"Jesus Christ Superstar" na rocznicę chrztu Polski. Piekarczyk o swojej roli w musicalu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Wokalista odniósł się także do swojej roli Jezusa, jaką grał w tym samym spektaklu niemal 30 lat temu. Powiedział, że taki właśni obraz zwycięskiego Chrystusa jest jego zdaniem potrzebny także i dzisiaj.

Wtedy Chrystus był takim rozpaczliwym, choć zwycięskim, elementem sztuki w czasach komunistycznych; obrzydliwych czasach kłamstwa i propagandy. Niósł swoją wieść na scenie jakby w sposób rozrywkowy, ale było to jednak bardzo ważne dla ludzi. Teraz też Chrystus może spełnić swoją rolę. Nawet taki musicalowy Jezus - jak to mówią biskupi

– powiedział.

Kiedyś mieliśmy system komunistyczny, teraz mamy system bankowy. Ludzie się zagubili. Nie wiadomo, czy teraz Jezus nie jest nawet bardziej potrzebny. Kiedyś ludzie odczuwali bunt wewnętrzny wobec sytuacji, w której są, a teraz tylko użalają się nad sobą i mają kredyty

– zaznaczył.

Myślę, że taka skromna, prosta, mówiąca prostymi słowami i głosząca prawdę postać Chrystusa, takiego obdartusa, który przychodzi na dwór Piłata jest świadectwem zwycięstwa prawdy nad kłamstwem. I może ludzie to zrozumieją, przyjrzą się dokładnie, zamiast tylko klepać pacierze

– dodał.

Jak podkreślił, gdyby sam miał decydować o wyborze spektaklu granego podczas takiego jubileuszu, byłyby to zapewne „Kazania Świętokrzyskie”.

Ja bym nie wybrał „Jesus Christ Superstar”, mimo że sam tu gram i jest to jakby uwieńczenie mojej drogi. Jest to napisane przez - można powiedzieć - obcych: baptysta Tim Rice napisał tekst, który sam musiałem poprawiać. Nie wahałem się zmieniać tekstu, bo nie będę ranić uczuć religijnych - ani własnych, ani niczyich. Nie będę też głosił prawd, których ja nie uznaję

– mówił.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych