Trump jest wyjęty żywcem z lat 80-tych, gdy wyobraźnią rządzili bohaterowie jak Cobretti i prezydent Reagan. Świat był wówczas poukładany i panowała w nim harmonia.
Bez względu na wynik wyborów w USA trwająca jeszcze kampania będzie przez lata analizowana przez najróżniejszych specjalistów. Była to kampania pod kilkoma względami przełomowa, o czym piszę w jutrzejszym numerze tygodnika wSieci. Pierwszy raz w historii powszechnie zapamięta się przegranego wyborów, co w kraju jak USA nie jest normą. Tam pamięta się wyłącznie triumfatorów, pierwszych na mecie. Nie istnieje żadne podium. W przypadku przegranej albo wygranej Donalda Trumpa będzie inaczej. Jeżeli zostanie on 45 prezydentem USA ( w co wciąż wątpię bo choć ma on wysokie poparcie, to nie zbierze pewnie wystarczającej liczny elektorów) zmieni cały układ sił na amerykańskiej scenie politycznej. Okaże się, że da się zgnieść system, który zapewniał o swojej trwałości przez dwa stulecia. Jeżeli zaś przegra, wpłynie na jedność Partii Republikańskiej, z której wyodrębni się mocny, antyestablishmentowy ruch. Silniejszy niż Tea Party.
Pisałem już kilka razy, że dla prawicy jest nieszczęściem, że prawybory wygrał właśnie Trump. Przy fatalnej kampanii Hillary Clinton, skandalem z jej fundacją ( swoją drogą, mówiąc pół żartem okazuje się, że jej prezydentura nie musi być dla nas zła. Wystarczy wpłacić na fundację Clintonów i administracja odczepi się od wojny o Trybunał) i mailami, każdy inny Republikanin zmiótłby ją z powierzchni ziemi. Z drugiej strony podobnie jest z Trumpem, który mógłby łatwo przegrać z mniej umoczonym w waszyngtońskie bagno politykiem lewicy. Jedno po przegranej Trumpa pozostanie w USA zmienione na pewno. Upowszechni się poczucie frustracji z powodu dyktatury poprawności politycznej.
Mało kto zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sukcesu Trumpa. A ten łączy się paradoksalnie z…popkulturą. W jutrzejszym numerze wSieci zwracam uwagę na ten niedostrzegalny w Polsce powód sukcesu skandalisty-milionera. Zwrócili na to uwagę twórcy wybitnego satyrycznego serialu „South Park”, który właśnie obchodzi 20-lecie. Przenikliwi i skandalizujący libertariańscy twórcy stawiają tezę, że sukces Trumpa to po prostu wyraz sentymentalnej fali, jaka zalała amerykańską popkulturę w ostatnich latach. Mają wiele racji.**
Nieprzypadkowo kina są szturmowane przez nowe wersje albo kontynuacje takich hitów minionej opoki jak „Gwiezdne wojny”, „Terminator”, „Park jurajski” czy „Mad Max”. W sklepach można kupić T-shir ty z wizerunkiem gwiazd lat 80., na czele z Guns N’ Roses. Amerykańskie korporacje zarządzające całym show-biznesem najlepiej czują społeczne nastroje. Czyż nie dlatego Netflix z powodzeniem wyprodukował osadzony w latach 80. serial „Stranger Things”?
Czytaj dalej na drugiej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Trump jest wyjęty żywcem z lat 80-tych, gdy wyobraźnią rządzili bohaterowie jak Cobretti i prezydent Reagan. Świat był wówczas poukładany i panowała w nim harmonia.
Bez względu na wynik wyborów w USA trwająca jeszcze kampania będzie przez lata analizowana przez najróżniejszych specjalistów. Była to kampania pod kilkoma względami przełomowa, o czym piszę w jutrzejszym numerze tygodnika wSieci. Pierwszy raz w historii powszechnie zapamięta się przegranego wyborów, co w kraju jak USA nie jest normą. Tam pamięta się wyłącznie triumfatorów, pierwszych na mecie. Nie istnieje żadne podium. W przypadku przegranej albo wygranej Donalda Trumpa będzie inaczej. Jeżeli zostanie on 45 prezydentem USA ( w co wciąż wątpię bo choć ma on wysokie poparcie, to nie zbierze pewnie wystarczającej liczny elektorów) zmieni cały układ sił na amerykańskiej scenie politycznej. Okaże się, że da się zgnieść system, który zapewniał o swojej trwałości przez dwa stulecia. Jeżeli zaś przegra, wpłynie na jedność Partii Republikańskiej, z której wyodrębni się mocny, antyestablishmentowy ruch. Silniejszy niż Tea Party.
Pisałem już kilka razy, że dla prawicy jest nieszczęściem, że prawybory wygrał właśnie Trump. Przy fatalnej kampanii Hillary Clinton, skandalem z jej fundacją ( swoją drogą, mówiąc pół żartem okazuje się, że jej prezydentura nie musi być dla nas zła. Wystarczy wpłacić na fundację Clintonów i administracja odczepi się od wojny o Trybunał) i mailami, każdy inny Republikanin zmiótłby ją z powierzchni ziemi. Z drugiej strony podobnie jest z Trumpem, który mógłby łatwo przegrać z mniej umoczonym w waszyngtońskie bagno politykiem lewicy. Jedno po przegranej Trumpa pozostanie w USA zmienione na pewno. Upowszechni się poczucie frustracji z powodu dyktatury poprawności politycznej.
Mało kto zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sukcesu Trumpa. A ten łączy się paradoksalnie z…popkulturą. W jutrzejszym numerze wSieci zwracam uwagę na ten niedostrzegalny w Polsce powód sukcesu skandalisty-milionera. Zwrócili na to uwagę twórcy wybitnego satyrycznego serialu „South Park”, który właśnie obchodzi 20-lecie. Przenikliwi i skandalizujący libertariańscy twórcy stawiają tezę, że sukces Trumpa to po prostu wyraz sentymentalnej fali, jaka zalała amerykańską popkulturę w ostatnich latach. Mają wiele racji.**
Nieprzypadkowo kina są szturmowane przez nowe wersje albo kontynuacje takich hitów minionej opoki jak „Gwiezdne wojny”, „Terminator”, „Park jurajski” czy „Mad Max”. W sklepach można kupić T-shir ty z wizerunkiem gwiazd lat 80., na czele z Guns N’ Roses. Amerykańskie korporacje zarządzające całym show-biznesem najlepiej czują społeczne nastroje. Czyż nie dlatego Netflix z powodzeniem wyprodukował osadzony w latach 80. serial „Stranger Things”?
Czytaj dalej na drugiej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/314402-retro-w-popkulturze-i-sukces-donalda-trumpa-sie-lacza-to-sentyment-do-lat-80-tych?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.