezary Morawski jest doświadczonym aktorem, który zagrał w setkach sztuk teatralnych. Uważam, że ma szanse zostać dobrym dyrektorem. Będąc jeszcze w Związku Artystów Scen Polskich przeszedł dwuletni kurs ekonomii, co daje mu pewną wiedzę, potrzebną do pełnienia tej funkcji. Dla aktorów jednak to się nie liczy, dla nich wszystko jest nie tak. Dziwię się, że jeszcze nie mówią, że za całą sytuację odpowiedzialny jest Jarosław Kaczyński. Myślę, że pośród strajkujących aktorów i osób, które się z nimi solidaryzują może być inspirowana i opłacana grupa, mająca na celu wprowadzenie fermentu, co w kulturze jest nadzwyczaj łatwe. Podkreślę, że klan „kochających inaczej” jest od lat obecny we wrocławskim teatrze. Przypominam sobie tylko jeden potrzebny i całkowicie autentyczny bojkot - bojkot stanu wojennego. Po drugiej stronie z liczących się wtedy aktorów stanęło zaledwie dziesięć osób, którym później powodziło się o wiele lepiej, niż tym, którzy bojkotowali.
W Teatrze Polskim aktorzy rezygnują z pracy, nie chcąc pracować, a wielu młodych artystów pozostaje bez pracy i środków do życia.
To niech wyjeżdżają z Wrocławia albo zmienią zawód, jak nie chcą pracować w zawodzie. W stanie wojennym aktorzy podejmowali się wszelkich prac: remontowali, malowali, czy kelnerowali. Jeżeli im się ten zawód nie podoba, to niech go zmienią. Nowy dyrektor ma prawo pracować z dowolnym zespołem, a jeżeli oni chcą nadal wprowadzać ferment, to niech wprowadzają. Zauważmy, że były dyrektor teatru we Wrocławiu Krzysztof Mieszkowski nie spełniał wymagań konkursu, nie został mu odnowiony kontrakt. Poza tym, jeżeli państwo wykłada pieniądze na teatr, to chce mieć na tym stanowisku osobę, z którą dobrze mu się współpracuje. Cezary był wybrany w drodze konkursu, ale w Polsce kwestionuje się wszelkie wybory, również demokratycznie wybranej partii, mówiąc, że podczas wyborów naród się „pomylił”. Całe to zamieszanie ma na celu jedynie zaprowadzanie jeszcze większego chaosu i fermentu. Moja koleżanka z Warszawy mówi, że jeszcze nigdy tak się nie bała, jak teraz. Szkoda, że nie pamięta jak mordowano księży w stanie wojennym, jak polewano wodą kiedy wychodziło się na ulice protestować. Dzisiaj chodzą po ulicach i protestują, i kłamią i kłamią…
I czego boi się Pani koleżanka?
Bardzo chciałabym wiedzieć, czego oni się tak boją. Czy boją się, że minister Ziobro o szóstej rano przyjdzie po nich z karabinem? To jest czysty kretynizm. Śmieszy mnie to, że ludzie mojego pokolenia, tak strasznie się dzisiaj boją. Myślę, że ten trend, wraz ze skarżeniem do Komisji Europejskiej się jednak znudzi i skończy.
Jest miejsce dla poglądów politycznych na deskach teatru?
Kiedy przychodzi nowy dyrektor artystyczny, to chce dobrać sobie zespół, z którym będzie pracować. Jeżeli komuś odpowiada wizja dyrektora, to zostaje i angażuje się. Dzisiaj w teatrach wystawia się sztuki, które nie podnoszą naszej kultury i nie mówią o naszym dorobku artystycznym. Co więcej, zmieniają sztuki, które nie mają później nic wspólnego z tym, co autor miał na myśli. Wyciąga się jeden wątek i zmienia go tak, aby tylko uderzyć w wartości i szokować.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Klan „kochających inaczej” jest od lat obecny we wrocławskim teatrze. Przypominam sobie tylko jeden potrzebny i całkowicie autentyczny bojkot - bojkot stanu wojennego. Po drugiej stronie z liczących się wtedy aktorów stanęło zaledwie dziesięć osób, którym później powodziło się o wiele lepiej, niż tym, którzy bojkotowali
— mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl aktorka Katarzyna Łaniewska, komentując rezygnację pięciu aktorów z pracy w Teatrze Polskim we Wrocławiu, domagających się powrotu na stanowisko dyrektora teatru Krzysztofa Mieszkowskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jeszcze aktorzy czy już działacze? Nie chcą grać w Teatrze Polskim, bo nie kieruje nim Krzysztof Mieszkowski
wPolityce.pl: Pięciu aktorów Teatru Polskiego we Wrocławiu złożyło swoje rezygnacje, domagając się powrotu Krzysztofa Mieszkowskiego. To kolejny etap protestu aktorów, którzy nie chcą współpracować z nowym dyrektorem Cezarym Morawskim.
Katarzyna Łaniewska: Aktorzy w Teatrze Polskim we Wrocławiu będą strajkować, cokolwiek by się nie działo. Nowy dyrektor Cezary Morawski jest doświadczonym aktorem, który zagrał w setkach sztuk teatralnych. Uważam, że ma szanse zostać dobrym dyrektorem. Będąc jeszcze w Związku Artystów Scen Polskich przeszedł dwuletni kurs ekonomii, co daje mu pewną wiedzę, potrzebną do pełnienia tej funkcji. Dla aktorów jednak to się nie liczy, dla nich wszystko jest nie tak. Dziwię się, że jeszcze nie mówią, że za całą sytuację odpowiedzialny jest Jarosław Kaczyński. Myślę, że pośród strajkujących aktorów i osób, które się z nimi solidaryzują może być inspirowana i opłacana grupa, mająca na celu wprowadzenie fermentu, co w kulturze jest nadzwyczaj łatwe. Podkreślę, że klan „kochających inaczej” jest od lat obecny we wrocławskim teatrze. Przypominam sobie tylko jeden potrzebny i całkowicie autentyczny bojkot - bojkot stanu wojennego. Po drugiej stronie z liczących się wtedy aktorów stanęło zaledwie dziesięć osób, którym później powodziło się o wiele lepiej, niż tym, którzy bojkotowali.
W Teatrze Polskim aktorzy rezygnują z pracy, nie chcąc pracować, a wielu młodych artystów pozostaje bez pracy i środków do życia.
To niech wyjeżdżają z Wrocławia albo zmienią zawód, jak nie chcą pracować w zawodzie. W stanie wojennym aktorzy podejmowali się wszelkich prac: remontowali, malowali, czy kelnerowali. Jeżeli im się ten zawód nie podoba, to niech go zmienią. Nowy dyrektor ma prawo pracować z dowolnym zespołem, a jeżeli oni chcą nadal wprowadzać ferment, to niech wprowadzają. Zauważmy, że były dyrektor teatru we Wrocławiu Krzysztof Mieszkowski nie spełniał wymagań konkursu, nie został mu odnowiony kontrakt. Poza tym, jeżeli państwo wykłada pieniądze na teatr, to chce mieć na tym stanowisku osobę, z którą dobrze mu się współpracuje. Cezary był wybrany w drodze konkursu, ale w Polsce kwestionuje się wszelkie wybory, również demokratycznie wybranej partii, mówiąc, że podczas wyborów naród się „pomylił”. Całe to zamieszanie ma na celu jedynie zaprowadzanie jeszcze większego chaosu i fermentu. Moja koleżanka z Warszawy mówi, że jeszcze nigdy tak się nie bała, jak teraz. Szkoda, że nie pamięta jak mordowano księży w stanie wojennym, jak polewano wodą kiedy wychodziło się na ulice protestować. Dzisiaj chodzą po ulicach i protestują, i kłamią i kłamią…
I czego boi się Pani koleżanka?
Bardzo chciałabym wiedzieć, czego oni się tak boją. Czy boją się, że minister Ziobro o szóstej rano przyjdzie po nich z karabinem? To jest czysty kretynizm. Śmieszy mnie to, że ludzie mojego pokolenia, tak strasznie się dzisiaj boją. Myślę, że ten trend, wraz ze skarżeniem do Komisji Europejskiej się jednak znudzi i skończy.
Jest miejsce dla poglądów politycznych na deskach teatru?
Kiedy przychodzi nowy dyrektor artystyczny, to chce dobrać sobie zespół, z którym będzie pracować. Jeżeli komuś odpowiada wizja dyrektora, to zostaje i angażuje się. Dzisiaj w teatrach wystawia się sztuki, które nie podnoszą naszej kultury i nie mówią o naszym dorobku artystycznym. Co więcej, zmieniają sztuki, które nie mają później nic wspólnego z tym, co autor miał na myśli. Wyciąga się jeden wątek i zmienia go tak, aby tylko uderzyć w wartości i szokować.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/317093-nasz-wywiad-katarzyna-laniewska-o-buncie-w-teatrze-polskim-posrod-strajkujacych-aktorow-moze-byc-inspirowana-i-oplacana-grupa-ktora-ma-wprowadzic-ferment?strona=1