Bójki na lotnisku Chopina w Warszawie. Gruzińscy kierowcy przewoźnika Bolt walczą wręcz o miejsce w kolejce i klientów

W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać bójkę kierowców Bolta na tzw. redzie, czyli w miejscu oczekiwania na pasażerów na lotnisku Chopina w Warszawie. Korporacja przewozowa odniosła się do zdarzeń zapewniając, że to pojedyncza sytuacja. Innego zdania są jednak komentatorzy, według których podobne sytuacje to codzienność ostatnich miesięcy.

Jak możemy przeczytać na profilu Miejski Reporter, na lotnisku Chopina w Warszawie pojawiły się liczne konflikty pomiędzy kierowcami odbierającymi pasażerów. Od czerwca br. do obsługi lotniska dopuszczony został nowy przewodnik, estoński Bolt. Wedle relacji, pojawienie się nowego przewoźnika, a razem z nim gruzińskich kierowców, przyniosło również konflikty, które często kończą się fizycznymi starciami.

Wedle relacji świadków, konflikty kończące się rękoczynami stały się codziennością i wywiązują się głównie pomiędzy kierowcami z Gruzji. Ponadto, kierowcy widywani są często uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty oraz pałki, walcząc o lepsze miejsce i odebranie klientów.

Jak możemy przeczytać na profilu Miejski Reporter:

W wypowiedzi dla Gazety Stołecznej, rzeczniczka prasowa lotniska mówi: „Lotnisko nie będzie tolerować tego typu zdarzeń” i dodaje „W trosce o bezpieczeństwo naszych pasażerów, deklarujemy, że wobec każdego akredytowanego przez Lotnisko Chopina kierowcy, który będzie łamał zasady, będą wyciągane konsekwencje.”

Sprawę zna także Martyna Kurowska z firmy Bolt. Cytowana przez dziennik mówi, że sytuacja była nieporozumieniem między kierowcami i zapewnia, że prowodyr sytuacji został ustalony i wyciągnięto wobec niego konsekwencje, a do kierowców wysłana została wysłana informacja, że tego typu zachowania nie będą tolerowane. Czy działania naprawcze wprowadzone przez lotnisko i przewoźnika przyniosą jakieś rezultaty?

Problem agresywnych zachowań wśród kierowców przewoźników narasta, a poprzednie próby uregulowania aplikacji przewozowych nie pomogły. Czy jest proste rozwiązanie tej sytuacji?

hm/Miejski Reporter/FB