Takich paradoksów jest u Chopina o wiele więcej…
Równie paradoksalny jest jego stosunek do heroizmu, patriotyzmu i Ojczyzny.
Miał u współczesnych sobie opinię „pianisty i kompozytora politycznego”…
U Chopina patriotyzm obudził się bardzo żywo przez przyjaźń z Mochnackim już w 1829 r. W 1830 pisze „Hulankę” a rok później „Wojaka” oraz Poloneza Es-dur. W przededniu Powstania Listopadowego jedzie do Wiednia. Fakt ten stał się dla niego wielką traumą, gdyż większość jego przyjaciół w różny sposób brała w nim udział. Zatem obok traumy w sferze erotycznej widoczna jest u Chopina trauma w sferze patriotycznej. Jarosław Iwaszkiewicz zwrócił na to uwagę, że przez tę traumę powstało w Chopinie „pęknięcie”, które dało nam wielką sztukę. To jest właśnie paradoks. Pisze on muzykę, która nie ma żadnej dedykacji jak np. „Bitwa pod Ostrołęką” czy „Sobieski pod Wiedniem”. Choć przebywał w otoczeniu Czartoryskiego, Niemcewicza, Mickiewicza to nie skomponował żadnego utworu z patriotycznym tytułem, a mimo to wszyscy czują w jego muzyce polskość i patriotyzm. I to nie tylko w polonezach czy mazurkach. Napisał o tym już Liszt, że polskość muzyki Chopina nie polega na rytmie mazurków, czy polonezów. Moim zdaniem jest tak dlatego, że Chopin nie tylko oparł się na folklorze lecz na powszechnie śpiewanych pieśniach polskich takich jak m. in. „Miesiąc już wzeszedł psy się uśpiły” czy „Tam na błoniach błyszczy kwiecie”. Istotę muzyki Chopina nie tylko oddają bardzo dobrze słowa Cypriana Kamila Norwida: „I była w tym Polska - od zenitu Wszechdoskonałości dziejów”. Podobnie napisał uczeń Lisza i Chopina Wilhelm von Lenz, który w 1872 r. opublikował książkę „Wielcy wirtuozi fortepianu naszego czasu poznani osobiście”. „Jest to jedyny pianista polityczny naszego czasu” – napisał. Dowodami patriotyzmu Chopina jest także odmowa przedłużenia rosyjskiego paszportu, mimo, że błagał go o to ojciec, czy liczne koncerty na rzecz rodaków. Berlioz we wspomnieniu pośmiertnym napisał, że tylko Polacy wiedzą, gdzie się podziała fortuna Chopina. Przypomnijmy, że był jednym z najlepiej opłacanych pianistów i nauczycieli fortepianu, człowiekiem zamożnym, po którego śmierci okazało się, że nie pozostawił po sobie ani grosza. W każdej recenzji pisano o Chopinie jako o Polaku, jego polskiej muzyce a nawet jak to określił Balzak: „Był bardziej polski niż Polska”.
I „ludowe podniósł do ludzkości” by znów zacytować słowa Norwida….
Chopin pokazał, że nie trzeba pisać muzyki religijnej, swoich kompozycji sygnować jak Haydn: „Ad maiorem Dei gloriam” – „Na większą chwałę Bożą”, aby pisać prawdziwie na chwałę Boga, by powtórzyć raz jeszcze jego słowa: „Nie napisałem nic dla ludzi ani dla Boga”. Muzyka, aby mieć Boże piętno nie musi posiadać w nazwie „religijna”. Chopin pisał z ludzkich pobudek dla ludzi, nigdy w duchu romantycznego egotyzmu. Po skomponowaniu jednego ze swych arcydzieł Fantazji f –moll napisał: „Dziś skończyłem Fantazję - i niebo piękne, smutno mi na sercu - ale to nic nie szkodzi. Żeby inaczej było, może by moja egzystencja nikomu na nic się nie przydała. Schowajmy się na po śmierci”. Słowa te są dowodem, że idea służby była celem i sensem jego egzystencji.
Parafrazując słowa Gombrowicza: „Chopin wielkim Polakiem był”. Czy Polacy dzisiaj słuchają i rozumieją Chopina?
Nie można powiedzieć, że wszyscy, ponieważ nigdy tak nie było, że wielka sztuka, muzyka docierała do wszystkich. Rok Chopinowski niesie z sobą niebezpieczeństwo, że zabije poczucie bliskości Chopina u nadwrażliwych jego wielbicieli. Będą go mieli za dużo na co dzień. Chopin nie da się nie kochać, nie może być daleki. Mamy do czynienia z falą fascynacji jego osobą i muzyką na całym świecie. Pytając ludzi z Dalekiego Wschodu o muzykę odpowiadają: Chopin a później długo, długo nic i dopiero pojawiają się: Bach Beethoven czy Mozart. Zdaje się on do ludzi z tamtych kręgów kulturowych lepiej i szerzej przemawiać.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Takich paradoksów jest u Chopina o wiele więcej…
Równie paradoksalny jest jego stosunek do heroizmu, patriotyzmu i Ojczyzny.
Miał u współczesnych sobie opinię „pianisty i kompozytora politycznego”…
U Chopina patriotyzm obudził się bardzo żywo przez przyjaźń z Mochnackim już w 1829 r. W 1830 pisze „Hulankę” a rok później „Wojaka” oraz Poloneza Es-dur. W przededniu Powstania Listopadowego jedzie do Wiednia. Fakt ten stał się dla niego wielką traumą, gdyż większość jego przyjaciół w różny sposób brała w nim udział. Zatem obok traumy w sferze erotycznej widoczna jest u Chopina trauma w sferze patriotycznej. Jarosław Iwaszkiewicz zwrócił na to uwagę, że przez tę traumę powstało w Chopinie „pęknięcie”, które dało nam wielką sztukę. To jest właśnie paradoks. Pisze on muzykę, która nie ma żadnej dedykacji jak np. „Bitwa pod Ostrołęką” czy „Sobieski pod Wiedniem”. Choć przebywał w otoczeniu Czartoryskiego, Niemcewicza, Mickiewicza to nie skomponował żadnego utworu z patriotycznym tytułem, a mimo to wszyscy czują w jego muzyce polskość i patriotyzm. I to nie tylko w polonezach czy mazurkach. Napisał o tym już Liszt, że polskość muzyki Chopina nie polega na rytmie mazurków, czy polonezów. Moim zdaniem jest tak dlatego, że Chopin nie tylko oparł się na folklorze lecz na powszechnie śpiewanych pieśniach polskich takich jak m. in. „Miesiąc już wzeszedł psy się uśpiły” czy „Tam na błoniach błyszczy kwiecie”. Istotę muzyki Chopina nie tylko oddają bardzo dobrze słowa Cypriana Kamila Norwida: „I była w tym Polska - od zenitu Wszechdoskonałości dziejów”. Podobnie napisał uczeń Lisza i Chopina Wilhelm von Lenz, który w 1872 r. opublikował książkę „Wielcy wirtuozi fortepianu naszego czasu poznani osobiście”. „Jest to jedyny pianista polityczny naszego czasu” – napisał. Dowodami patriotyzmu Chopina jest także odmowa przedłużenia rosyjskiego paszportu, mimo, że błagał go o to ojciec, czy liczne koncerty na rzecz rodaków. Berlioz we wspomnieniu pośmiertnym napisał, że tylko Polacy wiedzą, gdzie się podziała fortuna Chopina. Przypomnijmy, że był jednym z najlepiej opłacanych pianistów i nauczycieli fortepianu, człowiekiem zamożnym, po którego śmierci okazało się, że nie pozostawił po sobie ani grosza. W każdej recenzji pisano o Chopinie jako o Polaku, jego polskiej muzyce a nawet jak to określił Balzak: „Był bardziej polski niż Polska”.
I „ludowe podniósł do ludzkości” by znów zacytować słowa Norwida….
Chopin pokazał, że nie trzeba pisać muzyki religijnej, swoich kompozycji sygnować jak Haydn: „Ad maiorem Dei gloriam” – „Na większą chwałę Bożą”, aby pisać prawdziwie na chwałę Boga, by powtórzyć raz jeszcze jego słowa: „Nie napisałem nic dla ludzi ani dla Boga”. Muzyka, aby mieć Boże piętno nie musi posiadać w nazwie „religijna”. Chopin pisał z ludzkich pobudek dla ludzi, nigdy w duchu romantycznego egotyzmu. Po skomponowaniu jednego ze swych arcydzieł Fantazji f –moll napisał: „Dziś skończyłem Fantazję - i niebo piękne, smutno mi na sercu - ale to nic nie szkodzi. Żeby inaczej było, może by moja egzystencja nikomu na nic się nie przydała. Schowajmy się na po śmierci”. Słowa te są dowodem, że idea służby była celem i sensem jego egzystencji.
Parafrazując słowa Gombrowicza: „Chopin wielkim Polakiem był”. Czy Polacy dzisiaj słuchają i rozumieją Chopina?
Nie można powiedzieć, że wszyscy, ponieważ nigdy tak nie było, że wielka sztuka, muzyka docierała do wszystkich. Rok Chopinowski niesie z sobą niebezpieczeństwo, że zabije poczucie bliskości Chopina u nadwrażliwych jego wielbicieli. Będą go mieli za dużo na co dzień. Chopin nie da się nie kochać, nie może być daleki. Mamy do czynienia z falą fascynacji jego osobą i muzyką na całym świecie. Pytając ludzi z Dalekiego Wschodu o muzykę odpowiadają: Chopin a później długo, długo nic i dopiero pojawiają się: Bach Beethoven czy Mozart. Zdaje się on do ludzi z tamtych kręgów kulturowych lepiej i szerzej przemawiać.
Strona 5 z 7
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/269039-religijnosc-fryderyka-chopina?strona=5