"Jesus Christ Superstar" na rocznicę chrztu Polski. Piekarczyk o swojej roli w musicalu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Zdaniem Piekarczyka, we wcieleniu się w rolę Jezusa pomogło mu rockowe zacięcie i lata spędzone na scenie. Jak mówił, kiedy sam oglądał poprzednie wykonania musicalu, aktorom brakowało przede wszystkim „mocy w głosie”.

Tej wielkiej mocy, w której np. Chrystus rozkazuje Judaszowi albo swoim apostołom żeby wrócili do sieci. Albo w świątyni, kiedy chciał wypędzić kupców. Nie wystarczyłoby przecież samo to, że on tam jest. Nikogo by nie przeraził - musiała być jakaś moc. A element rockowy właśnie to daje

– mówił.

Rockowcy to są ludzie, którzy przeważnie są amatorami. To tylko w jakimś disco-polo ludzie po konserwatoriach muzycznych występują, żeby „robić szmalec”. Rock&rolla się nie da robić w taki sposób, bo to wynika z czegoś innego. Rock&roll jest muzyką ludową, wynikającą z całkiem innych źródeł - wychodzącą z bluesa i z jakiegoś buntu, z ekspresji, która nie występuje w innych gatunkach muzycznych

– podkreślał.

Zaznaczył także, że również Jezus nie był osobą, której bunt był obcy.

Chrystus jest postacią pełną sprzeczności. Dla człowieka, który myśli o Chrystusie, którego jeszcze nie rozumie, jest sprzeczną postacią. Bóg, który sam siebie skazuje na bycie człowiekiem, co jest strasznym cierpieniem, który odejmuje sobie władzę żeby poznać moment kiedy zwątpi w samego siebie. To jest niezrozumiałe dla człowieka

– podkreślał.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych