Mickey Rourke przyznaje, że próbował się zabić. Od śmierci uratował go...pies

"Pewnego razu w Meksyku", reż: Robert Rodriguez. Screenshot
"Pewnego razu w Meksyku", reż: Robert Rodriguez. Screenshot

Mckey Rourke nie raz w karierze upadał na dno i się z niego podnosił. W latach 80-tych był wielką gwiazd pracująca z największymi reżyserami i aktorami. Sława, narkotyki, alkohol i seria nieudanych operacji plastycznych doprowadziła go do zawodowego i osobistego upadku.

Okazuje się, że Rourke był bliski samobójstwa. Życie uratował mu…pies. 63 letni aktor wyznał to na konferencji filmu dokumentalnego “Eating Happiness”.

To był dla mnie bardzo trudny czas. Raniłem się. Siedziałem całymi dniami sam w zamknięciu. Nie mogłem tego znieść i podniosłem pistolet.

mówił w emocjonalnym tonie Rourke.

Zastanawiałem się do której części głowy przyłożyć spluwę. Wtedy mój pies Beau Jack spojrzał na mnie tym dziwnym wzrokiem mówiącym „Kto się mną zajmie?”. Odłożyłem broń.

dodał Rourke, przyznając, że lepiej czuje się ze swoimi psami niż z ludżmi. To wyznanie pozwala zrozumieć dlaczego Rourke nie rozstaje się na planie filmowym ze swoimi zwierzętami. W jakimś stopniu tłumaczy to również fakt, że aktor, niczym największe primadonny Hollywood, domaga się dla swoich psów specjalnego traktowania przez ekipy filmowe.

Nazwany następcą Jamesa Deana aktor z takich pereł jak „Harry Angel” czy „Ćma barowa” w czasie najgorszego dla siebie artystycznego dołu grał w końcu w podrzędnym kinie z Jean Claude Van Dammem. Z upadku próbował go wyciągnąć Francis Ford Coppola ( dając rolę w „Rainmaker”) czy Tony Scott. Kiedy już wszyscy postawili na nim krzyżyk, nadeszła szansa przypomnienia o utraconej wielkości.

Przełomem w jego karierze było wyciągnięcie ręki od Roberta Rodrigueza i Tonego Scotta. Ten pierwszy obsadził go najpierw z „Pewnego razu w Meksyku” a potem w „Sin City”. Następnie przyszła propozycja od Darrena Aronofskiego. Za rolę w „Zapaśniku” (2008), w którym zagrał upadłą gwiazdę dostał Złotego Globa i nominację do Oscara. Statuetkę sprzed nosa niesłusznie mu zgarnął Sean Penn za poprawny politycznie, gejowski film „Obywatel Milk”.

Po sukcesie „Zapaśnika” Rourke nie zagrał równie dobrej roli dramatycznej choć pojawił się w takich hitach jak „Niezniszczalni”, czy „Iron Man 2”. W większości przypadków znów jednak wybierał role w wątpliwej jakości filmach jak „Śmierć w Tombstone”. Jedynie rola w niezależnym „Ashby” Tony McNamary rzypomniała o dawnej wielkości Rourke. Szkoda, że przy okazji odcinania kuponów od dawnej sławy Rourke kompromituje się poparciem dla Władimira Putina, o czym pisaliśmy w zeszłym roku

Na dodatek

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych