To powieść kryminalna zainspirowana jedną z najciekawszych spraw kryminalnych w historii Polski. Zainspirowana, a nie opisująca ją szczegółowo i reportażowo. Bez sensu jest jej blokowanie
— mówi pisarz Mariusz Zielke w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jesteś autorem kilku świetnych książek, które cieszą się dużą popularnością, m.in. głęboko osadzonego w polskiej rzeczywistości thrillera finansowego „Wyrok”, wydawnictwa powinny walczyć o Twoje książki, a wydanie Twojej nowej książki „Dla niej wszystko” jest blokowane. Dlaczego?
Pisarz Mariusz Zielke: Nie rozumiem tego i mogę tylko podejrzewać, że przez przypadek jakąś zmyśloną teorią trafiłem w jedną z grup przestępczych, która do dziś nie została rozbita, choć policja jest na jej tropie od dawna.
O czym jest „Dla niej wszystko”?
To powieść kryminalna zainspirowana jedną z najciekawszych spraw kryminalnych w historii Polski. Zainspirowana, a nie opisująca ją szczegółowo i reportażowo. Bez sensu jest jej blokowanie. To powieść.
Niektórzy twierdzą, że prowadzisz akcją marketingową.
Oddałem książkę za darmo, nie będę mógł na niej zarabiać, straciłem źródło dochodów na najbliższy rok, będę musiał żebrać u wydawcy zaliczkę, żeby jakoś przeżyć. Wspaniała strategia marketingowa. Walczę z mafią, a nie próbuję się wypromować. Moja akcja z jednej strony zapewnia mi bezpieczeństwo (nikt teraz nie odważy się mnie tknąć), z drugiej to walka o uwolnienie książki spod macek mafii. Mówię otwarcie: albo mi ją oddacie, albo będę jeszcze odważniejszy i powiem znacznie więcej niż teraz.
Historia książki „Dla niej wszystko” rozpoczęła się od propozycji, którą złożył Ci pewien biznesmen, chciał żebyś napisał książkę o porwaniu jego żony. Miałeś ją napisać pod swoim nazwiskiem czy pod jego nazwiskiem?
Od początku i zawsze miała być pod moim nazwiskiem. Biznesmen nagle zmienił zdanie co do jej wydania. Gdy zaczął kręcić nosem, oddałem książkę do recenzji czterem niezależnym recenzentom, wszyscy napisali entuzjastyczne recenzje. Potem próbował inaczej ją zablokować: ekonomicznie. Stwierdził, że skoro chciałbym to porządnie wydać w dobrym wydawnictwie a nie w jego początkującym, to mam mu oddać 30 tysięcy złotych zaliczki. Nie miałem pieniędzy, więc oddałem mu książkę do wydania. Wtedy powiedział, że i tak nie wyda, a ja mogę wydać, jeśli całkowicie ją przerobię i oddam mu 100 proc. moich tantiem. Ja straciłem do niego zaufanie. Zacząłem podejrzewać, że nie chodzi o pieniądze tylko o to, że ta książka ma się nie ukazać, bo opisałem coś, czego miałem nie opisywać, tylko biznesmen nie chce powiedzieć, o co chodzi. Jak już mówiłem, podejrzewam że to nie on jest moim przeciwnikiem, być może ktoś na niego wpływa i „poprosił” by książkę zablokować.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To powieść kryminalna zainspirowana jedną z najciekawszych spraw kryminalnych w historii Polski. Zainspirowana, a nie opisująca ją szczegółowo i reportażowo. Bez sensu jest jej blokowanie
— mówi pisarz Mariusz Zielke w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jesteś autorem kilku świetnych książek, które cieszą się dużą popularnością, m.in. głęboko osadzonego w polskiej rzeczywistości thrillera finansowego „Wyrok”, wydawnictwa powinny walczyć o Twoje książki, a wydanie Twojej nowej książki „Dla niej wszystko” jest blokowane. Dlaczego?
Pisarz Mariusz Zielke: Nie rozumiem tego i mogę tylko podejrzewać, że przez przypadek jakąś zmyśloną teorią trafiłem w jedną z grup przestępczych, która do dziś nie została rozbita, choć policja jest na jej tropie od dawna.
O czym jest „Dla niej wszystko”?
To powieść kryminalna zainspirowana jedną z najciekawszych spraw kryminalnych w historii Polski. Zainspirowana, a nie opisująca ją szczegółowo i reportażowo. Bez sensu jest jej blokowanie. To powieść.
Niektórzy twierdzą, że prowadzisz akcją marketingową.
Oddałem książkę za darmo, nie będę mógł na niej zarabiać, straciłem źródło dochodów na najbliższy rok, będę musiał żebrać u wydawcy zaliczkę, żeby jakoś przeżyć. Wspaniała strategia marketingowa. Walczę z mafią, a nie próbuję się wypromować. Moja akcja z jednej strony zapewnia mi bezpieczeństwo (nikt teraz nie odważy się mnie tknąć), z drugiej to walka o uwolnienie książki spod macek mafii. Mówię otwarcie: albo mi ją oddacie, albo będę jeszcze odważniejszy i powiem znacznie więcej niż teraz.
Historia książki „Dla niej wszystko” rozpoczęła się od propozycji, którą złożył Ci pewien biznesmen, chciał żebyś napisał książkę o porwaniu jego żony. Miałeś ją napisać pod swoim nazwiskiem czy pod jego nazwiskiem?
Od początku i zawsze miała być pod moim nazwiskiem. Biznesmen nagle zmienił zdanie co do jej wydania. Gdy zaczął kręcić nosem, oddałem książkę do recenzji czterem niezależnym recenzentom, wszyscy napisali entuzjastyczne recenzje. Potem próbował inaczej ją zablokować: ekonomicznie. Stwierdził, że skoro chciałbym to porządnie wydać w dobrym wydawnictwie a nie w jego początkującym, to mam mu oddać 30 tysięcy złotych zaliczki. Nie miałem pieniędzy, więc oddałem mu książkę do wydania. Wtedy powiedział, że i tak nie wyda, a ja mogę wydać, jeśli całkowicie ją przerobię i oddam mu 100 proc. moich tantiem. Ja straciłem do niego zaufanie. Zacząłem podejrzewać, że nie chodzi o pieniądze tylko o to, że ta książka ma się nie ukazać, bo opisałem coś, czego miałem nie opisywać, tylko biznesmen nie chce powiedzieć, o co chodzi. Jak już mówiłem, podejrzewam że to nie on jest moim przeciwnikiem, być może ktoś na niego wpływa i „poprosił” by książkę zablokować.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kryminal/307703-tylko-u-nas-zielke-o-blokowaniu-jego-najnowszej-ksiazki-i-grozeniu-mu-smiercia-natrafilem-na-superciekawa-historie-dotyczaca-korupcji-w-policji?strona=1