Pojawia się pytanie, czy jakakolwiek władza, i samorządowa, i ministerialna, nie jest jednak jakimś partnerem do dyskusji, kto dyrektorem powinien być
— mówił w „Południku Wildsteina” (TVP 2) Piotr Zaremba, zastępca redaktora naczelnego tygodnika „w Sieci”.
Goście programu dyskutowali na temat sytuacji w Teatrze Polskim we Wrocławiu. W ocenie aktorów nowe władze niszczą także niezależność artystyczną. W pierwszej części programu Wildstein gościł Krzysztofa Mieszkowskiego, posła Nowoczesnej i byłego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Prowadzący przypomniał rozmówcy list otwarty dyrektora literackiego wrocławskiego teatru Piotra Rudzkiego, w którym pisał:
Demokracja w Europie znalazła się na krawędzi. Musimy coś zrobić inaczej powtórzy się rok 1933.
W nawiązaniu do tych słów, Wildstein pytał, czy jego zdaniem w Polsce doszli do władzy naziści. Mieszkowski bronił się, że nigdy takiego sformułowania nie użył, ale zaznaczył:
Demokratycznie wybrane władze mogą przekształcić się w nazistowskie.
Mieszkowski jako „quasi-nazizm” określił atmosferę, jaka panuje w kraju. Parlamentarzysta wskazał na rzekome podważanie wolności twórczej przez ministra kultury Piotra Glińskiego.
Gdy prowadzący przypomniał rozmówcy, że został odwołany ze stanowiska dyrektora teatru przez Urząd Marszałkowski kierowany przez PO, ten odparł:
Byłem cały czas pod pręgierzem władz PO-PSL. (…) Byłem dla nich niewygodny z wielu powodów.
Wildstein zacytował także list posła Nowoczesnej, w którym napisał, że znaleźliśmy się w sytuacji, w której jesteśmy albo z obecną władzą, albo przeciw niej.
Ty jesteś politykiem!
— zwrócił się prowadzący do gościa.
Ten odpowiadał, że nie uchyla się i bierze odpowiedzialność za to, że jest posłem, ale zaznaczył jednocześnie, że Teatr Polski nie był tak polityczny, jak próbuje mu się to zarzucić.
Ale sztuka zawsze jest polityczna, zawsze żyjemy w pewnym kontekście politycznym
— dodał.
Ten podział, to o czym tutaj powiedziałem, to jest pewien fakt, musimy sobie dziś zadać pytanie, w jakim kraju chcemy żyć, jak mamy ze sobą rozmawiać
— mówił dalej Mieszkowski i dodał, że jest to również problem bezradności i strachu ludzi kultury oraz społeczeństwa.
Mówisz o braku wolności, ja widzę nie tylko tę wolność, a nawet samowolę
— odparł Wildstein.
Mieszkowski oponował, że sztuka jest przestrzenią wolności, a w kinie czy teatrze powinni się wypowiadać artyści.
Żaden mecenas, żadne społeczeństwo, żaden polityk, nie ma prawa ograniczać wolności twórczej, to jest domena artystów
– ocenił były dyrektor.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pojawia się pytanie, czy jakakolwiek władza, i samorządowa, i ministerialna, nie jest jednak jakimś partnerem do dyskusji, kto dyrektorem powinien być
— mówił w „Południku Wildsteina” (TVP 2) Piotr Zaremba, zastępca redaktora naczelnego tygodnika „w Sieci”.
Goście programu dyskutowali na temat sytuacji w Teatrze Polskim we Wrocławiu. W ocenie aktorów nowe władze niszczą także niezależność artystyczną. W pierwszej części programu Wildstein gościł Krzysztofa Mieszkowskiego, posła Nowoczesnej i byłego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Prowadzący przypomniał rozmówcy list otwarty dyrektora literackiego wrocławskiego teatru Piotra Rudzkiego, w którym pisał:
Demokracja w Europie znalazła się na krawędzi. Musimy coś zrobić inaczej powtórzy się rok 1933.
W nawiązaniu do tych słów, Wildstein pytał, czy jego zdaniem w Polsce doszli do władzy naziści. Mieszkowski bronił się, że nigdy takiego sformułowania nie użył, ale zaznaczył:
Demokratycznie wybrane władze mogą przekształcić się w nazistowskie.
Mieszkowski jako „quasi-nazizm” określił atmosferę, jaka panuje w kraju. Parlamentarzysta wskazał na rzekome podważanie wolności twórczej przez ministra kultury Piotra Glińskiego.
Gdy prowadzący przypomniał rozmówcy, że został odwołany ze stanowiska dyrektora teatru przez Urząd Marszałkowski kierowany przez PO, ten odparł:
Byłem cały czas pod pręgierzem władz PO-PSL. (…) Byłem dla nich niewygodny z wielu powodów.
Wildstein zacytował także list posła Nowoczesnej, w którym napisał, że znaleźliśmy się w sytuacji, w której jesteśmy albo z obecną władzą, albo przeciw niej.
Ty jesteś politykiem!
— zwrócił się prowadzący do gościa.
Ten odpowiadał, że nie uchyla się i bierze odpowiedzialność za to, że jest posłem, ale zaznaczył jednocześnie, że Teatr Polski nie był tak polityczny, jak próbuje mu się to zarzucić.
Ale sztuka zawsze jest polityczna, zawsze żyjemy w pewnym kontekście politycznym
— dodał.
Ten podział, to o czym tutaj powiedziałem, to jest pewien fakt, musimy sobie dziś zadać pytanie, w jakim kraju chcemy żyć, jak mamy ze sobą rozmawiać
— mówił dalej Mieszkowski i dodał, że jest to również problem bezradności i strachu ludzi kultury oraz społeczeństwa.
Mówisz o braku wolności, ja widzę nie tylko tę wolność, a nawet samowolę
— odparł Wildstein.
Mieszkowski oponował, że sztuka jest przestrzenią wolności, a w kinie czy teatrze powinni się wypowiadać artyści.
Żaden mecenas, żadne społeczeństwo, żaden polityk, nie ma prawa ograniczać wolności twórczej, to jest domena artystów
– ocenił były dyrektor.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/308668-zaremba-w-poludniku-wildsteina-jezeli-aktorzy-domagaja-sie-rzecznika-ochrony-praw-osob-homoseksualnych-to-jest-to-wyraz-skrajnego-zideologizowania-sporu?strona=1