Ideologiczna słuszność filmu nie usprawiedliwia jego warsztatowych wad. Polemika z Pawlickim

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Maciej Pawlicki napisał tekst broniący „Obcego ciała” Krzysztofa Zanussiego, wywołując mnie pośrednio do tablicy. Nie odpowiadam zwykle na polemiki z moimi recenzjami filmowymi, bowiem każdy ocenia film przez pryzmat własnej wrażliwości na sztukę, co ogranicza pole do dyskusji opartej na faktach. Jednak Pawlicki  w dwóch miejscach swojego tekstu dotyka mnie i Marcina Fijołka ( nie wymieniając naszych nazwisk) w sposób wymagający odpowiedzi.

Czytaj również: Antyfeministycznie, antykomunistycznie i prokatolicko. „Obce ciało”, czyli Krzysztof Zanussi ostentacyjnie uderza w lewicowe dogmaty.

Czytaj również: „Obce ciało” mogło być wymarzonym filmem dla konserwatystów. Ale Zanussi, trochę jak Stuhr, zmarnował pomysł na dobre kino

Czytaj również: „Obce ciało” nie jest „Obywatelem” dla konserwatystów. To moralitet

Marcin Fijołek odebrał nowy film Krzysztofa Zanussiego o wiele bardziej negatywnie niż ja, i porównał jego poziom do „Obywatela” Jerzego Stuhra. Natomiast Piotr Zaremba film pochwalił, zwracając uwagę, że moralitet rządzi się swoimi prawami. Z obydwoma tekstami zgadzam się połowicznie.

Rzeczywiście nie można porównywać moralitetu Zanussiego do kiepskiej satyry Stuhra, jednak podzielam opinie Marcina, że czysto warsztatowo oba filmy są do siebie podobne. Zgadzam się z Piotrem, że kino mające na celu moralizowanie widza musi być skrojone w specyficzny sposób, co nie oznacza jednak, że główni bohaterowie mają być z założenia ożywionymi „ideami”, a nie postaciami z krwi i kości. Moja krytyka filmu Zanussiego, którego pochwaliłem za odwagę pójścia pod prąd panującej w jego środowisku ideologii, odnosi się głównie do czysto technicznych aspektów filmu.

Maciej Pawlicki używa słowa „kocówka” i sugeruje, że „koledzy-recenzenci” nie zrozumieli filmu”. Mam nadzieję, że Pan Maciej nie stawia tego pełnego wyższości intelektualisty z Warszawy zarzutu mnie i Fijołkowi. Wierzę, że protekcjonalny ton wobec młodszych kolegów po piórze nie jest domeną prawicy. Czego bowiem rzekomo nie zrozumieliśmy z filmu Zanussiego, co pojął Pan Maciej? Pawlicki pisze, że według krytyków filmu Zanussiego był on „niedobry i nudny”. Według Pana Macieja jest on zaś „dobry i ciekawy”. Świetnie, zostańmy przy swoich racjach, których ja nie skwituje „Pawlicki nie zrozumiał filmu”.

Ja film Zanussiego nie tylko zrozumiałem, ale również ideologiczna słuszność obrazu nie przesłoniła mi faktu, że Zanussi z subtelnego intelektualisty z czasów gdy kręcił „Barwy Ochronne” czy „Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową” poszedł na skróty i zamienił się w filmowego publicystę. I nie podzielam opinii mojego szanownego adwersarza, że filmy Zanussiego z lat 70-tych są opowiadane w tej sam sposób. W „Obcym ciele” jeden z najwybitniejszych polskich krytyków zatracił swój specyficzny styl, który tutaj jest jedynie jego bladym cieniem. Szkoda, bowiem w czasie lewicowego tsunami filmy konserwatywne i religijne muszą być na najwyższym poziomie by nie ograniczyć się do przekonywania jedynie już przekonanych.

Po długotrwałej obławie postępowców, przed jaką „Obce ciało” z trudem uchodzi, pełne wyższości recenzje konserwatywnych nowocześnisiów filmowi Zanussiego zaszkodziły, bo jego potencjalnych widzów zniechęciły.

pisze Pawlicki. Jeżeli czytał on moją recenzję , to musiał wiedzieć, że nie krytykuję Zanussiego za to, iż nie mówi gatunkowo eklektycznym językiem Mela Gibsona z „Pasji”. Krytykuję go, że nie jest subtelny jak najważniejsi przedstawiciele kina religijnego, z lat jego własnej świetności. Ba, jestem chyba jednym z niewielu krytyków filmowych w Polsce, który uważa za niemal arcydzieło poetycką „Onirice. Psie Pole” Lecha Majewskiego, czyli filmu traktującego o metafizyce kwietnia 2010 roku. Dlatego też pochwaliłem „Obce ciało” za jego pełne przenośni ostatnie minuty, które aż gryzą się z kilkoma łopatologicznymi scenami ze środka filmu. Chciałbym jednak odnieść się do ostatniego zdania z tej części tekstu Pawlickiego, w którym sugeruje on, że recenzje Fijołka i Adamskiego zniechęciły potencjalnych widzów.

Guzik mnie obchodzi Panie Macieju czy moje recenzje szkodzą filmowi czy mu pomagają. Jestem filmowym krytykiem i mam swoje zobowiązania wobec czytelnika. Moim obowiązkiem jest rozebranie filmu na czynniki pierwsze i ocenienie go pod kątem również warsztatowym. I to jest podstawy standard każdej mojej recenzji, który staram się pilnować. Nie jestem ideologiem by przemilczać błędy filmu bliskiego moim zapatrywaniom politycznym. Z drugiej strony nie będę w czambuł potępiał dobrze nakręconego filmu promującego ideologię daleką od mojej wrażliwości. Byłoby to po prostu nieprofesjonalne.

Czy oceniam zaś filmy pod kątem ideologicznym? Proszę zajrzeć do mojej książki „Bóg w Hollywood”, tudzież moich tekstów PUBLICYSTYCZNYCH, gdzie jest miejsce na filtrowanie filmów głównie przez pryzmat ideologii czy wartości moralnych. Możliwe, że mój spór z Pawlickim opiera się na tym, że przez inną optykę odbieramy dziś filmy. Jednak jestem przekonany, że w czasach, gdy kierował on miesięcznikiem „Film” wymagał od swoich krytyków przede wszystkim profesjonalnego, zimnego podejścia do krytykowanego dzieła.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych