Portal wPolityce.pl dotarł do informacji opisujących kulisy zatrzymania Krzysztofa K. byłego prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Zatrzymany pod zarzutem uczestnictwa w grupie przestępczej, która wyłudziła miliony złotych na m.in. na fikcyjnych fakturach może trafić do aresztu tymczasowego, którego wydaje się niezbędne. Z informacji, do których dotarł portal wPolityce.pl wynika, że Krzysztofa S. zatrzymano na dworcu PKP w Krakowie, tuż po tym jak wyszedł z pociągu relacji Warszawa - Kraków. Już wcześniej był bacznie obserwowany. Sprawa prezesa S. to jeden z największych sukcesów Prokuratury Krajowej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego w walce z korupcją w wymiarze sprawiedliwości i bezprecedensowy skandal, związany z sędziowskimi elitami.
CZYTAJ TAKŻE:CBA zatrzymało byłego prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie! Mógł stać na czele mafii, która wyłudzała z sądu miliony
Z naszych ustaleń wynika, że Krzysztof S. spokojnie przyjął zatrzymanie przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Był na to przygotowany. Pewnie dlatego, gdy wychodził z pociągu, który wracał z Warszawy do Krakowa, nie stawiał żadnego oporu.
Wiedział, że po wczorajszej decyzji Sądu Najwyższego, jego zatrzymanie będzie już tylko kwestią czasu.
– słyszymy od naszego informatora, który przypomina, że to decyzja SN z wczoraj pozwoliła na zatrzymanie S., gdyż wcześniej sąd nie chciał wydać takiej decyzji.
Przestępczy proceder trwał od początku 2013 roku, a więc zaczął się wkrótce po tym, gdy Krzysztof Sobierajski objął w grudniu 2012 roku funkcję prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Prokuratorzy mają ponad 120 prywatnych umów, które prezes Sądu Apelacyjnego zawarł z firmami wykonującymi rzekomo zlecenia na rzecz jego sądu. Kwitował je własnoręcznym podpisem, którego autentyczność potwierdzili biegli. Zarobił blisko milion złotych.
Zatrzymanie prezesa i ewentualny areszt tymczasowy jest niezwykle istotne jeśli chodzi o bezpieczeństwo całego śledztwa. Z naszych informacji wynika, że Krzysztof S. nie próżnował od momentu wybuchu afery do jego wczorajszego zatrzymania. Już kilka miesięcy temu stawił się w prokuraturze i przyniósł „brakujące” opinie, które rzekomo miał przygotować wcześniej.
Po weryfikacji okazało się, ze to co przyniósł S. nie zgadza się ze stanem faktycznym, a tej dokumentacji nie było w sądzie. Może to oznaczać, że dochodzi do próby matactwa i fabrykowania dowodów.
– zauważa nasz informator.
CZYTAJ TAKŻE:NASZ NEWS. Przeszukanie u prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie! Czy on też brał udział w korupcyjnym przekręcie?
Czytaj na kolejnej stronie…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Portal wPolityce.pl dotarł do informacji opisujących kulisy zatrzymania Krzysztofa K. byłego prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Zatrzymany pod zarzutem uczestnictwa w grupie przestępczej, która wyłudziła miliony złotych na m.in. na fikcyjnych fakturach może trafić do aresztu tymczasowego, którego wydaje się niezbędne. Z informacji, do których dotarł portal wPolityce.pl wynika, że Krzysztofa S. zatrzymano na dworcu PKP w Krakowie, tuż po tym jak wyszedł z pociągu relacji Warszawa - Kraków. Już wcześniej był bacznie obserwowany. Sprawa prezesa S. to jeden z największych sukcesów Prokuratury Krajowej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego w walce z korupcją w wymiarze sprawiedliwości i bezprecedensowy skandal, związany z sędziowskimi elitami.
CZYTAJ TAKŻE:CBA zatrzymało byłego prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie! Mógł stać na czele mafii, która wyłudzała z sądu miliony
Z naszych ustaleń wynika, że Krzysztof S. spokojnie przyjął zatrzymanie przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Był na to przygotowany. Pewnie dlatego, gdy wychodził z pociągu, który wracał z Warszawy do Krakowa, nie stawiał żadnego oporu.
Wiedział, że po wczorajszej decyzji Sądu Najwyższego, jego zatrzymanie będzie już tylko kwestią czasu.
– słyszymy od naszego informatora, który przypomina, że to decyzja SN z wczoraj pozwoliła na zatrzymanie S., gdyż wcześniej sąd nie chciał wydać takiej decyzji.
Przestępczy proceder trwał od początku 2013 roku, a więc zaczął się wkrótce po tym, gdy Krzysztof Sobierajski objął w grudniu 2012 roku funkcję prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Prokuratorzy mają ponad 120 prywatnych umów, które prezes Sądu Apelacyjnego zawarł z firmami wykonującymi rzekomo zlecenia na rzecz jego sądu. Kwitował je własnoręcznym podpisem, którego autentyczność potwierdzili biegli. Zarobił blisko milion złotych.
Zatrzymanie prezesa i ewentualny areszt tymczasowy jest niezwykle istotne jeśli chodzi o bezpieczeństwo całego śledztwa. Z naszych informacji wynika, że Krzysztof S. nie próżnował od momentu wybuchu afery do jego wczorajszego zatrzymania. Już kilka miesięcy temu stawił się w prokuraturze i przyniósł „brakujące” opinie, które rzekomo miał przygotować wcześniej.
Po weryfikacji okazało się, ze to co przyniósł S. nie zgadza się ze stanem faktycznym, a tej dokumentacji nie było w sądzie. Może to oznaczać, że dochodzi do próby matactwa i fabrykowania dowodów.
– zauważa nasz informator.
CZYTAJ TAKŻE:NASZ NEWS. Przeszukanie u prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie! Czy on też brał udział w korupcyjnym przekręcie?
Czytaj na kolejnej stronie…
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/343555-ujawniamy-kulisy-zatrzymania-b-prezesa-sadu-apelacyjnego-w-krakowie-kajdanki-po-wyjsciu-z-pendolino-i-proby-matactwa?strona=1